Avatar - Legenda Aanga

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Gry

#31 2011-07-10 22:43:30

Sadness

Gość

Re: Małe miasteczko portowe.

Toshiro

- Nie dość, że nie doceniasz ładnych kobiet, to chłopak z Ciebie żaden... - Dmuchnął w swoją grzywkę, nie mając jakiegoś większego zamiaru, niżeli nieco ją unieść. Bardziej zsunął się na tym krześle, już leżąc, jedynie łokcie, oparte miał na oparciach krzesła. Zdaniem Shiro, tak było, jak powiedział. Jednak, no, z wyglądu przypominał faceta, to na pewno. A co do charakteru - no nieco dziwny, bardziej przypominający kobiecy. Przynajmniej, no nieraz się tak zachowywał, przynajmniej okiem Shiro. No ale cóż, trza przyjąć to do mózgu i nie wypominać... Postanowił się już wcale nie odzywać, bo ogólnie po cóż miał się wypowiadać.

 

#32 2011-07-10 23:33:39

Triss

Mag Ognia

Zarejestrowany: 2009-06-05
Posty: 6387
Punktów :   
Imię: Ewa.

Re: Małe miasteczko portowe.

Mortred

Rzeczywiście - o czym Mortred zresztą zdążył przez chwilę pomyśleć - już nie krępował się tak, mówiąc o sobie i Shinju. Tak, kochał ją, i aż tak kłopotliwe wyrażanie tego, że brązowowłosa mu się podoba, już dla niego nie było. Nabrał większej pewności siebie, choć ciągle nie wiedział, czy może w stu procentach zapewnić, że jest ona jego dziewczyną. Z pewnością bardzo by chciał. Cóż, może przestało dla niego mieć sens podobne zachowanie, jakoś wziął się w garść...
Wypowiedź Toshiro zdecydowanie nie napełniła go pozytywnymi emocjami, co częściowo wpłynęło na jego ton, poza tym, że jego ogólny nastrój też nie skłaniał go zbytnio do szczerzenia się, śmiania, żartowania i tym podobnych.
- Styx Cię chyba ostro trzepnął czymś w łeb, młody... I jak się ułożyło, tak już zostało - powiedział pod nosem, acz dosłyszalnie dla białowłosego i Sam zresztą również. Założył ręce za głowę i odchylił się wraz z krzesłem do tyłu w taki sposób, że stało już tylko na dwóch tylnych nogach i opierało się o ścianę. Poprawił pozycję swoich nóg na stole, których ściągać nie miał zamiaru, póki na stole nie zawita jedzenie. Raczej coś takiego nie stanowiło szczególnie wygodnej pozycji do jedzenia.
- Pff... Ładna może i jest... Zgrabna może i jest... Ale nie ruszają mnie tak czy tak, może ładne, ale o wiele młodsze, dziewczyny - dodał. - Bo jak to już kobieta, to ja lewmur* jestem... No nijak nie mam powodu żeby się przy niej pocić i ślinić jak Ty, chyba bym jakiś dziwny był... - mówił złośliwie. - No chyba, że Cię nie nauczyli liczyć, też niewykluczone. Zresztą przed kim ja się tłumaczę... - dokończył.
Widocznie wzięło go coś na różne dogryzanie i złośliwości. Zerknął pod stół, na wilka, który zwinął się tam w kłębek, by nie wystawać poza szerokość blatu. Najwyraźniej z przyzwyczajenia - niejeden raz wchodząc do karczm i innych restauracji trzeba było jakoś się ukrywać, gdzie zwierzęta były niekoniecznie mile widziane.
- Noo, gdzie to żarciee... - mruknął jakby do siebie, mając wzrok skierowany już w sufit. Jego brzuch wyraźnie nie chciał, by o nim zapomniano i dawał to do zrozumienia. Zresztą, jak tak patrzeć w górę, sufit nie był jednolity. Nie brakowało tu paru pajęczyn - zresztą to dość nieodłączny element "krajobrazu" wielu karczm. Jakiś średnich rozmiarów pająk, który świetnie się tu najwyraźniej już zadomowił i urządził piękne mieszkanie, czyhał na jakąś muchę. I najwyraźniej już parę było złapanych w sieć.

