W małym miasteczku, ok. kilometra od lasu, znajduje się gospoda. Wielu ludzi po długich podróżach nocuje tu bądź odpoczywa, albo i mieszczanie przychodzą by napić się, zjeść coś. Jest to najlepsza, pomijając to, że jedyna, gospoda w mieście. Do tej to właśnie zawitali Suzuran i Minato... ... Minato
Minato otworzył drzwi do gospody. Ich głośne skrzypnięcie zwabiło wzrok większości siedzących. Patrzyli się na niego jak na jakiś wybryk natury. Minato westchnął, odrywając wzrok od jednego z klientów gospody. W takich sytuacjach już czuł się nieswojo... O ile na polu minie tych ludzi i nie jest ich tak dużo, o tyle tu będą na niego się patrzeć wciąż lub oderwą od niego wzrok, a nie będzie mógł, przynajmniej przez jakiś czas, zniknąć im z oczu. W gospodzie było bardzo ciepło i tłoczno. Przy blacie na wprost drzwi, przy ścianie stał mężczyzna, oparty o blat łokciem i wycierający szarą ścierką kufel. Minato podszedł do blatu z zamiarem zaczęcia rozmowy, jednak mężczyzna go uprzedził. - Witamy, witamy. - Zaczął donośnym głosem. Odstawił kufel i ścierkę. Gdy to zrobił, zaczął patrzeć bez słowa na Minato. Pokręcił jednak głową i ciągnął dalej - Czegóż to szukacie? Chcecie się może napić, zjeść, a może szukacie noclegu? - Noclegu. - Odparł krótko i treściwie Minato z rękami w kieszeniach. - Osobne pokoje, rozumiem? - Dodał mężczyzna. Minato skinął na te słowa głową. Obsługujący z półki pod blatem wyciągnął dwa srebrne kluczyki z wygrawerowanymi na płaskim, szerokim ich końcu cyferkami - "4" i "5". Chłopak wziął czwórkę. Podrzucił ją i złapał w locie. Zaczął iść w stronę schodów prowadzących na górę, umieszczonych w ścianie, zaraz przy blacie. Nie zwracał uwagi już na ludzi siedzących przy stołach, tylko wykonał ruch głowy który miał oznaczać "chodź, Suzuran".
|