#1 2010-04-02 15:55:38

Triss

Mag Ognia

Zarejestrowany: 2009-06-05
Posty: 6387
Punktów :   
Imię: Ewa.

Opowiadania - arturros.

Do tego tematu oddzielam z innego opowiadania user'a arturros'a. Tutaj komentujemy je, a on, jeśli zechce, zamieści w nim swoje kolejne, już nie ja.
Robię porządek z opowiadaniami.


arturros napisał:

Postanowiłem napisać opko łączące moją chorą wyobraźnie z awatarem.

Wstęp
Daleko w dalekim wymiarze Flamwidia istnieje imperium zaznaczone na mapie jako niebieskie.
http://img222.imageshack.us/i/1flaminmapa.jpg/
http://img402.imageshack.us/i/2legdaflamingmapa.png/
Rządzi tam szesnastoletni król Artur.
Artur i jego Flamindzy wojownicy potrafią przedostawać się w odległe światy za pomocą dziur czasoprzestrzennych i portali.
Dawno temu królowa Sylwia wypowiedziała wojnę Arturowi i ostatecznie przed reformą wojskową zdobyła Kasas, Solen i inne mniejsze miasta.
Kiedy wojna szaleje na około Artur postanawia wezwać Awatara mistrza czterech żywiołów

Księga 1: Imperium Artura
Rozdział 1: Pułapka w Basing Se

Appa zniżył lot.
Potężne miasto Basing Se ukazało się w całej okazałości.
Młody Awatar Aang siedział na potężnej głowie bizona wpatrując się w metropolie.
Z miasta wydobywały się pojedyncze chmury dymu, czyli„Pamiątka” po najeździe narodu ognia.
Miasto zaczęło się wreszcie zbierać po kilkodniowej, ale niszczycielskiej okupacji narodu ognia.
Magowie ziemi naprawiali mury, wiadukty, po których jeździły pociągi, oraz burzyli liczne pomniki Azuli, lorda Ozai, Sozina, ale zachowali jedyny pomnik.
Pomnik młodego władcy ognia Zuko, który przyczynił się do zakończenia stuletniej wojny między narodem ognia a resztą świata. Koniec konfliktu ten zmienił gospodarkę i pozwolił na rozbudowę wielu osad i miast należących do opornego królestwa ziemi.
Aang przyczynił się do reaktywacji Nomadów Powietrza, którzy powrócili do dawnych świątyń i zaczęli budować nowe.
Taki dobrobyt przywrócił ten świat do dawnego ładu i składu.
***
Appa pojawił się w górnym pierścieniu miasta Basing Se.
Zniżył lot i usłyszeli przeraźliwy głos:
-Moja kapustka. Ten kret ninja zniszczył mi kapustkę. 
-Proszę pana czy może pan to opisać- zapytał jeden z strażników Basing Se.
Jednak cała drużyna awatara zataczała się ze śmiechu.
-O matko! Szturcha mnie kret ninja- udawał Sokka.
-Roarrr rar rar- zażartował Appa
-Widzisz nawet Appa myśli, że ze świrował- powiedział śmiejąc się Sokka
-Krety ninja w Basing, Se - śmiała się Toph- szkoda, że nie widzę twarzy tego gościa.
Appa uniósł się nad murem pałacu i zgrabne osiadł na jego dziedzińcu.
Cała drużyna ruszyła w stronę pałacu.

Weszli do pustej sali tronowej.
Gdy tylko przeszli kawałek ziemia pod ich stopami zapadła się na kilka metrów w dół.
Dwa płaty ziemi zamknęły wylot dziury napełniając jej wnętrze ciemnością.
-Toph, kim oni są- zapytał Sokka.
-To dwa krety ninja- powiedziała Toph
-Najpierw ten gość od kapusty teraz ty- powiedział Sokka
-Nie! Widzę ich dokładnie- powiedziała oburzona Toph-, Czego od nas chcecie!
-Pójdziemy na układ- powiedział jeden z kretów- Oddajcie nam Awatara. A my was wypuścimy.
Drużyna zaczęła się zastanawiać
-Nasz świat potrzebuje awatara- wtrącił inny kret-, jeśli awatar nam nie pomoże ZGINIEMY! 
-Jeśli jest to aż takie ważne to musze im pomóc- powiedział Aang
-Aang nie wiesz, co mówisz- wtrącił Sokka
-Aang ma racje- poparła go Katara
-Dobrze- krzyknął Aang.
Ziemia pod stopami Aanga zmieniła się w filar, który powoli zaczął się przesuwać w górę.
W podłodze Sali zrobiła się mała kwadratowa dziurka, w której po chwili zniknął Aang.

Na górze czekały dwa zamaskowane krety w trójkątnych chińskich kapeluszach i w zielonych szatach i małych zbrojach łańcuchowych.
Jeden z nich wyjął z kieszeni mały sierpowaty nożyk i wbił go w powietrze.
Przejechał nim w dół robiąc niebieski pasek, który rozszerzył się do rozmiarów porządnego owalu. Było to przejście, przejście do innego świata.
-Właź- rozkazał Aangowi kret.
Chłopak wszedł do portalu.
Ostatni kret wykonał kilka ruchów łapkami i dziura, w której była reszta drużyny zaczęła jechać do góry.
Gdy Sokka, Toph i Katara wyjechali na poziom Sali tronowej, kretów ani Aanga już nie było.
-No to Klops- powiedział Sokka

arturros napisał:

Księga 1: Imperium Artura
Rozdział 2: Król Artur.