*Off: Nie, to nie literówka ;p

Offline

 

#33 2011-07-11 08:12:16

Shay

Avatar

37075627
Call me!
Zarejestrowany: 2010-03-14
Posty: 2648
Punktów :   

Re: Małe miasteczko portowe.

Sam

Spojrzała na chłopaków i ich jakże ciekawą konwersację o typach dziewczyn, które im się podobają. Gwizdnęła przeciągle, aby nieco popędzić tę obsługę. Brzuch co jakiś czas przypominał o głodzie niskim, wręcz basowym burknięciem.
- Jakbym miała psa w żołądku. - pomyślała. W końcu, do ich stolika dotarł wysoki chłopak i trzęsącymi się dłoniami podał im zamówienia. Sam ciągle zastanawiała się, jakim cudem chłopak nie wywalił jedzenia na siebie.
- Siedem złotych monet. - wypowiedział drżącym głosem drągal. Dziewczyna spojrzała na niego. Wyglądał na świeżo przyjętego, ręce mu się strasznie trzęsły i był ogólnie jakiś spięty.
- Może uda mi się wynegocjować zniżkę. - pomyślała, powstrzymując chytry uśmieszek, który pchał się na twarz. We krwi miała oszczędność, a już szczególnie nie lubiła być coś komuś winna.
- A może jakiś rabat czy coś? Taki na ładne oczy. - mówiła to zdanie z szelmowskim uśmieszkiem.
Niestety, kelner z dłoniami trzęsącymi się jak w padaczce oznajmił, że szef ma na niego oko i odszedł. Czarnowłosa była wyraźnie niepocieszona takim obrotem sytuacji.
Jednak teraz były ważniejsze sprawy - mianowicie jedzenie. Oczywiście, miała chęć, aby się na nie rzucić, ale postanowiła nie robić sobie wstydu. Odkroiła pierwszy kawałek kotleta i włożyła go do ust.
- To ja będę dla odmiany miła i przyjemna, chociaż mi się parę słów ciśnie na język... A tak propos lat i wieku - kiedy ty masz urodziny, Mort? - mówiła to już po przełknięciu kawałka kotleta, ponieważ mówienie z pełnymi ustami było dość niezrozumiałe.

Offline

 

#34 2011-07-11 13:08:24

Triss

Mag Ognia

Zarejestrowany: 2009-06-05
Posty: 6387
Punktów :   
Imię: Ewa.

Re: Małe miasteczko portowe.

Mortred

Noo... W końcu - przeszło mu przez myśl. Ściągnął nogi ze stołu, żeby zrobić miejsce na sporego, porządnego kurczaka. Bez zbędnych, zresztą, dodatków - jak chciał. Nie wiadomo w końcu, co tutaj zapchają - jakiś kawałek jabomarańczy czy czegoś innego dla uroku, a tego zdecydowanie nie chciał. Raczej nie przepadał za połączeniem owoców i mięsa. Przysunął się nieco do stołu, bo z takiej odległości, na jakiej się znajdował, ciężko było mu jeść. Garbiąc się trochę, oderwał kawałek kurczaka i rzucił go pod stół Teslinowi, który ślinił się już wcześniej na widok potraw dopiero niesionych przez kelnera, ba, nawet czując zapach unoszący się z kuchni, przez co podłoga częściowo straciła swoją suchość.
- No niesamowite - wtrącił ironicznie podczas wypowiedzi Sam o tym, że będzie miła.
Zamknij się może, idioto... - powiedział do siebie w myślach. Z takiej gadaniny może wyniknąć coś nieszczególnie przyjemnego, czego nie chciał, ale jednak nad tym nie zapanował.
Mortred nie czuł za bardzo wstydu jedząc bez użycia sztućców. Zresztą to był kurczak, którego często się je rękami. Choć nie wstydził się także tego, że niekoniecznie robił to jakoś schludnie. Kiedy Sam skończyła mówić, szczęśliwie się złożyło, że akurat przełknął to, co przeżuwał - może próbowałby mówić podczas jedzenia. Choć w sumie z takim kawałkiem mięsa ciężko byłoby tego dokonać.
- Straciłem trochę orientację w czasie, ale najwyraźniej za jakieś parę dni - odparł, po czym wziął kolejnego gryza z udka, które trzymał w ręku.

