Avatar - Legenda Aanga


#1621 2010-12-27 13:00:46

Sadness

Gość

Re: Ba Sing Se

Wakai

- Jasne. - Odszepnął mu i skinął głową.
Wytworzył powietrzną kule w wokół siebie, Admez i Karpio, tak więc strzały ich nie dosięgnęły. Nie chciał by coś stało się dziewczynie, w końcu, była jego przyjaciółką i trochę ją lubił. Gdy strzały przestały lecieć, oczywiście kula zniknęła. Zobaczył że coś leci w ich stronę. Była to skalna ściana. Cholera... - Odskoczył w bok, by nią nie dostać.
Wskoczył na Appe i gestem ręki kazał Karpio robić to samo.

Ostatnio edytowany przez Devil (2010-12-27 13:08:35)

 

#1622 2010-12-27 15:18:02

 Karpio

Mistrz Magii Wody

4241114
Zarejestrowany: 2010-08-23
Posty: 195
Punktów :   
Zainteresowania: Informatyka, Awatar
Imię: Mateusz
Żywioł: Woda
WWW

Re: Ba Sing Se

Kiedy Wakai kazał mu wejść na Appę, ten złapał Admez i wciągnął ją na Appe, samemu przy tym wchodząc.
- Appa, hop-hop. - powiedział do bizona.
Appa wystartował...
Widział oddalający się oddział Styxa.
Liczył, że ten nie będzie chciał dopuścić do rebelii i za wszelką cenę spróbuje ich uciszyć.


http://img13.imageshack.us/img13/8995/modhv.jpg
http://images.chomikuj.pl/button/Master-Karpio.gif

Offline

 

#1623 2010-12-27 15:31:46

 Agrael

Mag Ziemi

2358841
Zarejestrowany: 2009-06-19
Posty: 466
Punktów :   

Re: Ba Sing Se

Styx wyrwał z ziemi dość spory kawałek skały i cisnął nim w ich stronę.  Użył całej swej siły aby nadać kawałkowi skały właściwą prędkość. Kawałek był spory ponad 10m  bezpośrednie trafienie było by przykre w skutkach jednak jemu samemu nie zależało na ich śmierci tylko na pokazaniu mieszkańcom że nie dopuści do rebelii, której z pewnością miasto by nie zniosło. Styx wiedział że jego pozycja w mieście jest duża na tyle że żaden pojedynczy atak ni jest w stanie mu zagrozić. To też nawet nie nakazał pościgu za uciekającymi.


"Wszyscy ludzie marzą, ale nie w ten sam sposób. Ci, którzy marzą nocą w zakurzonych zakamarkach umysłu, budzą się za dnia by odkryć marność tych snów. Lecz marzyciele dnia są niebezpieczni, gdyż mogą śnić z otwartymi oczami, by ten sen ziścić." T.E. Lawrence

Offline

 

#1624 2010-12-29 16:05:54

Triss

Mag Ognia

Zarejestrowany: 2009-06-05
Posty: 6387
Punktów :   
Imię: Ewa.