Portal zaprowadził Aanga pod potężne mury stolicy imperium Artura.
Flamingo City było wielkim miastem a za razem wielkim centrum Handlu.
Murów tego miasta strzegło około stu legionów Federatti, żołnierzy wyposażonych w długie miecze, oszczepy i prostokątne tarcze.
Mury były poprzecinane systemem wież i umocnień dającym miastu cechę nie do zdobycia.
Nawet od wewnątrz chroniły ich tajne legiony Kretonów, najlepszych magów ziemi likwidujących wrogich szpiegów i agentów. To właśnie oni uprowadzili Aanga z Basing Se.
Stolica imperium była jednak większa niż Basing Se.
Rozciągała się na całej równinie między trzema pasami wzgórz, z jednej strony zaś otoczona morzem.
Aang stał na małym niezasianym polu pod masywnym murem.
Kret zaprowadził Aanga przed bramę z małymi drzwiczkami na jej lewym skrzydle.
Z drzwi wyszedł mężczyzna w hełmie przypominającym hełm rzymskiego centuriona, w asyście dwóch członków straży królewskiej, zamaskowanych wojowników z dwoma mieczami będącymi zazwyczaj przy królu i ważniejszych osobach.
-Oto Awatar Kapitanie Aron - powiedział jeden z kretów i krety zniknęły pod ziemią.
-Bierzcie go- powiedział Kapitan Aron- wsadźcie go tam gdzie te dziwnie umalowaną wojowniczkę.
Strażnicy królewscy skinęli głowami i zabrali Aanga.
Weszli do środka.
Wielkie wielo piętrowe budynki stanowiły najważniejszą część miasta.
Ale za murami znajdował się jedynie parterowe lub piętrowe budynki.
Strażnicy zabrali Aanga do czegoś, co wyglądało jak winda.
Zawiozło ich to na małą stacje o nazwie „dzielnica Ursa”.
Między dwoma peronami stał potężny pociąg z wielką parową lokomotywą z przodu.
W przeciwieństwie do pociągów z Basing Se, te miały cztery pary, kół które jeździły w małych zagłębieniach wiaduktu. Weszli do jednego z sześciu masywnych wagonów i usiedli na siedzeniach. Aang oglądał cały pociąg.
Przypominał on ten w Basing Se, tyle, że ten miał połączone wagony i małe tablice z napisem:
Następna stacja: Centrum Medyczne Lux.
Usłyszeli potrójny dźwięk trąbki i trzask zamykanych drzwi.
Parowy kolos ruszył, ciągnąc sześć dużych wagonów.
Aang podziwiał zmieniającą się ciągle panoramę miasta.
Wraz z każdą stacją panorama zmieniała się, przybywało więcej wysokich budynków, sklepów i tłumów.

Dźwięk trąbki i trzask zamykanych drzwi oznajmiły odjazd z stacji: Aleja bitwy pod In pizzal.
Na tabliczce napisane było teraz: Następna stacja: Aleja Pałacowa (Koniec Trasy)
W porównaniu do stacji: Dzielnica Ursa pociąg był przepełniony pasażerami tak, że trudno było się przepchnąć przez ten tłum.
Ponadto na stacjach często było po trzy perony i po cztery tory.
Po całym Flamingo city rozsiana była sieć linni kolejowych łączących całe miasto.
Stacja: Aleja Pałacowa była dosyć duża i znajdowała się nie za wysoko także Aang i Strażnicy mogli łatwo zejść po schodach i dostać się do ogromnego położonego na wzgórzu pałacu.
Pała otoczony był licznymi ogrodami i placami. Najwyższa główna część mając 10 pięter była najwyższą budowlą w mieście.

Aang został zamknięty w małej celi kompleksu więziennego.
Zauważył znajomą dziewczęcą postać.
Była to Suki, wojowniczka Kiyoshi.
-Aang! Co ty tu robisz?- Zapytała Suki
-Dwa krety ninja mnie tu zawlekły- powiedział Aang
-Mnie zabrali z wyspy Kiyoshi. Mówią, że potrzebują utalentowanej osoby do pomocy Awatarowi- mówiła Suki- wczoraj mnie tu przywieźli.
Usłyszeli szczęk zamka i do środka weszło pięciu członków straży królewskiej, jeden z nich miał na sobie niebieską szatę i hełm rzymskiego centuriona. Czyli był to kapitan.
-Król Artur oczekuje was w Sali tronowej- powiedział kapitan
-Nie mogę chwile odpocząć- powiedział Aang
Kapitan zmierzył go srogim spojrzeniem i powiedział:
-Pięć minut!
Aang rozsiadł się na łóżku.
***
Aang i Suki weszli do ogromnej Sali tronowej.
Sala miała, co najmniej dziewięć metrów, a pod jej sufitem na żelaznych obręczach wisiały lampy.
Na złotym tronie siedział szesnastoletni król Artur.
-Awatar i wojowniczka Kiyoshi- powiedział Król- witam w Flamwidi. Od lat trwa tu wielka wojna między mną a Księżniczką Sylwią- okropną dziewczyną, która chce zawładnąć Flamwidią dla własnych celów. Moi przodkowie zbudowali wielkie imperium, które ma za zadanie zjednoczyć różne ludy. Jednak jest poważną przeszkodą dla Sylwii i rebeliantów.
Razem z Królestwem Kretji walczymy przeciw niej, ale niemałą role odgrywają i plemiona arktyczne, które pomagają nam na morzu.
-Więc jak możemy pomóc- zapytał Aang
-Musicie wyruszyć razem ze mną pokonać Sylwie i przywrócić pokój.
-Zgadzamy się- powiedzieli chórem Aang i Suki.

arturros napisał:

Księga 1: Imperium Artura
Rozdział 3: W drogę do Hanon

-Królu- powiedział Aang- mam jeszcze jeden mały kłopot. Chciałbym by reszta moich przyjaciół też mogła wziąć w ty udział.
-Czy jesteś pewien- zapytał Artur- to duże ryzyko.
-Liczę się z tym- odpowiedział Aang-, Ale trudno mi walczyć bez nich.
Artur westchnął i powiedział:
-Zawiadomcie Kretonów, mają sprowadzić jeszcze trzy osoby.
-Lemura oraz Latającego bizona- wtrącił Aang.
Orzeł siedzący na żerdzi kiwnął głową i odleciał przez okno pałacu.
-Tym czasem wy możecie się przejść po mieście- powiedział Król- a teraz wybaczcie, ale narada wojenna czeka.
To powiedziawszy Król Artur wstał i wyszedł w pośpiechu z sali tronowej.
Aang i Suki rozeszli się do swoich komnat gdzie oczekiwali na przyjaciół.
***
Pół godziny potem na stacji kolejowej: Aleja pałacowa pojawił się pociąg: Dzielnica Ursa- Aleja Pałacowa a w nim Sokka, Toph i Katara eskortowani przez trzech strażników królewskich.
Wszyscy się przywitali i ruszyli do pałacu.
Jednak w drzwiach zaskoczył ich orzeł z wiadomością.
-Do Awatara- powiedział Orzeł- król was pilnie oczekuje w Sali sztabu. Zaprowadzę was.
Orzeł doprowadził ich do Sali tronowej oraz pokazał ukryte za kotarą drzwi. Prowadziły one na krótki korytarz prowadzący do pięciu drzwi: Pokoju audiencji specjalnej, Sali konferencyjnej 1, Sali konferencyjnej 2, Sali sztabu wojennego i do Sali spotkań specjalnych.
Weszli do dużego pomieszczenia z gigantycznym kwadratowym stołem przedstawiającym mapę Flamwidi.
-Musimy wyruszyć do miasta Hanon- powiedział Artur przesuwając za pomocą wiatru pionka przedstawiającego jego samego trzymającego sztandar ich imperium, czyli flaminga w koronie, trzymającego trójkątną tarcze i miecz w stronę miasta z napisem Hanon, które było otoczone przez figurki dziewczyn trzymające sztandary rebelii, dwie dzidy skrzyżowane na okrągłej tarczy.
-Jak widzicie tak wygląda sytuacja w Hanon, przed końcem miesiąca możemy spodziewać się ataku dla tego spotkamy się z dywizjami 11 i 12 w połowie drogi- powiedział Artur ruszając pionki przestawiające dwa krety z sztandarami i liczbami na brzuchu w stronę nabrzeżnego miasteczka o nazwie Shinom położonego w połowie drogi do Hanon- dalej nie będziemy mogli korzystać z latającego bizona.
Cała drużyna zgodziła się z Arturem i zaczęła przygotowania do wyprawy.

Appa stanął na królewskim lądowisku, z lądowiska korzystały odziały latające na olbrzymich flamingach i coś w rodzaju samolotów zwane, Speedflamingo (ang. Szybki Flaming).
Artur wsiadł na Appe i razem z całą resztą odleciał na wielkim bizonie na południowy zachód w stronę Hanon.
-Mam nadzieje, że nie spotkamy żołnierzy rebelii- powiedział Artur, gdy przelatywali nad lasem.
Jednak trzy ogniste pociski przeleciały koło Appy i uderzyły w pobliski las.
Artur spojrzał w dół i zobaczył cały pułk wrogich wojowniczek skoncentrowany przy pięciu katapultach.
-Przygotowują ostrzał- ostrzegł Artur- Jest ich cały pułk
-I, co my mamy zrobić- zapytała Katara
-Lądować w lesie- odpowiedział Artur- to jedyne wyjście
-Ale stracimy czas- powiedział Aang
-Lepiej stracić czas czy życie- ryknął Artur.

Appa wylądował na małej polanie.
Wokół otaczały ich drzewa liściaste a między nimi płynęła mała rzeczka.
Artur szybko poprowadził ich w głąb lasu, jednak Appa trudno przeciskał się przez szczeliny i łamał gałęzie oraz czasem i drzewa.
-Pewnie spalą las. Mamy mało czasu- popędzał Artur
Jednak jego obawy na razie się nie potwierdzały. Ale zapowiadał się długi postój.

arturros napisał:

Księga 1: Imperium Artura
Rozdział 4: Pułapka w lesie Bizona

Katara nabierała właśnie wody na ugotowanie kolacji.
Po brawurowej ucieczce przed siłami rebelii cała drużyna rozbiła obóz niedaleko rzeki
Ying przepływającej przez całą puszczę.
-Hej Suki- zagadnął Sokka- ładny dzisiaj wieczór, to może gdzieś wyjdziemy.   