Offline

 

#35 2011-07-11 15:14:01

Sadness

Gość

Re: Małe miasteczko portowe.

Toshiro

  Zmarszczył brwi, patrząc na Mortreda, któremu coś odbiło. Zerwał się z miejsca, opierając się o stół, rękami, wyprostowanymi. Nieco był zgarbiony, bo wiadomo, stół niżej stoi, żeby wygodniej było jeść. 
  - Tę, Mortred, może trochę przystopuj, co?! - Powiedział pół krzykiem do niego, wyraźnie poddenerwowany - Jak Ci się nie podoba, że kobietą jesteś, to zmień płeć, a nie będziesz tutaj mówił niemiło do mojej Sam! Jak Ci wyrąbie, to od razu kurna dasz jej spokój, kobieto! I paszcza na kłódkę, bo jak pies je, to nie szczeka, cholera! - Warknął do niego, po czym przetarł brzegiem dłoni nos. Usiadł, i przymknął oczy do połowy, rozumiejąc, iż przesadził z tym, co powiedział, odnośnie tego, że Sam jest jego no i ogólnie, z tym, co powiedział do Mortreda.

 

#36 2011-07-11 16:07:38

Triss

Mag Ognia

Zarejestrowany: 2009-06-05
Posty: 6387
Punktów :   
Imię: Ewa.

Re: Małe miasteczko portowe.

Mortred

Przez tą chwilkę ciszy próbował się opanować. Dałby może radę, ale po zdecydowanie dłuższym czasie. Nie dał rady z racji, jak sprawy się miały. Uderzył prawie że z całej siły pięścią w stół, czemu towarzyszył głośny huk. Mebel zachwiał się tak, że jeszcze trochę i spadłby. Napój, a przynajmniej ten Mortred'a, rozlał się. Jednakże nie dbał o to. Na jego twarzy widniała wyraźna złość, która stopniowo przeradzała się w coś większego, czyli wręcz wściekłość.
- Ryj w kubeł, cherlawa panienko - warknął, patrząc na niego spod kaptura. - A jeżeli aż tak chcesz oberwać w tą swoją mordunię, to proszę bardzo - mówiąc to, wstał nagle, odsuwając tym samym krzesło z głośnym szurnięciem. Pod koniec wypowiedzi rozłożył nieco ręce. - No zapraszam! - dodał.
Tak się zachowując zwrócił na siebie uwagę co najmniej klientów karczmy. Przynajmniej paru odwróciło ostrożnie swoje głowy w stronę stolika, przy którym siedziało troje towarzyszy.
Ta część jego myśli, która mówiła, by się choć trochę opanował i uspokoił albo po prostu wyszedł, usiłowała się przebić na wierzch. Niestety, było to trudne zadanie z powodu nastroju Mortreda, pogorszonego jeszcze przez to, co mówił Shiro.

Offline

 

#37 2011-07-11 17:40:29

Sadness

Gość

Re: Małe miasteczko portowe.

Toshiro

- I kto tu ma ryj, pasztecie? - Powiedział, nieco spokojniej, niż wcześniej, bo nieco na prawdę przesadził, ale słusznie, właściwie. Ale zaraz jego humor znowu się pogorszył. Nawet wkurzony był bardziej, niż wcześniej.
Gdy Mortred podniósł się, niedługo po tym, białowłosy również to zrobił, nie chcąc, by czekał na niego. Mało go obchodziło, że ludzie gapią się na nich, nieco dziwnym wzrokiem, jakby się obawiali, czegoś tam.
  - Jeśli ktoś tu jest cherlawy, i jest panienką, to tylko Ty, różowy świrze! - Odwarknął mu, bardziej marszcząc brwi. - Dawaj, wal. - Dodał zaraz, gdy tamten zaproponował bójkę. W sumie, to niezbyt dobre miejsce, ale co tam.