Re: Ba Sing Se

Calneer

Po jakimś czasie chodu dotarł w końcu do stolicy Królestwa Ziemi, do jej wewnętrznych murów. Wszedł do środka bez większych czy mniejszych problemów. Rzeczywiście, było widać wyraźnie ślady ataku... Westchnął ciężko i udał się w stronę, gdzie, o ile pamięć go już nie myliła, miał znajdować się sklep z różnymi mapami i planami. Cóż, nie zakładał, że będzie na sprzedaż plan pałacu... Ale może jego znajomy będzie coś takiego mieć na zbyciu i po starej znajomości mu sprzeda, bo znając go, wątpił, żeby podarował. W końcu dotarł do budynku, który po prostu musiał być tym właśnie sklepem. Nic się nie zmienił przez te wszystkie lata. Zbliżył się zatem do niego, otworzył skrzypiące drzwi i wszedł do dosyć ciemnego pomieszczenia, rozświetlanego jedynie przez żyrandol, na którym ułożone były świece. Nie było zbyt jasno przez to, że jedyne okno zakrywały zasłony. W sklepie panował spory bałagan, to i tamto leżało na ziemi, na stołach, porozrzucane... Na ścianach wisiały obrazy i różne plany, poprzekrzywiane, podarte, wyraźnie stare bądź coś na nich wisiało - szmatka czy coś w tym rodzaju.
- Emm... Jest tu kto? - odezwał się Calneer, rozglądając się. Zrobił kilka kroków do środka i wzdrygnął się, gdy drzwi zamknęły się same z trzaskiem. No cóż, stało się to dość niespodziewanie i nagle. Drzwi, najwyraźniej prowadzące do zaplecza uchyliły się, a z nich wyszedł starszy mężczyzna z długą, posiwiałą brodą i nieco długawymi włosami. Na głowie miał kapelusz, który uniemożliwiał dojrzenie połowy jego twarzy. Na sobie miał spodnie z szelkami i białą koszulę z podwiniętymi rękawami. Uniósł chudą rękę i podniósł kapelusz do góry, by przyjrzeć się przybyszowi. Na jego pokrytej zmarszczkami twarzy pojawił się lekki uśmiech.
- Któż to mnie odwiedza? - powiedział ochrypłym głosem. - To naprawdę Ty, Calneer? Stary już dziad ze mnie i wzrok nie ten, to się dopytywać muszę! - roześmiał się.
- Tak tak, to ja. - jasnowłosy podszedł nieco bliżej, do podłużnego blatu, za którym stał jego znajomy. - Widzę nic się nie zmieniło.
- Taa, stara bida, młodzieńcze. - odparł mu sprzedawca. - Chwile ataku były ciężkie, ale jest w porządku... Cóż Cię tu sprowadza? Lata się nie widzieliśmy.
- Widzisz... - głos Calneer'a zmienił się na cichszy. Nachylił się nieco i oparł rękami o blat, w który się przez chwilę milczenia wpatrywał. Zaraz uniósł swój wzrok na starca. - Chciałbym Cię prosić o pewną przysługę... Masz może na zbyciu plan pałacu?
- Tego nowego, czy dawnego? - powiedział. Blondyn uniósł lewą brew. - A, bo Ciebie przecież nie było tu tyle! - uniósł głos, ale zaraz począł mówić takim tonem jak i jego klient - Mówiąc po krótce... Dawny pałac został zburzony z powodu ataku, jeszcze dawniejszego. Teraz zbudowali nowy.
- Mhm, rozumiem... - skinął głową Calneer. - Tego nowego, w takim razie.
- Powinienem coś mieć... - starzec wszedł do zaplecza. Słychać było szelesty, najwyraźniej różnych map i planów. Mówiąc krótko tego, czym właśnie handlował. Po jakimś czasie wrócił.
- Jednak mam, choć wątpiłem. No cóż... Należy się dziesięć sztuk złota, młody. A po co Ci coś takiego, hę?
- Słuszne cele... W każdym bądź razie, nie możesz powiedzieć ani słowa nikomu o tym, że mi go dałeś, jasne? - powiedział do niego Calneer, grzebiąc w sakiewce, wyjętej z kieszeni spodni. Wygrzebał te dziesięć sztuk złota, które zdobył niełatwo za pewne zadanie. Starzec pokiwał głową i odebrał od niego monety.
- Nikt się w takim razie nie dowie... Ufam Ci, nikomu innemu nie dałbym czegoś takiego. - powiedział i poklepał łucznika po ramieniu.
- No, ja się już oddalę... Bywaj - pożegnał się Calneer ze sprzedawcą, zwinął plan w rulon i schował go gdzieś za koszulę. Machnął starcowi i wyszedł ze sklepu, po czym udał się wolnym krokiem z powrotem w stronę Jeziora Laogai.

