Po zniszczeniu Nomadów Powietrza ropoczęto intesywną eploatacje terenu które wchodzą w skład byłej północen świątyni powietrza. Tereny te są teraz pod kontrolą królestwa ziemi i stanowią cenne uzupełnienie dla wątłych już zasobów królestwa ziemi. Jednak niedawno jedna z grup ekspedycyjnych wydobyła z ziemi coś czego nikt się niespodziewał. Kenji wiedział co znaleźli nieświadomi poszukiwacze była to brama.
Brama dzięki której mógłby posiąść moc na tyle potężną że nikt nie będzie go wstanie powstrzymać. Nie miał on jednak zamiaru wpuszczać do tego śiwata obcych a przynajmniej nie duże grupy dla własnych celów grupy której nie obowiązywał już limit czasu tylko wola tego kto ujarzmi moc bramy. Kenji przybył aby nadzorować prace badawcze przy okazji czyniąc z tego miejsca prawdziwą fortece. Mając kamienie które będą wstanie przywrócić moc bramie Kenjiemu pozostaje tylko czekać ale nagroda będzie warta trudu.
Dzień 2
Czynimy błyskawiczne postępy mamy sporo danych których rozszyfrowanie trochę zajmie. Co do energi udało sie nam dowiedzieć jak ją gromadzić i bezpiecznie przechowywać. Jednak wciąż nie wiemy jak przekazać tą energie. Na dodatek wczoraj z portalu wypadło dziwne urządzenie moi uczeni nie wiedzą co to jest jednak gdyby rozgryźli tę zagadkę przyśpieszyło by to nasz rozwój o całe setki lat. Kto wie jakie skarby kryje ten portal wiem tyle że jest on wyjątkowo stary może uda nam się dowiedzieć czegoś więcej o naszym pochodzeniu. Na razie pozostaje tylko czekać.
Ostatnio edytowany przez Agrael (2010-03-07 17:43:15)
Offline
Gość
W porcie.
W drodze do portu omówiłyśmy szczegóły naszej wyprawy. Prawdę mówiąc nie dowiedziałam się wielu. Tylko tyle, że Shugy bardzo potrzebuje w tej chwili Lorda Kenji'ego.
Gdy dojechałyśmy do portu, zgodni z wymogami naszego biletu, skonfiskowano nam zwierzęta, by przetransportować je w wyznaczonym pomieszczeniu(Off: Nie wieeeem jak to się tam na statku nazywa xD). Miałyśmy właśnie wsiadać gdy zatrzymał nas znajomy głos. Odwróciłam się i zobaczyłam dwóch agentów Dai lee:
- Panienko, Nickio. Kategorycznie zabraniam Ci, pani, wypływać do świątyni. Ta wyprawa zbytnio naraża Twe życie.
- Co wy tu robicie?! Możecie zginąć! Wyjedźcie zaraz z miasta! Ale już!
- Tak, pani, lecz będziesz zmuszona wyruszyć z nami.
- To wy jedźcie ze mną. - oboje skinęli głowami i cała nasza czwórka weszła na statek.
Na miejscu
Shugy zaprowadziła nas pod potężną górę.
- To na szczycie. - mówiła.
Skierowałam swój wzrok na moich agentów, który rozumiejąc mnie bez słów stworzyli kamienną platformę, na której razem wjechaliśmy na szczyt. Gdy już byliśmy na miejscu zatrzymał nas jeden ze strażników z armii Lorda.
Cofnęłam się niepewnie odczuwając pewnego rodzaju strach przed mężczyzną. Byłam bowiem w mundurze, a nie Dai lee nie pałali zbytnio sympatią do cieni i vice versa. Wskazałam na Shugy, dając jej do zrozumienia, że może zacząć "się tłumaczyć" (Off: xDD ) .
Widząc minę Nickii dałam jej sójkę w bok i wyszeptałam na ucho:
- Ee...czemu ja mam świecić oczami przed strażnikiem ? - zapytałam spoglądając na mężczyznę.