 

#38 2011-07-11 18:02:33

Shay

Avatar

37075627
Call me!
Zarejestrowany: 2010-03-14
Posty: 2648
Punktów :   

Re: Małe miasteczko portowe.

Sam

Zerwała się z krzesła, stając między chłopakami. Wiedziała, że musi zrobić tak, aby usiedli na swoich miejscach i nie wszczynali bójki ponownie. Obydwaj, Toshiro i Mortred, byli jej przyjaciółmi. Nie chciała więc, żeby coś im się stało.
- Najśmieszniejsze jest to, że osoba, którą nikt by nie posądzał o kompromisowość, stoi między dwoma osobami, które z natury są miłe. - pomyślała. Otrząsnęła się jednak prędko z rozmyślań, a zaczęła próbować przemówić im do rozsądku.
- Chłopaki... Myślę, że to nie jest dobry pomysł. Mogą nas wyrzucić stąd, więc lepiej by było, gdybyście przystopowali. - powiedziała dziewczyna. Wprawdzie miała niemalże stuprocentową pewność, że jej nie wysłuchają, ale zawsze było warto spróbować.

Offline

 

#39 2011-07-11 18:23:28

Triss

Mag Ognia

Zarejestrowany: 2009-06-05
Posty: 6387
Punktów :   
Imię: Ewa.

Re: Małe miasteczko portowe.

Mortred

Zaśmiał się. Nie był to jednak śmiech z rodzaju takich, który rozbrzmiewa po usłyszeniu dobrego kawału czy zobaczeniu czegoś zabawnego. Zdecydowanie nie zaliczał się także do śmiechu serdecznego i ciepłego.
- Właśnie ten ryj ma prosiaczek daltonista, który stoi przede mną - powiedział. - I lepiej chyba, żeby go zamknął, bo tym swoim chrumkaniem się tylko ośmiesza - dodał. Miał już podejść do białowłosego, gdy nagle stanęła między nimi Sam.
- Sam, nie wtrącaj się lepiej... - odezwał się do niej, próbując zmienić ton na bardziej spokojny. Przeszedł obok niej i złapał Shiro za szalik, podnosząc go w górę.
- Wypluj to, co powiedziałeś - warknął.

Offline

 

#40 2011-07-11 19:15:07

Shay

Avatar

37075627
Call me!
Zarejestrowany: 2010-03-14
Posty: 2648
Punktów :   

Re: Małe miasteczko portowe.

Sam

Próbowała jeszcze wepchnąć się między chłopaków, ale najwyraźniej poniosła porażkę, Szczęście w nieszczęściu, jak to pomyślała sobie dziewczyna, ponieważ zjawiło się dwóch postawnych mężczyzn, którzy złapali dwójkę awanturujących się chłopaków za karki.
- Co z nimi zrobimy, Miazga? - spytał basowym głosem jeden z mężczyzn. Tamten drugi, Miazga zaczął wodzić wzrokiem po pomieszczeniu, jakby szukał miejsca, gdzie mogli by ich wrzucić.
- No nie wiem, Chi-Chi. Myślałem, że to ty coś wymyślisz? - powiedział Miazga. Twarz Chi-Chi zaczęła zmieniać wyraz z obojętności aż do wściekłości. Nie cierpiał swojego imienia i starał się, aby nikt o nim nie wiedział.
- Nie jestem Chi-Chi! Jestem Gniew! Zapamiętaj to sobie, ośle! - dodał rozjuszony mężczyzna. Wyrzucił Toshiro, którego trzymał za kark na zewnątrz lokalu i wykrzykując kilka obelg pod jego adresem, dał mu do zrozumienia, że odtąd jest w tym lokalu niemile widziany. Odebrał Mortreda z rąk Miazgi i czerwonowłosego potraktował równie brutalnie.
Sam wyszła sama, ponieważ naprawdę nie chciała, aby Gniew wyrzucił ją z lokalu. Była dosyć lekka, jak na trzynastolatkę, więc mogła polecieć dalej i wpaść na ścianę jakiegoś domu.
- No się doigraliście. - powiedziała Sam, patrząc zdegustowanym spojrzeniem na chłopaków. - Wstawać teraz! Jeden z prawej strony, drugi z lewej! Jak tylko będziecie się tłuc, to wam flaki powypruwam! - podniosła głos, tak aby zabrzmiało to jak bardzo wyraźne ostrzeżenie.