Offline

 

#1625 2011-02-14 03:43:52

Sadness

Gość

Re: Ba Sing Se

Toshiro

  Jego dom nie stał aż tak daleko od pałacu, pięć, dziesięć minut drogi... No może nieznacznie więcej. Dobiegł więc na miejsce dosyć szybko. Biegł dla tego, że mogli go gonić, wiadomo. No ale, gdy dobiegł, szedł już normalnie. Wszedł do domu. Wydawało mu się że jest w lepszym stanie niż był kiedy go ostatni raz widział. No ale nie jest to aż takie ważne. Wdrapał się na górne piętro, wspomagając się swoją magią. Wszedł do swojego dawnego pokoju w którym nadal, nieco pyłu latało w powietrzu, mało, ale jednak. Usiadł na łóżku, na którym pył osiadł. Strzepnął go z niego, tak aby już nic nie zostało. Położył się, podkładając dłonie pod głowę. Miał już zamknąć oczy ale usiadł. Otworzył szufladkę która stała obok łóżka i wyciągnął z niej srebrny kolczyk. By nie było żadnych zanieczyszczeń, a co za tym idzie, zakażenia, po prostu go oblizał. Wody nie było, to też musiał tak zrobić. Podszedł do lustra które zawieszone było w pokoju obok. Przyłożył ostrą część kolczyka do swojego lewego ucha, wyznaczając miejsce. Wbił go sobie, dosyć szybko, bo nie będzie przecież się z tym cackał nie wiadomo ile. Syknął cicho z bólu, bo, na pewno, bolało. Potem jeszcze doszło szczypanie, ale tam, nie aż takie mocne. Wrócił się do swojego pokoju, podchodząc do otwartej szafy w ogół której, i nieco dalej od niej, leżały rozrzucone ciuchy. Pokój, był całkiem duży, ale tylko tutaj było porozwalane. Posprzątał ciuchy, starannie wkładając je do szafy. Zamknął drzwiczki od niej i rozglądnął się po korytarzu, wychodząc z pokoju. Wrócił się do niego zobaczywszy torby. Wcześniej jej nie zauważył, no ale nie zajmował się tym za bardzo. Kucnął przy nich, otwierając jedną. Tak, Sam mówiła że złożyła mu wizytę, ale go nie było. Były tam dwie, jedna, była z ubraniami a jedna była pusta. Wziął dwie bluzy i dwie pary spodni, po czym otworzył pustą torbę i tam włożył ciuchy Sam. Może się jej przydadzą, może nie, ale tak na wszelki wypadek, gdyby jednak. Wstał, biorąc torbę. Wyciągnął z sakiewki pół pojemności swojej dłoni, złote monety i schował je pod swoje łóżko pod którym była średniej wielkości szpara. Gdy już zrobił to co miał zrobić, wyszedł z domu. Nie miał zamiaru dłużej tu zostawać, bo źle się w nim już czuł.
  Torbę zarzucił na lewe ramię, trzymając ją prawą ręką. Niedaleko od wyjścia zobaczył stoisko z winem. Sądząc po cenie, musi na prawdę być dobre.
  - Dobre jest, hm? - Zapytał sprzedawcy. Mężczyzna uśmiechnął się i swoim grubym głosem odparł:
- Najlepsze w Królestwie Ziemi! Dobre i przede wszystkim mocne! - Pogładził swoje długie, brązowe wąsy. - Ale czy ty nie jesteś za młody, żeby taki towar kupować?
  - No, może jestem, ale to nie dla mnie... - Powiedział i wyciągnął pieniądze które dał sprzedawcy. Dał do tego jeszcze napiwek, bo inaczej pewnie by mu nie sprzedał. Wziął siedem butelek z czego trzy wrzucił do torby. Ciężkie były, no ale, da radę. Obdarowywanie prezentami za swoje błędy... Dość banalne ale w tym przypadku powinno zadziałać... Doskonale wiedział że Sam lubi wino, więc też to wykorzystał. Nie miał żadnych złych celów co do tego. Nie chciał jej upić, ale tylko dać prezent, za to, co zrobił. Na pewno się ucieszy. A po za tym, tyle kupił że każdy sobie może łyknąć. Shinju też musiał podziękować za to, że ją uratowała. Nie wiedział co też lubi, więc, pozostawało mieć nadzieje, że lubi drogie, dobre wina. Ręce zaczynały go boleć, więc schował pozostałe butelki również do torby. Zmęczył się tym wszystkim, trochę może odpoczął ale i tak nic mu to nie dało. Musi gdzieś się zatrzymać po drodze a i nie wie czy jeszcze zastanie ich w tym lesie... Ziewnął i poprawił pas od torby, który nieco go uciskał. No, ale, jak dojdzie i ich nie będzie, to w tedy może się zdrzemnie, na jakimś drzewie, czy gdzieś...
[z\t]