-Wybacz, ale razem z Arturem i Katarą idę zbierać Flamindze jagody- opowiedziała Suki- będą świetnie smakować z sokiem mlecznika* na śniadanie.
Sokka odszedł obrażony jednak Artur złapał go po chwili i powiedział:
-Hej Sokka! Może tak pójdziemy na małe polowanie. W okolicy widziałem ładne dziki, które będą się nadawać się na kolacje. Co ty na to?
-Dobra- powiedział Sokka i poszedł do swojego namiotu.
Po chwili Artur i Sokka wyposażeni w włócznie i harpuny poszli do lasu.
***
Artur i Sokka znaleźli sobie ładną zasadzkę i rozsypawszy wokół jagody zaczaili się na dzika.
-No i co będziemy robić- zapytał Sokka
-Poczekamy aż przyjdzie, potem cisnę go harpunem i weźmiemy go do obozu.
-Dobra, ale, po co ci ja
-Potrzebuje szybkiej ręki- powiedział Artur dając Soce jeden harpun.
Chwile potem na polanie pojawił się jeden dzik.
Artur i Sokka rzucili harpuny załatwiając dzika.
Jednak dzik był tylko przynętą.
Z krzaków wyskoczyły zamaskowane wojowniczki i pojmały Artura i Sokke.
Zatarły wszystkie ślady i zawlekły dwóch chłopaków do dużego zbiorowiska namiotów otoczonego palisadą. Na maszcie powiewała czerwona flaga z dwoma włóczni skrzyżowanymi na tarczy. Był to herb księżniczki Sylwii, czyli kraju rebelii.
Wojowniczki zawlekły ich do największego namiotu gdzie skuto ich w kajdany.
-No to klops- powiedział Sokka- jednak nas złapali! A mówiłeś, że nie złapią.
-Błądzić rzecz ludzka- powiedział filozoficznie Artur.
-I ty jeszcze taki spokojny- marudził Sokka- nie dość, że wpakowałeś nas w kłopoty to jeszcze się mądrzysz.
-Kiedy przyjdzie czas wyrwiemy się stąd- planował Artur.
Jednak zamilkli, kiedy do środka weszła wojowniczka ubrana w hełm centuriona z czerwonym pióropuszem i czerwoną peleryną.
-Kogo my tu mamy- powiedziała- szanowny król Artur i … jakiś gość.
-Jestem Sokka z plemienia wody a nie „jakiś gość”- wrzasnął Sokka jednak jedna z zamaskowanych dziewczyn wepchnęła mu jabłko do ust.
-A, więc widzę tu szanownego króla Artura- mówiła
-A ja tylko jakąś brzydule- powiedział Artur, co rozzłościło dziewczynę.
-Chamski jesteś- powiedziała wściekła dziewczyna- zobaczymy czy księżniczka Sylwia będzie łaskawa darować ci życie. A jeżeli nie to cię przerobi na salami. Ale to nie mój problem, bo i tak awansuje mnie na Majora.
***
Tym czasem w obozie Aang zebrał wszystkich na nradę, nawet bizon Appa przysłuchiwał się rozmowie.
-Artur i Sokka nie wracają już od trzech godzin- mówił Aang
-Mnie też to niepokoi- powiedziała Suki- Sokka przybiegłby pewnie do mnie z upolowanym dzikiem i zmyślał, jaki to on świetny w polowaniach.
-Może lepiej by ich poszukać- zaniepokoiła Katara- nie wiem, w co mogli się wplątać.
-A mnie to nie obchodzi- powiedziała obojętnie Toph
-Toph! Ty…- zaczęła Katara, ale się w porę się opamiętała
-No, co! Po prostu ci dwaj pewnie zaplątali się w żyłkę do wędki i tyle- powiedziała Toph najobojętniej jak potrafiła.
-Jakby, co to widzę niedaleko obóz żołnierzy rebelii a Artur i Sokka skuci w kajdany- dodała niby obojętnie Toph
Cała drużyna (razem z przymuszoną Toph) ruszyła w stronę lasu.
***
W obozie szykowano się na wizytę eskorty, która miała zabrać Artura i Sokke do królowej szturmującej wschodnie fortyfikacje imperium Artura.
Artur zagadnął do Sokki:
-Możemy się wyrwać, kopnij tylko w te wiadro.
-Ale, co to pomoże
-Kopnij, bo inaczej nie zobaczysz nigdy…
Sokka jednak nie czekał na zakończenie mowy kopnął w wiadro.
Woda z pomyj wypłukała wapienną kolumnę, na której stał złoty miecz, nagroda za osiągnięcia bitewne. Miecz upadł i przeciął sznurek podtrzymujący belkę, na której umocowane było wiadro z cegłami.
Belka upadła a wiadro rozwaliło łańcuch przytrzymujący Artura.
Artur jednym susem znalazł się obok kluczy, otworzył kajdany Sokki.
-No i co teraz- zapytał Sokka
Artur popatrzył na stroje wrogich wojowniczek i peruki.
Odpowiedź sama wpadła mu do głowy.
-Nie zrobisz tego- powiedział ze strachem Sokka jednak było już za późno…