Offline

 

#41 2011-07-11 19:54:16

Sadness

Gość

Re: Małe miasteczko portowe.

Toshiro

  Spojrzał na Sam. Miał już odpuścić, ale po tym, co powiedział Mortred, jakoś nie mógł i zgodził się, żeby lepiej się nie wtrącała. Zaraz, gdy Mortred do niego podszedł, odwrócił w jego stronę głowę i nieco przymknął oczy, gdy go podniósł.
- Co Ty wyrabiasz z moim szaliczkiem, idioto zaciemniony!? - Otworzył je zaraz, patrząc, że go gniecie i ogólnie jest brutalny. - I jak, do cholery, można słowa wypluć, moronie? - Dodał, podnosząc jedną brew.
Jego głos już zmienił się, na prawie normalny, jednak poddenerwowany był, ciągle. No bo wiadomo.
  Z głupią miną popatrzył na kolesi, którzy do nich podeszli. Zaśmiał się, słysząc imię jednego. Dość śmieszne i przez to no, Shiro nie wytrzymał. Długo się nie pośmiał, bo wyrzucili go z karczmy, nawet nie dając zabrać swoich pieniędzy. Podniósł się i wystawił pięść na wysokość klatki piersiowej, zginając rękę.
- A moje chwasty?! Znaczy się, sałatka?! - Rzucił, zanim jeszcze zamknęli drzwi. Postanowił dać sobie spokój i westchnął, wypuszczając powietrze ustami, głowę mając skierowaną w ziemię.

 

#42 2011-07-11 20:27:40

Triss

Mag Ognia

Zarejestrowany: 2009-06-05
Posty: 6387
Punktów :   
Imię: Ewa.

Re: Małe miasteczko portowe.

Mortred

- No niech się dzidzia nie popłacze, że jej szalik gniotę! - powiedział do białowłosego. - Jak? No lepiej jakoś spróbuj, albo... - warknął i urwał, bo ktoś, kto niewątpliwie dysponował sporą siłą podniósł go za kark. Złapał rękę, która go trzymała, próbując się wyrwać. Niewiele to jednak dało - szczególnie, że zaraz został złapany przez drugiego mężczyznę i wyrzucony z budynku. Warczący i agresywny wilk również nie został potraktowany łagodnie i także wylądował na ziemi, niedaleko reszty. Zaskomlał tylko cicho. Mortred potoczył się kawałek po ziemi, na której dodatkowo leżało parę kamyczków. Zdecydowanie nie było to uczucie, zaliczające się do tych przyjemnych.
- Szlag... - mruknął pod nosem, podpierając się na łokciach. Splunął i przetarł usta dłonią, powoli się podnosząc. Najwyraźniej, wpadł mu do nich piasek, który czuł jeszcze między zębami. Podpierając się koniuszkami palców jednej ręki i nogą, spojrzał na Sam niezbyt przyjemnym wzrokiem z zamiarem mówienia czegoś. Ostatecznie jednak udało mu się powstrzymać i spojrzeć gdzieś indziej. Powolnymi ruchami podniósł się z ziemi całkowicie. Teslinowi również się to już udało. Warknął jeszcze z łbem odwróconym w kierunku karczmy, po czym podszedł do czerwonowłosego, który rozczochrał mu futro przy uszach. Głowę miał odwróconą gdzieś indziej, właściwie nie patrząc na nic konkretnego.

Offline

 

#43 2011-07-11 20:54:53

Shay

Avatar

37075627
Call me!
Zarejestrowany: 2010-03-14
Posty: 2648
Punktów :   

Re: Małe miasteczko portowe.

