Shay - 2012-01-23 20:38:47

Na uboczu miasta portowego, blisko lasu, da się zauważyć spory dom, otoczony murami porośniętymi bluszczem. Na ten teren wchodzi się poprzez drewnianą, wielką bramę, otwieraną od zewnątrz. Gdy już się wejdzie, człowieka z miejsca poraża ogrom przestrzeni, jaka kryje się za murami. W większości jest ona niewykorzystana jakoś konkretnie, na podwórzu są tylko dwa budynki: rezydencja oraz szopa, gdzie kryją się narzędzia i inne potrzebne rzeczy.
Dzięki trosce właściciela trawa jest krótko przycięta i skrzy się kropelkami rosy. Gdzieniegdzie widać małe kwiatki polne, które przyozdabiają wszechobecną zieleń trawy i wprowadzają coś ciekawego w monotonny krajobraz.
Do domu wchodzi się przez zwyczajne drzwi, nie powalające finezją. Na pierwszym piętrze znajduje się kuchnia, gabinet Connora, salon oraz zejście do piwnicy, gdzie przechowuje się przetwory. Na drugim piętrze jest pokój Sam, pokój Connora, łazienka oraz pokój dla gości.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Connor

Gdy już wreszcie dotarł do domu, uśmiechnął się lekko - Sam na dłuższą metę była ciężka, jeśli chodzi o dźwiganie. Nie podobało mu się za bardzo jej zachowanie, nieustanne pakowanie się w kłopoty i nieustanne ćpanie. Wprawdzie to pierwsze robił tak często jak ona, ale co do tego drugiego - nie miał przekonania. Connor wiedział, że takie rzeczy mu szkodzą, nie zamierzał zatem nawet próbować.
- Oto mój dom - powiedział i wskazał dłonią na mury, które otaczały rezydencję.
Zaczął się zastanawiać, jak on właściwie wejdzie, skoro w "całej swojej inteligencji" nie zabrał klucza do bramy. Wpadł jednak na dobry pomysł wykorzystania magii ziemi.
Już miał wykonać właściwy ruch, gdy poczuł, że ktoś przytula go bardzo mocno. Na jego twarz wstąpił prawie niezauważalny uśmieszek, lubił, gdy się go przytulało.
Wykonał parę ruchów rękami i tupnął nogą, po czym w murze ukazała się spora dziura, przez którą można byłoby przejść. Wprawdzie musiał się schylić, źle oszacował wysokość owej dziury, ale przeszedł.
Wszedł do domu, otwierając drzwi "z buta", położył córkę na kanapie i wyjął sobie ogniste płatki oraz nową gazetę konserwatystów.
- Ciekawe, jakich głupot znowu nagadali liberałowie... - pomyślał, kładąc nogi na stół. Nie było chyba żadnej takiej rzeczy na świecie, której nienawidziłby bardziej od liberalizmu.

www.ktnewsfansubs.pun.pl www.twierdzazakonow.pun.pl www.laboraptorium.pun.pl www.zieloneberety.pun.pl www.czternastka.pun.pl