Ichigo
Po pewnym czasie stanie przy kapitanacie zaczęło mu się nudzić. Wprawdzie klienteli było całkiem sporo, ćpunów z każdym dniem przybywało, pieniędzy w kieszeniach też, ale on się wciąż nudził.
Uśmiechnął się lekko, dostrzegając jakąś dziewczynę. Miała długie, czarne włosy i właśnie zjadała sobie jabłko. Stwierdził, że raczej nie w takich gustuje, ale popatrzeć też można? Podszedł do niej, zakładając torbę na ramię.
- Mogę się przysiąść? - spytał, rzucając jej miłe spojrzenie.
Offline
Meg
Siedziała sobie spokojnie i nikomu nie wadząc zajadała swoje jabłko. Usłyszała nagle jakiś głos, który zdawał się przemawiać do niej. Przestraszyła się. Od długiego czasu z nikim nie rozmawiała. Cóż, można było o niej powiedzieć, że 'świrowała'. Z każdym dniem, w którym ukrywała się przed innymi była coraz bardziej odsuwana i coraz bardziej się bała. Bała się ludzi? Ależ naturalnie. Czyż to nie człowiek sprawia ból drugiemu człowiekowi? Wniosek z tego prosty - należy unikać ludzi, by nie zostać skrzywdzonym.
Spojrzała na blondyna swoimi przestraszonymi oczami. Cóż, nie wydawał się zły... może chyba powinna się do kogoś odezwać zanim dostanie depresji, schizofrenii, czy innego cuda.
- Umm... tak, oczywiście... - Powiedziała i wbiła wzrok w swoje stopy.
It's immortality, my darlings.
Offline
Ichigo
Nie rozumiał ludzi nieśmiałych. Jasne, świat bardzo często bywa zły, ale bez przesady... Poza tym - im bardziej się boimy świata, tym bardziej on nas zastrasza. Trzeba więc stanąć w nim zapasy i nie dać się zniszczyć.
- Niestety, nie wszyscy to rozumieją... - pomyślał.
Zaczął się uważnie przyglądać jej szarym oczom, wyłapując w nich strach. Jeszcze czego, pomyślał. Ja rozumiem: jestem wysokiej postury, moje zajęcie nie przysparza mi sojuszników i wyglądam czasami nieco zbyt strasznie. Ale żeby aż tak się bać?
Postanowił jednak nieco ośmielić dziewczynę, jakoś nie lubił patrzeć na wystraszonych ludzi. Uśmiechnął się szerzej i powiedział:
- Nie masz się czego bać. Przecież krzywdy ci nie zrobię - jego uśmiech był wiarygodny, nie sposób było mu nie uwierzyć. Nie kłamał jednak, nie był przecież takim sukin*ynem, aby bić dziewczynę.
Offline
Meg
Nie ma się czego bać powiadasz. No tak, ale jak się izolujesz od ludzi, byleby cię tylko nie zabili, to ciężko wpoić sobie potem, że na tym świecie istnieją jeszcze dobre istoty tegoż gatunku.
Czyżby naprawdę było aż tak widać jak bardzo boi się tego chłopaka? No cóż, bywa. Aczkolwiek taki strach można było uznać za podejrzany. A poza tym - skoro zagadał do niej z własnej, nieprzymuszonej woli, to niegrzecznym byłoby nie odpowiedzieć, nieprawdaż?
- Tak, wiem o tym... - Powiedziała wciąż wpatrując się w swoje stopy. Naraz jednak podniosła wzrok i skierowała go na chłopaka.
- Jak się nazywasz? - Spytała.
It's immortality, my darlings.
Offline
Ichigo
Chłopak wyjął z małego opakowania, które miał w kieszeni, papierosa. Tak naprawdę to był kawałek gazety, a w środku zawinięty tytoń, ale taką nazwą można też to określić. Wsadził go sobie w usta i przykładając palec do tytoniu, podpalił.
Spoglądnął na gazetę, w którą zawinął tytoń. Miał naprawdę pecha do wybierania stron, bo kawałek przedstawiał bardzo niewybredny rysunek o tematyce erotycznej. Westchnął ciężko i stwierdził, że zabawnie będzie z czymś takim w gębie wyglądał.
- Shintaru. Ichigo Shintaru. Możesz mnie znać jako Ognistego Lisa - powiedział. - Bywam także nazywany Niezrównanym Ichigo, przez kilka dziewcząt - dodał i uśmiechnął się szerzej.
W końcu - Ichigo od czasu do czasu przygrywał na gitarze i śpiewał do tańca na różnych imprezach, więc trudno byłoby go nie znać. A jak się zajmuje takim intratnym zajęciem, jakim jest muzyka, od czasu do czasu ma się swoje... Fanki.
- Kłopotliwy bagaż, ale ile radości sprawia! - pomyślał.
Offline
Meg
Nawet jeśli był tam ten nieszczęsny rysunek, to i tak dziewczę go nie zauważyło. Powód? Wciąż wpatrywała się przestraszona w swoje stopy. Tak nawet po tym jak ją zapewniał, że nie jest tu od tego by zrobić jej krzywdę, ta dziewczyna i tak bała się na niego spojrzeć.
- Jestem Megari... - Powiedziała cichutko wciąż wpatrując się w ziemię.
Nie bała się samego chłopaka, a raczej faktu, że siedzi tak blisko niej. Zwykle trzymała się z dala od wszystkiego i wszystkich, a ludzie z otoczenia, w którym kiedyś zagościła na dłużej zwykli nazywać ją 'tą wariatką'. Słodkie przezwisko, prawda?
It's immortality, my darlings.
Offline
Ichigo
Nie lubił takich wiecznie wystraszonych ludzi i nawet nie rozumiał. Życie przecież wcale nie było straszne, tylko czasami bardzo lubiło się droczyć. Może nawet nie "czasami", a "bardzo często".
Spojrzał w torbę, którą trzymał na ramieniu i zorientował się, że jest ona pusta. W sumie to już wcześniej była podejrzanie lekka. A co to znaczyło? Że będzie musiał załatwić dostawę.
- Przepraszam, Megari, ale mam bardzo ważną sprawę do załatwienia... - powiedział Ichigo. - Miło się rozmawiało, ale obowiązki wzywają - powiedział, po czym odszedł w swoją stronę.
[z/t]
Offline
Meg
No i ją tak... zostawił? No, niby teraz ma pewność, że nic jej nie będzie. Ale... jednak jakoś ją to zabolało. Czyżby była aż tak nudna? A może to przez to, że się go tak bała? Ale przecież wcale nie chciała się bać.
Dopiero teraz do niej dotarło, że bardzo potrzebuje towarzystwa.
Wstała ze swojego miejsca. Otrzepała się z ziemi i zaczęła podążać za Ichigo.
[z/t]
It's immortality, my darlings.
Offline