Mortred
Po jakimś czasie obudził się. Podniósł się i siadł, podpierając się lewą ręką. Prawą przetarł oczy. Ziewnął, nie zasłaniając buzi. Wstał całkiem i spojrzał na niebo. Już była noc. Dopadła go senność i cóż, zasnął wcześniej... No nic. Spojrzał w stronę, z której wcześniej byli zarówno Sam jak i Shiro. Nie spodziewał się, że ich nie zobaczy. Co jest? Zauważył jakiś liścik, leżący przy nim. Schylił się i podniósł go. Turniej walki? Sam z wielką chęcią wybrałby się w to miejsce. Tak w sumie, to nie wiedział co to za miasto jest. Ale sam fakt - turniej walki - bardzo go zachęcał. Bardzo lubił walczyć. Ale gdy przeczytał drugie zdanie, miał mieszane uczucia. Nie jechałby za nią, jak nie chce, tylko z powodu turnieju... No nic, może i kiedy indziej będzie, na razie da sobie spokój. Tu o Shiro... Pojechał do Narodu Ognia. No tym razem to rozeszli się tak porządnie. Ta... Poszli sobie, a jego zostawili. Nie no, fajnie... Westchnął i podarł list na małe, bardzo małe kawałeczki. Rozciągnął się podnosząc ręce do góry, a zaraz spuścił je wzdłuż tułowia. Nie miał zamiaru wracać na noc do swojego domu.
- Tesiek, chodź. - Zwrócił się do wilka. Ten właśnie zjadł owoc i wstał, po czym podążył za Mortred'em. Chłopak skierował się w stronę Ba Sing Se. Właściwie to późno było, ale w celu zarobienia jakichś pieniędzy.
Offline