Arturowi i Soce udało się zmylić przebraniem straże i uciec z obozu.
-Będziemy daleko zanim się zorientują- powiedział w biegu Artur
-A musze biec w tej kiecce- zapytał Sokka
-Właściwie to ich zgubiliśmy- powiedział Artur zrzucając strój wojowniczki.
Sokka zrobił to samo, ale po chwili wpadł na jakąś inną osobę, odbił się i wylądował na drzewie.
Rozbił się właśnie o biegnącą Suki.
-Sokka
-Suki
-Jak miło cię widzieć- powiedziała Suki
-A tęskniłaś- zapytał Sokka
-Sorki, że przerywam, ale już się zorientowali, że zwialiśmy- przerwał im Artur i pobiegł w stronę Appy.
Po chwili wszyscy wsiedli na bizona i odlecieli z lasu.
-Wiecie jak nazywa się ten las- zagadnął Artur
-No jak- zapytała Katara
-Las bizona- Odpowiedział Artur wskazując na Appe.
___________________________________________________________________________
*-Drzewo żyjące na terenie całej Flamwidi. Sok z ich owoców smakuje zupełnie jak mleko.

arturros napisał:

Księga 1: Imperium Artura
Rozdział 5: 11 dywizja.

Od czasu, gdy Aang, Sokka, Katara, Suki i Artur uciekli na Appie z Lasu Bizona minęło wiele spokojnych dni, w których i tak nie działo się nic niezwykłego.
Aang wybłagał Artura by on uczył go Flamindzej magii.
Flamindza Magia polegała na używaniu Mocy Flamisu do kontrolowania różnych przedmiotów. Aang do tej pory nauczył się jedynie unosić kamień na 3 metry i wykonania nim trzech obrotów, może wydawać się to banalne, ale przeciętnemu magowi, nauka tego ruchu może zająć półtorej tygodnia. Dla tego nauka w twierdzy flamingów zajmuje 5 lat + rok praktyk.  Aang według Artura opanowuje magie flaminga bardzo szybko i niedługo będzie gotowy przejść do bardziej zaawansowanych ruchów i ciosów.
Jednak dzisiejsza przygoda jest warta do opisania…
-Długo jeszcze- marudził Aang- Appa jest zmęczony!
-Roaaaaarr- ryknął Appa
Artur poklepał Appe po głowie i powiedział:
-Wytrzymaj jeszcze trochę Appa, jeszcze kilka kilometrów.
-Może lepiej wylądujmy- poparła Aanga katara- Appa jest, co raz bardziej zmęczony.
Artur zmarszczył brwi i zaczął się oglądać po terenie.
Jednak! Jedna rzecz zwróciła jego uwagę, ogromna forteca z flagami Imperium, flamingiem w koronie, trzymającym miecz i tarczę na niebieskim tle.
-Widzę fortece- powiedział Artur- Appa postaraj się jeszcze kawałek.
Widać Artur zmotywował Appe, bo ten zmarszczył brwi i znacznie przyspieszył.
-Dobra Appa, nie musimy szaleć- powiedział przestraszony szybkością Artur, jednak Appa go zignorował i przyspieszył jeszcze bardziej.
Artur przełknął ślinę i złapał się kurczowo siodła.
  Appa jednak spokojnie osiadł na lądowisku w fortecy.
Od razu przybiegł do nich jakiś mężczyzna i powiedział do Artura:
-Panie, kapitan 11 dywizji chcę z panem rozmawiać
-A dostaniemy wsparcie flamindzych wojowników (magów) - zapytał Artur
-Pewnie tak Sir, ale nie wiem czy na pewno- powiedział mężczyzna, ukłonił się i odszedł w stronę boksów z olbrzymimi czerwonakami.
-Obowiązki czekają- powiedział Artur, i skoczył na położony, co najmniej pięć pięter wyżej od lądowiska balkon.
-Spotkamy się w kantynie na obiedzie- zawołał do nich z balkonu Artur i oddalił się w głąb budynku.
-Pozostaje nam tylko po zwiedzać- powiedziała Suki i razem z Sokką poszła na mury po oglądać panoramę.
-Ja tam idę potrenować z magami ziemi- powiedziała Toph
-A są tu w ogóle magowie ziemi- zdziwiła się katara
-No oczywiście- powiedziała oburzona Toph- oprócz magów flaminga są tu jeszcze magowie żywiołów.
Aang i Katara zostali sami.
-To, co zrobimy…- zapytał nieśmiało Aang
-Może się przejdziemy po lesie- zapytała Katara
-Dobrze- powiedział Aang i razem z Katarą poszedł do bramy.
***
Wielki zegar na największej wieży wybił, 14 czyli porę obiadową.
Cała twierdza stłoczyła się w ogromnej kantynie.
Artur pojawił się w kantynie z dobrymi wiadomościami.
-Mam dwie dobre wiadomości- powiedział Artur- pierwsza, że wszyscy zjemy dziś w restauracji kapitańskiej. Druga, że niedaleko znajduje się obóz 11 dywizji, która ma dołączyć do nas podczas dogi do Hanon. Mam też jedną złą wiadomość, musimy przejść „Kanion Zagłady”. Najgłębszy kanion, jaki cała Flamwidia widziała.   
To niestety pogorszyło nastrój ekipy.
-Mam nadzieje, że spodoba się wam jedzenie w restauracji kapitańskiej- powiedział dla poprawy nastroju drużyny Artur i zaprowadził ich do dużej Sali ze stołami i najróżniejszymi potrawami.
***
Następnego dnia, Appa z samego świtu szybował w przestworzach w stronę gdzie znajdować miał się obóz 11 dywizji.
Wszyscy, oprócz Aanga i Artura spali sobie smacznie.
-A ten kanion zagłady jest aż taki okropny- zapytał Aang
-Wiesz, tu nie o kanion chodzi, ale o największy obóz rebeliantów na ziemiach mojego imperium, przy dobrym przewodniku przejdziemy przez kanion bez strat- powiedział Artur
Uśmiech zagościł na twarzy Aanga jednak spotęgował się, gdy zobaczyli ogromne skupisko namiotów otoczone palisadą z wetkniętą w środek flagą imperium Artura, to musiał być obóz 11 dywizji, do którego zmierzali.
Artur obudził wszystkich a Appa wylądował po środku obozu.
Po krótkiej rozmowie Artura z dowódcą 11 dywizji skład Awatara puszył w drogę do Hanon razem z 11 dywizją.