- hej ! - powiedziałam podnosząc rękę lekko do góry - chciałybyśmy się zobaczyć z Kenjim.
Ostatnio edytowany przez Shugy (2010-03-09 19:54:15)
Offline
Gość
Po kryjomu zdzieliłam się w czoło dając Shugy do zrozumienia, że w ogóle nie ma zdolności dyplomatycznych.
- Cholera nie powinno waś tu być jak Król Kenji dowie się że są tu obcy urwie mi głowę albo coś gorszego. Nic dobra spokojnie. Sierżańcie spytajcie Kenjiego co mamy zrobić.
- Rozkaz.- Powiedział Sierżant i prętko pobiegł po nowe rozkazy.
- Poczekajcie chwilę.- Powiedział Kapitan
Offline
Spojrzałam na Nickie ze zdziwienia i powiedziałam:
- Ej czemu oni się tak go boją , przecież nie może być aż taki zły co nie ? - widząc minę dziewczyny raczej nie zgadzała się z tym co mówię
Offline
Po pewnym czasie sierżant wrócił i powiedział.
- Możecie wejść tylko uważajcie jak będziecie nieostrożne to wszyscy wylecimy w powietrze.
Powiedział i pozostali żołnierze zrobili przejście.
Offline
Gdy weszłyśmy do środka podrapałam się z tyłu głowy i zapytałam Nickie:
- Ale gdzie konkretnie mamy iść - powiedziałam spoglądając na dziewczynę sądząc po jej minie czuła się tu bardzo niepewnie i wolała sie nie udzielać.
Offline
Nagle jeden z żołnierzy który stał obok powiedział.
- Idźcie prosto tą ścieżką tylko nie skręcajcie w lewo jeśli wam życie miłe, a i uważajcie na Wrexa. Chodzi mi o to żeby wam nie wpadło do głowy do niego zagadywać.
Odparł żołnierz i ruszył w kierunku bramy.
Offline
- Co za Wrexa ? - zapytałam Nickii sądząc po jej minę raczej też nie wiedziała o kogo chodzi. Doszłyśmy do miejsca przed którym ostrzegał nas strażnik - ciekawe czemu mamy tam nie iść - powiedziałam cicho, bardziej do siebie niż dziewczyny.
Offline
Gość
Zmierzając drogą rozglądałam się przymrużonymi oczyma.
Mój wzrok był zimny, a nawet wrogi.
Moi agenci trzymali się blisko, lecz mogę stwierdzić, że byli trochę do tyłu.
Szli wojskowym, statecznym krokiem za nic nie odrywając wzroku od ziemi.
Me palce zaciśnięte były w pięści, ręce spuszczone swobodnie wzdłuż ciała, a na całym ciele odczuwałam drgawki.
Nie byłam pewna czy dobrze zrobiłam opuszczając przyjaciół w takiej chwili.
Coś było nie tak...
Trzymałam się blisko Shugy, gdyż pamiętałam o obietnicy oddania za mnie życia.
Czułam się pewnie w towarzystwie różowowłosej.
Spuściłam głowę i zamyśliłam się głęboko odrywając się od rzeczywistości.
Nagle minął ich zespół ok 9 ludzi ubranych w dość dziwne kostiumy. Ostatni z nich powiedział.
- Lepiej się ruszcie zaraz będzie tu nieźle wiało, a tutejsze wiatry są zimniejsze od tych na biegunach ale to pewnie wina tych anomali. Kenji czeka na was w namiocie o tam gdzie stoi tych dwóch Cieni.
Pokazał palcem i poszedł w zakazaną ,,stronę"
Offline
Gość
Westchnęłam ciężko po czym niepewnie i powoli udałam się za towarzyszką, która już zmierzała do namiotu.
Gdy weszłyśmy ujrzałam postać tak znienawidzonej prze zemnie osoby.
"Kenji..." - przeleciało mi przez myśl.
Uklękłam dając znak agentom Dai lee, żeby nie klękali.
Gdy już me kolana wyprostowały się, zrobiłam krok w tył, by Shugy mogła przedstawić sprawę, którą ma do Lorda.