 

#1626 2011-02-17 01:50:38

 SanDanGi

Mag Ognia

Skąd: Północna świątynia powietrza
Zarejestrowany: 2011-01-31
Posty: 55
Punktów :   
Żywioł: Ogień

Re: Ba Sing Se

Przekroczyłem mury Ba Sign Se i zacząłem się rozglądać. powiedziałem sam do siebie:
   - Duże miasto nie ma co...
Wszedłem dalej i zacząłem rozglądać się za jakimś mieszkaniem do wynajęcia, kiedy przechodziłem wąską uliczką był zawieszony plakat:
MIESZKANIE DO WYNAJĘCIA.
Spojrzałem czy jest aktualne. Po odnalezieniu domu spojrzałem na tabliczkę na drzwiach:
DO WYNAJĘCIA
Zapukałem do drzwi i kazałem wilkowi zaczekać, otworzył mi jakiś starszy mężczyzna i powiedziała:
  - Taaaak? Czym mogę służyć?
Odpowiedziałem mu:
  - Ja w sprawie mieszkania do wynajęcia.
Mężczyzna lekko zmarszczył brwi i zmierzył mnie od stóp do głów:
   - Wejdź do środka młodzieńcze.-Powiedział.
Wyszedłem i zacząłem się rozglądać, mieszkanie było ładne. Starszy pan powiedział:
   - Usiądź. napijesz się herbaty?
Odparłem:
  - Tak poproszę.
Poczekałem aż herbata się zrobi, a tym czasem oglądałem mieszkanie dokładniej. Starszy pan powiedział:
  - Jestem Sho, a ty?
  - Ja Jaldabaot.
mężczyzna lekko uśmiechną się. Powiedziałem do niego: 
   - Ile wynosi czynsz?
  - 600 miedziaków co miesiac.
  - Dobra biorę to mieszkanie.
Facet uśmiechną się i powiedział:
  - za pierwszy miesiąc nic nie płacisz.
Ucieszyłem się, gdyż mogłem sobie znaleść pracę.
Poszedłem  rozglądać się za pracą.

Szukałem i szukałem, ale żadnych plakatów o pracy nie było. Już myślałem że nie znajdę, ale nagle kiedy przechodziłem nieznaną mi ulicą naglę znalazłem ogłoszenie o pracy:


ZATRUDNIĘ KELNERA W HERBACIARNI.
Pobiegłem do pobliskiej herbaciarni i powiedzałem:
   - Ja w sprawie pracy.
   - Aaaa... tak, tak.
   - To jest wolne miej.ce czy nie?
   - czywiście że tak.
   - To kiedy zaczynam?
   - Pierwszy tydzięń na próbę.
Wychodziłem i prawie zapomniałem się zapytać kiedy i na którą godzinę zaczynam. Odwróciłem się zapytałem:
   - Aha kiedy zaczynam i na którą godzinę?
   - Jutro o 14.
   - Aha dziękuję.
Podziękowałem i wyszedłem.

Kuźwah! Double-post jest ZABRONIONY!. Posty złączone.
Pozdrowienia od Shay.

Ostatnio edytowany przez SanDanGi (2011-02-17 17:44:00)

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.bitwawojownikow.pun.pl www.playshaman.pun.pl www.lubelscypartyzanciasg.pun.pl www.wojnyswiatowe.pun.pl www.lolisiochuujemmadongmikan.pun.pl