arturros napisał:

Księga 1: Imperium Artura
Rozdział 6: Kanion zagłady
Część 1: Plany i Wejście

Dywizja 11 dotarła do kanionu zagłady.
Artur i Kapitan Kisuke rozmawiali w skupieniu.
-Słuchaj Kisuke- powiedział Artur- ten kanion jest wyjątkowo niebezpieczny, może lepiej obejdźmy go dookoła.
-Nie ze mną takie numery- powiedział Kapitan Kisuke- moja dywizja się nie podda tak łatwo. Może to największy i najgorszy kanion w całym imperium, ale damy radę.
-Jak ty chcesz przemieścić 500 żołnierzy pod nosem wroga- powiedział Artur
-Może już pora zlikwidować tę bazę- zaproponował Kisuke z szelmowskim uśmieszkiem.
-Jak masz niby zamiar to zrobić- próbował zgasić go Artur
-Możemy użyć materiałów wybuchowych w ich centrum zasilania kryształowego, pozbędziemy się całego fortu- zaproponował Kisuke
-Kisuke, szalony z ciebie geniusz- powiedział Artur- jak masz niby to zamiar zrobić.
-Nie masz, tylko mamy- odpowiedział Kisuke- poprawna forma brzmi: Jak MAMY to zrobić.
-Nie wciągniesz mnie w to- powiedział zdenerwowany Artur.
-Kiedy będziemy w Hanon codziennie postawie ci kraba- zachęcał Kisuke
-Zgoda- odpowiedział Artur- tylko wezmę ze sobą awatara i resztę.
-Ja sporządzę materiały wybuchowe- powiedział Kisuke i odszedł 
Artur podszedł do Appy, przy którym wszyscy się uwiali.
-Mamy zadanie- zawiadomił Artur
-Ale Sokka i Suki poszli na spacer, więc nie jesteśmy w komplecie- powiedział Aang
-Trudno w piątkę sobie poradzimy- powiedział obojętnie Artur
-Jaką piątkę- zapytała Toph- Chyba jesteś kiepski z matmy.
-Idzie z nami jeszcze kapitan Kisuke i Ja- powiedział Artur
-A, co mamy dokładnie zrobić- zapytała się katara.
-Wysadzić fort w kanionie zagłady- odpowiedział Artur i odszedł.
Aang wymienił spojrzenia z Katarą i pobiegli do namiotu Artura.
Chłopak właśnie polerował swój miecz z liną i przywiązaną do liny kotwicą na ramieniu.
-Artur- powiedział wchodząc do namiotu Aang- czy się nie przesłyszałem.
-Nie
-Czyli wysadzimy tę bazę?
-To plan Kisuke- powiedział Artur- z nim gadaj.
Aang wyszedł z namiotu i powiedział do czekającej tam Katary:
-Mówił, że to plan kapitana Kisuke. Ale pewnie nas wkręcił…
-Warto spróbować- poparła go katara- może to prawda.
Oboje odwrócili się i poszli w stronę namiotu kapitana Kisuke.
Kapitan Kisuke miał blond włosy opadające mu do karku i zazwyczaj (jak to w stylu wojowników rozczochrane). Jego szata składała się z długiej peleryny z dużym trójkątem (znakiem dywizji) w środku naszytego trójkąta znajdował się numer dywizji, czyli w tym wypadku duża 11.  Kapitan Kisuke pod szatą miał założoną zbroje łańcuchową dla tego, że pomimo spokojnego wyglądu często wpadał w kłopoty.
Aang i katara weszli do namiotu kapitana sporządzającego papierowe rurki napełnione prochem. Właśnie plombował ł szóstą z rurek, gdy Aang i katara weszli do namiotu.
-Artur powiedział nam o planie…zaczął, Aang
-Prawda, że genialny- zapytał Kisuke uszczęśliwiony, że pytają o jego najlepszy wymysł.
-Mam kilka uwag, co do planu- powiedział Aang, co sprawiło, że uśmiech ustąpił z twarzy kapitana Kisuke- jak pan ma zamiar wejść do największej siedziby wroga i ją wysadzić.
-Już Artur coś wymyśli- powiedział lekko zawiedziony kapitan.
-Ale plan nie jest w pełni dopracowany- mówił, Aang co rozzłościło trochę kapitana.
Widać było, że kapitan Kisuke nie jest już w najlepszym nastroju.
-Dobrze- powiedział rozzłoszczony po kilku przygniatających argumentach Aanga- zaraz razem z Arturem dopracujemy plan.
-Dziękuje bardzo -powiedział Aang i wyszedł z namiotu.
Kiedy Aang wyszedł z namiotu kapitan Kisuke cały rozłoszczony uderzył czołem w stół i zaczął się uspakajać.
-Kiedy rozmawialiście o niedopatrzeniach w planie ten kapitan Kisuke był wściekły- zauważyła Katara
-Starałem się mu to powiedzieć najłagodniej jak się dało- usprawiedliwiał się Aang
-I dobrze! Bo jeszcze by wybuchnął i pogoniłby nas z mieczem- zażartowała Katara
Aang i Katara szli przez wielkie obozowisko na skraju terenów „Kanionu zagłady”.
Żołnierze wznosili palisadę na skraju obozowiska, inni ustawiali maszt z flagą narodową, a jeszcze inni przyrządzali obiad.
Po obozie rozmieszczone było około 250 namiotów dwuosobowych oraz namiot dla Aanga i Sokki oraz namiot dziewczyn, Artur spał w swoim własnym namiocie w centrum obozu.
Tak wyglądała cała sprawa.
***
Artur, Kisuke oraz Aang, Katara i Toph wyszli po zmroku z obozu.
Podeszli na skraj kanionu. Wbili w ziemie długie zakrzywione haki, do których przymocowane były liny. Trzymając się lin zeszli na skalną półkę, z której doskonale widać było fortyfikacje.
Fort podzielony był na pięć wież.
Cztery wieże były po bokach fortu A jedna w jego środku.
Między wieżami było wiele murów i budynków, po których dachach chodziło się jak po murach.
-W podziemiach tej najwyższej wieży znajduje się skupisko kryształów energetycznych, źródło zasilania w całej bazie. Dzięki tym kryształom potrafią oświetlać pokoje oraz lepiej gotować jedzenie, dla tego linie mocy biegną po całej bazie. Wysadzając je zniszczymy cały fort- tłumaczył kapitan Kisuke.
-Ale jak mamy się tam dostać- zapytała Toph
Artur złapał za swoją kotwicę, jedną część liny przywiązał do dużego słupa skalnego i cisnął kotwicę w stronę fortu.
Kotwica zahaczyła się kawałek muru a Artur odpiął miecz w pochwie od paska i zjechał na tym po linie.
Kisuke zrobił podobnie, Aang zjechał na swoim kiju a Toph i katara na znalezionych kijach.
Wszyscy weszli na mur i po cichu zaczęli się przekradać do głównej wieży.

