Shay - 2010-08-31 13:53:25

Wielki dom, który jest miejscem zamieszkania rodziny Tsuei i ich licznej służby. Na podwórzu znajduje się wiele roślin, a sam dom urządzony jest w pięknym stylu(japońskim, coś takiego). Na ganku nocą i wieczorem palą się lampiony. Ogólnie dom jest bogato urządzony.

Sam siedziała przywiązana do krzesła, z zamkniętymi oczami. Spała. Poczuła nagle coś mokrego na policzku.
Fajnie, ja tak bardzo chciałam mieć psa. - pomyślała. Otworzyła oczy i niedobrze jej się zrobiło. Przed nią stał trzynastoletni chłopak, ale to nie był ten, którego chciała ujrzeć. Owym trzynastolatkiem był Ming, jej bogaty sąsiad i przyszły mąż. Te drugie nie było pewne, ponieważ Sam miała do niego wstręt, nawet większy od wstrętu do latania. Właśnie ją pocałował w policzek.
-Co Ci strzeliło do tego kwadratowego łba? - wyraz jej twarzy był pytający i nieco zdenerwowany. Krzesło zaczęło się odsuwać, a kiedy się odsuwało, to Ming szedł na przód.
-Ja naprawdę nie chce, żebyś mi lizał twarz- Sam spojrzała na niego z błagalną miną. Ming nadal szedł w jej kierunku. Znowu ją pocałował, ale tym razem w usta. Zaczerwieniła się ze złości i chciała już go uderzyć w twarz. Niestety miała związane ręce z tyłu.
-Nienawidzę Cię! - wykrzyczała mu prosto w twarz. Ming miał przez jakiś czas zmartwioną minę, ale mu się poprawiło.
-Ja odwrotnie. Przecież i tak wiesz, że będziesz musiała. - chodziło oczywiście o ślub. Zielonooka starała się uspokoić i nie użyć Magii Ziemi. Idiotka... Przecież wiedziała, że ma Magię Ziemi, jakby użyła jej to pewnie do pocałunku by nie doszło.
-Mówiłam przecież, nienawidzę Cię. - odparła krótko. Nie chciała żadnego ślubu, nie w najbliższym czasie.
-A kogo kochasz?
Zastanawiała się nad wypowiedzią. Nie musiała przecież odpowiadać, ale i tak postanowiła powiedzieć.
-Kogoś... To nie jesteś ty. - odparła mu najbezczelniej jak potrafiła. Ming odwrócił się i odszedł w jakieś ciemne miejsce.
-Niech zgadnę, Twoje uczucia posypały się w drobny mak? - uśmiechnęła się szyderczo. Naprawdę nie obchodziło ją to, czy go zraniła. To nie było ważne. Odparło jej milczenie. Pojawiła się przed nią kolejna postać.
Jej ojciec.
-Ciebie nie obchodzą uczucia innych, tak? - spytał z kamienną twarzą. Kącik ust podniósł się w lekkim uśmiechu. Podniosła wzrok i spojrzała na niego.
-Od Ciebie się tego nauczyłam- spojrzała mu prosto w oczy. Uderzył ją z pięści. Uderzenie było mocne, więc w oczach zebrały się jej łezki. Nadal miała jednak na twarzy szeroki uśmiech.
-Widzisz? Nie obchodzi Cię to co mogłam w tej chwili poczuć. - łzy, które były w oczach wylały się i zaczęły ściekać po policzku. Nadal na twarzy miała uśmiech. Sei milczał. Nie potrafił dłużej krzywdzić swojej córki. Odszedł podobnie jak Ming. Zostawiając ją samą w piwnicy.
Trzeba stąd uciec. - pomyślała.
Po jakimś czasie siedzenia w piwnicy, wpadł do niej ojciec z papierem, atramentem i piórem. Zaczął coś pisać.
Treść listu brzmiała tak:
"Jeśli chcesz odzyskać swoją przyjaciółkę, przyjdź do rezydencji rodziny Tsuei. W innym przypadku spotkają ją bardzo niemiłe konsekwencje.
Sei Tsuei. "
Zaadresował go do Toshiro. Skąd on to wiedział? Przez przypadek braciszek Sam się wydał i wszystko powiedział jak na spowiedzi. Szantaż... To było coś co każdy członek rodziny Tsuei dziedziczył w genach. Sam milczała. Wiedziała, że ta sytuacja z listem nie skończy się dobrze. Ale nie wiedziała, co jej ojciec dokładniej miał w planach, nie wiedziała o całym szantażu.

www.polish-rp-life-ls.pun.pl www.dmt.pun.pl www.menadzer2009zuzlowy.pun.pl www.death-note.pun.pl www.ez20092010.pun.pl