Sam

Już zamierzała coś powiedzieć na to spojrzenie Mortreda, ale przypomniała sobie o ważniejszej rzeczy. Mianowicie o tym, że pieniądze Toshiro zostały w lokalu. Zamierzała oczywiście je odzyskać. Problemem był oczywiście Gniew, stojący w drzwiach lokalu.
- Przedstawienie musi trwać. - pomyślała Sam i rozpędzając się, prześlizgnęła się pod nogami mężczyzny, który akurat nie patrzył. Szybko dotarła do stolika na którym leżał mieszek z pieniędzmi. Złapała go już, ale poczuła żelazny ucisk na karku. Wiedziała, że to Gniew albo Miazga ją złapał. Została szybko i skutecznie wyrzucona z lokalu. Jak przypuszczała, poleciała nieco dalej niż chłopcy, którzy byli od niej ciężsi. Na to przynajmniej wyglądało. Uderzyła w ziemię tak, że jej zahuczało w uszach.
- Auć. - mruknęła tylko. Nie czuła się wciąż w pełni sił po tej walce z Toshiro, zresztą sama Shinju mówiła, że nie powinna szaleć, bo minie sporo czasu, zanim dojdzie do siebie. A to uderzenie o ziemię nie poprawiło bynajmniej jej samopoczucia.
Dziękowała jednak faktowi, że ma ciągle mieszek przy sobie. Miała mocno zaciśniętą dłoń, dzięki czemu mieszek nie wyleciał podczas "przelotu". Nie chciało się już jej wstawać, to sobie poleżała.

Offline

 

#44 2011-07-11 22:14:01

Sadness

Gość

Re: Małe miasteczko portowe.

Toshiro

Patrzył, co też Sam wyczynia. Najwyraźniej i ona zorientowała się, że pieniądze zostały w środku. Po chwili z lokalu i ona została wyrzucona. Shiro zmarszczył brwi, patrząc, na kolesia, który to też uczynił. Zacisnął dłonie w pięści i podbiegając, do zamykających się już drzwi, uderzył w nie i rozłamał.
- Gościu... - Zaczął oddychać głęboko, nerwowo, patrząc na umięśnionego faceta, Miazgę, chyba. Odkrył swoje zaciśnięte zęby, starając się zwolnić tępo swojego oddechu. - Dziewczyna jest w złym stanie, a Ty, dupku, nią rzucasz!? - Uderzył mężczyznę mocno w brzuch, głową. Odleciał na wolny stolik, łamiąc go i tracąc przytomność. No cóż... Mimo tego, iż wyglądał na twardego, takowy nie był. No ale, pozory mylą. Zaraz pod Miazgą zaczęła zbierać się krew, także Shiro postanowił się wycofać. Na twarzy miał niezbyt zadowolony ze swojego wybryku, wręcz przerażony, myśląc, iż tamten nie żyje. Podbiegł do Sam i podał jej rękę.
- Zmywamy się. - Powiedział i rozglądnął się.

 

#45 2011-07-12 10:18:34

Shay

Avatar

37075627
Call me!
Zarejestrowany: 2010-03-14
Posty: 2648
Punktów :   

Re: Małe miasteczko portowe.

Sam

Złapała rękę Toshiro i podniosła się z ziemi. Chociaż leżenie zaczynało się jej coraz bardziej podobać, to i tak trzeba było wstać. Kiedy zobaczyła, co Toshiro zrobił z Miazgą, oczy jej się rozszerzyły z wrażenia. Potrząsnęła dłonią chłopaka z nieukrywanym podziwem.
- Niesamowite. - zdołała tylko wydusić z siebie. Krew wcale jej nie przeraziła, w zasadzie to nigdy się nie bała jej widoku. Dzieciaki z podwórka często żartowały sobie, że "lalunia" zostanie zawodowym mordercą.
- Ja tam się nigdy nie zastanawiałam, kim zostanę w przyszłości... Na pewno nie zawodowym mordercą. - pomyślała Sam. Puściła rękę chłopaka i zaczęła iść prężnym krokiem w kierunku portu. Nie zamierzała tu zostać ani chwili dłużej.
- Ludzie zaczną nas gonić z widłami... - powiedziała w myślach.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.arjunrampal.pun.pl www.battleofimmortals.pun.pl www.isthari.pun.pl www.naruto-forum-all.pun.pl www.dbnet.pun.pl