arturros napisał:

Księga 1: Imperium Artura
Rozdział 6: Kanion zagłady
Część 2: Baza w kanionie zgłady

Aang, Katara, Toph, Artur oraz dowódca 11 dywizji kapitan Kisuke przekradli się do fortu.
Artur szybko usunął kotwicę i bez słowa poprowadził wszystkich do niewielkiej wierzy.
Zeszli po spiralnych schodach wieży na poziom budynków-murów łączących kamienne mury fortecy z wieżą główną i mniejszymi wieżami z ukrytymi w środku schodami.
Forteca wyglądała trochę jak duże miasto pełne zamaskowanych wojowniczek Rebelii.
Artur poprowadził ich schodami na jeden z mniejszych budynków, tam pojawił się problem, jedna z wojowniczek uzbrojona w długą włócznię i tarczę maszerowała po dachu.
Artur szybko ukrył drużynę w małym kolistym pomieszczeniu.
Ciemność nie pozwalała im nic zobaczyć.
-Chyba ich zgubiliśmy- powiedział Artur
Jednak Katara popchnęła Aanga, który wcisnął łokciem jakiś guzik.
Podłoga zaczęła jechać do góry, gdy Aang wcisnął przycisk niżej zaczęła jechać w duł.
-Chyba wiem gdzie jesteśmy- powiedział Kapitan Kisuke- w windzie towarowej.
-To wyjaśnia, czemu jedziemy w górę i w dół- powiedziała Katara.
Jednak winda w jednej chwili stanęła rzucając wszystkich na podłogę.
-Tamta zorientowała się chyba, że winda działa- powiedziała zaniepokojona Toph- idzie tutaj.
Kisuke wyjął z kieszeni pięć kulek i cisnął nimi o podłogę.
Kulki wystrzeliły chmury dymu, które zaciemniły kompletnie wnętrze windy.
-Co znowu- powiedziała dziewczyna, whodząc do okrągłego pomieszczenia.
Jednak drzwi za nią zatrzasnęły się.
-Ha ha ha! Śmieszny żart- powiedziała zamknięta w windzie dziewczyna.
Tym czasem Artur poprowadził drużynę przez dachy kilku budynków aż dotarli do wieży głównej.
Kiedy mieli przejść przez ostatni zakręt Artur wpadł na jedną z dziewczyn, która wrzasnęła:
-Chłopak!!!
Cała reszta wykorzystała (zgodnie z zaleceniami Artura) sytuacje i pobiegła do głównej wieży.
Artur wpakował się w niezłe tarapaty, walczył dzielnie, ale po chwili przewaga liczebna była przytłaczająca i po chwili cały tłum dziewczyn schwytał Artura i zawlekł go do więzienia.
Kapitan Kisuke, Toph, Aang i Katara weszli do wielkiego pomieszczenia z posągiem dziewczyny w koronie trzymającej miecz.
Byli właśnie na jednym z balkonów.
Po drugiej stronie balkonu znajdowało się zejście na sam dół.
Niestety z powodu schwytania Artura rozstawiono dodatkowe straże i obok posągu kręciło się już pięć wrogich wojowniczek.
-Nie przejdziemy- powiedział Kapitan Kisuke- jest ich za dużo
-Mam pomysł- zaproponowała Toph- ja i katara przebierzemy się za wojowniczki a wy za naszych jeńców.
Po chwili na sale wkroczyły dwie dumne wojowniczki trzymające na łańcuchach dwóch jeńców.
-Hej wy- zapytała jedna z dziewczyn-, co wy tu robicie?
-Przybywamy z obozu w lesie bizona- kłamała katara- zamkniemy jeńców w lochach.
Katara i Toph zeszły do podziemi bazy.
-Zaraz! Przecież tu nie ma lochów- zauważyła jedna z dziewczyn i pobiegła, za Toph i Katarą, ale po chwili jej hełm potoczył się po podłodze w podziemiach.
Artur tym czasem siedział na półce skalnej czekając na powrót Kisuke, Toph, Katary i Aanga.
Jak łatwo je zmylić- pomyślał Artur- wystarczyła jedna sztuczka i jestem tutaj.
Toph i Katara razem z Kisuke i Aangiem dotarli pod centrum zasilania.
Jednak ktoś tam był.
-Spodziewałam się was tutaj- powiedziała dziewczyna zdejmując kaptur.
Miała długie brązowa włosy opadające jej na ramiona, na głowie nosiła złoty diadem a u pasa miała dwa miecze.
-Kim jesteś- zapytał Aang
-Jestem Carka, prawa ręka Królowej Sylwii oraz naczelny generał rebelii- powiedziała dziewczyna- widać, że chyba próbujecie wysadzić fort.
-Zrobicie to po moim trupie- wrzasnęła dziewczyna wyjmując miecze!
Kapitan Kisuke wyjął miecz, Aang złapał swój kij, Katara stworzyła kolejny strumień, a Toph uniosła do góry skałę.
-Czterech na jedną. To nie sprawiedliwe- powiedziała Carka- powinnam walczyć jedną ręką.
-Kpij sobie do woli- rzekł Kapitan Kisuke- wiem, że w sile dorównuje ci mało, kto, ale w mądrości dorównałby ci każdy.
-Mądrość nie zda ci się na nic w walce ze mną- powiedziała pewnie Carka- tutaj trzeba siły.
Dziewczyna zamachnęła się mieczami na Kisuke.
On poczekał aż ta zbliży się do niego i nie tracąc zimnej krwi czekał żeby zadać decydujący cios. Cios ten nastąpił bardzo szybko i nim wszyscy się zorientowali Carka poleciała metr w górę i wylądowała pięć metrów od Kapitana Kisuke.
-Już wiem, czemu nazywają cię pędziwiatrem z legionu- powiedziała Carka nieco zdziwiona siłą kapitana.
-To dzięki tym silnym ciosom zyskałem dowództwo nad dywizją- chwalił się Kisuke- powalałem wszystkich na turniejach zanim sędzia skończył gwizdać na start.
-Ze mną nie będzie ci tak łatwo- zgasiła go Carka- może i nie jestem najszybsza, ale potrafię chłopaka poszatkować w pięć minut.
Carka znowu zamachnęła się na Kisuke. Ten zamiast czekać uskoczył.
Miecze Carki rozwaliły pół ściany w niedużym pomieszczeniu.
-Na serio jest silna- szepnął Aang
Carka ścigała Kisuke po całym pomieszczeniu demolując to, co raz nowe przedmioty.
Zniszczyła już: starą wazę, komplet filiżanek do herbaty, statuę przedstawiającą dziewczynę z mieczem, oraz stertę pudeł, które zniszczyły się zanim ktoś zobaczył, co jest w środku.
Kisuke jednak stanął przed Carką i celnym ciosem odepchnął ją na drugi koniec sali ciskając ją o ścianę. Dziewczyna była już wściekła.
-Rozwalałam lepszych od ciebie- mówiła wściekła-, czemu nie mogę cię zabić.
Kisuke wykorzystał te chwile i powalił dziewczynę na ścianę.
Carka osunęła się po ścianie na podłogę.
Kisuke wziął pęk kluczy przypiętych do pasa Carki i otworzył wielkie żelazne drzwi do centrum zasilania.
W centrum zasilania było pełno ogromnych kryształów z podłączonymi przez przyssawki kabli.
Kisuke podłożył bombę przy największym i odizolował ją mocą by móc ją odpalić, kiedy przyjdzie czas.
-Teraz musimy tylko z stąd zwiać- powiedział Kisuke
-Z tym będzie kłopot- powiedziała Toph- na zewnątrz jest pełno dziewczyn.
Kiedy wykradli się z podziemi zauważyli wielki kopiec po środku placu.
Z kopca wyszło kilu kretów żołnierzy. Jeden z nich powiedział do nich:
-Wysłał nas król Artur, mamy was odeskortować do obozu. Więc wejdźcie do tego kopca.
Wszyscy weszli do kopca.
Po chwili chodzenia po ciemnych korytarzach zaleźli drabinę na zewnątrz.
Wyszli w samym środku obozu.
Jeden kret zatrąbił cztery razy i po chwili cała dywizja zgromadziła się w obozie.
Kapitan Kisuke wykonał prosty ruch dłonią i z kanionu buchnęła żółto czerwona fala oraz chmura dymu.
Największa baza rebeliantów utrudniająca dziesiątką oddziałów przemieszczanie się została zniszczona. Teraz 11 dywizja może spokojnie udać się do Hanon.

arturros napisał:

Księga 1: Imperium Artura
Rozdział 7: Czerwona wstęga

Kolejne dni podróży mijały spokojnie i bez żadnych niespodzianek.
Od kilku tygodni Skład Awatara wraz z królem Arturem i 11 dywizją podróżuje do Hanon.
Wkrótce ma dołączyć do nich też 12 dywizja mająca wesprzeć ich w bitwie pod Hanon.
Jednak dni mijały i nie otrzymywali żadnych wiadomości od 12 dywizji.
Od kiedy przekroczyli Kanion Zagłady znaleźli się na piaszczystej równiej pustyni.
Kilka dni wcześniej zatrzymali się w Shinom, mieście położonym na pustyni.
Na pustyni oprócz Shinom nie znajdowało się za dużo miast, więc wiadomości do tej pory nie dotarły do 11 dywizji.
Krajobraz stawał się coraz łagodniejszy. Niedawno zaczęły pojawiać się drobne drzewa i rzeki, co zwiastowało, że zbliżają się do Hanon.
Z powodu, że musieli podróżować z 11 dywizją nie mogli lecieć na Appie.
To utrudniło i spowolniło znacząco podróż.
Pewnego dnia Artur rzekł:
-Widzę koniec pustyni. Chyba za trzy dni dotrzemy do Hanon.
-No na nareszcie- zajęczał Sokka – mam już dosyć tego piachu. 
-Przed chwilą mówiłeś mi, że piasek jest romantyczny- powiedziała zdziwiona Suki.
-No, bo ten- plątał się Sokka- jest nudny, ale romantyczny… znaczy się romantyczno nudny znaczy się nudny romantycznie…
-Mówisz, że rzeczy romantyczne są nudne- powiedziała Suki i uderzyła Sokke złożonym wachlarzem w głowę.
Sokka pomasował się w bolące miejsce.
-Sokka znowu cię podrywał- uspokoiła Suki Katara.
Suki zachichotała.
-Co się śmiejesz- zapytał Sokka- chyba nie mam nic na twarzy.
Appa szedł po piasku niosąc na plecach całą drożynę.
Artur siedział na głowie bizona kierując stamtąd całą wyprawą.
-Zakochana para- zaczął sobie podśpiewywać Artur.
Ale Suki przyłożyła mu wachlarzem mówiąc:
-I to mówi ktoś, kto się nie zakochał.
Twarz Artura posmutniała i chłopak zwiesił smętnie głowę.
Po jego minie można było zauważyć, że z tymi słowami nie kojarzy się nic dobrego.
-Coś się stało- zapytała Katara
-Nie nic- skłamał Artur, ale po jego twarzy można było wywnioskować, że to coś przykrego.
Widać było, że do Artura wracają przykre wspomnienia.
-Może nam to powiesz, będzie ci łatwiej- powiedziała delikatnie Suki
-Dobra- powiedział Artur- zaczęło się to, kiedy obejmowałem władze nad imperium mojego ojca. Spotkałem ją podczas inspekcji w siedzibie wojowników. Była najbardziej utalentowana zyskała przezwisko: „czerwona wstęga” dla tego, że zwykle miała do miecza przypiętą czerwoną wstęgę. Zwała się Hermia i często mi pomagała.
Pewnego dnia wyruszyła, jako kapitan 20 oddziału wojowników na misję i nie wróciła.
-Przykro nam- powiedziała zasmucona Katara.
-No nic- odpowiedział Artur- przeszłość to przeszłość nie zmienisz jej.

Cała dywizja 11 rozbiła obóz na skraju pustyni.
Artur wyszedł obejrzeć sobie zachód słońca z najbliższej skały.
Wyszedł z obozu i wskoczył na skałę.
Usiadł na skale i zaczął podziwiać zachód słońca, kiedy nagle wyskoczyła zamaskowana wojowniczka.
Artur nie zdążył wyjąć miecza a czerwona wstęga śmignęła mu przed oczami.
Padł na ziemie i nim zdążył się zorientować leżał na skale pobity.
Wojowniczka nosiła czarną szatę i białą maskę z czerwonymi wzorami.
-Kim jesteś- wyjąkał Artur, ale nie otrzymał odpowiedzi.
Dziewczyna patrzyła na niego chwile, ale potem zabrała go zapewne do swojej kryjówki.
-Artur jak zwykle gdzieś zniknął- powiedziała Katara
-I pewnie znowu wpakował się w kłopoty- mówiła Suki- tak samo jak wtedy, gdy Sokka poszedł do tej oazy i wrócił ze stadem dzikich flamingów na ogonie.
-Coś czuje, że ma kłopoty- odezwała się siedząca w kącie namiotu Toph.
-Widzisz coś- zapytała Katara
-Tak. Artura oraz zamaskowaną zabójczynie- starała się powiedzieć najobojętniej Toph- ma spore kłopoty.
Wszystkie dziewczyny wybiegły z namiotu i pobiegły do namiotu Aanga i Sokki.
-Artur znowu się w coś wpakował- zawiadomiła wszystkich Katara.
-Czyli już piętnasty raz- powiedział Sokka
-Szesnasty- wtrącił Aang
-Sokka, on cie uratował przed tą hordą flamingów w Shinom gdyby nie on…- mówiła Katara
-Tak, wiem zadziobałyby mnie do krwi- powiedział Sokka- skąd miałem wiedzieć, że strzegą tych kwiatków.
-To, czemu ten kwiatek nazywa się Flamindza Lilia i zabroniono jego zrywania. Głąbie!- Powiedziała katara   
-Czyli, co tym razem- zapytał Sokka   
-Ktoś go porwał, mam nadzieje, że sobie poradzi- powiedziała Katara
Tym czasem Artur toczył pojedynek z zabójcą, to było dość trudne, bo zabójca walczył jak on.
-Mówiono mi, że jesteś silny, ale nie wiedziałam, że aż tak- odezwał się chłodny kobiecy głos.
-A ja mam, co do ciebie de ja wu- powiedział Artur i zdjął zabójcy maskę.
Pod nią znajdowała się twarz trzynastoletniej dziewczyny, która wydała się Arturowi znajoma.
-Hermia- zapytał Artur, ale ciało dziewczyny osunęło się na ziemie.
Nad dziewczyną pojawił się duch przedstawiający trzynastolatkę ubraną w białą szatę, była to Hermia.
-Artur- odezwała się się- dziękuje, że uwolniłeś mnie od klątwy tej maski. Carka obiecała mi, że będę żyła o ile założę tą maskę. Ta maska zmieniła mnie jednak w kogoś innego, w zabójcę.
Dziewczyna po chwili zniknęła, Artur złapał za ciało dziewczyny i włożył je do dużego dołu, który po chwili zasypał, postawił tam nagrobek i odszedł.
Kiedy dotarł pod bazę zauważył zdziwione miny całej drużyny awatara.
Po chwili wyjaśnień Artur położył się do łóżka by następnego dnia móc jechać do Hanon.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.wojnyswiatowe.pun.pl www.bitwawojownikow.pun.pl www.lolisiochuujemmadongmikan.pun.pl www.playshaman.pun.pl www.lubelscypartyzanciasg.pun.pl