Mortred
Nerwowy trochę... No ale cóż, taki odruch pewnie, chce być bezpieczny. Usiadł na miejscu. Przetarł oczy ręką.
- Sporo tego tam. - powiedział, pokazując kciukiem na krzew z poziomkami. Rzeczywiście było ich tam pełno. Gdy dał mu butelkę, Mortred podniósł ją. Gorzkiego niespecjalnie lubił, ale zawsze to picie. Zaczął pić i pił przez chwilę. W miarę w porządku.
- Dzięki - powiedział, przestając. Odłożył gurdę i znów się położył. Coraz bardziej zapadał w sen. A i leżało się całkiem miło, na trawie. Nie to, co o wiele bardziej miękkie łóżko, ale i tak wygodnie. Urwał jeszcze kilkanaście poziomek i zjadł.
Offline
Najemnik nic nie odpowiedział. Spojrzał na krzew z poziomkami. Można było się domyślić że w lesie będzie pełno tego typu owoców. Chwycił za gurdę, wypijając z niej resztę swojego napoju., ułożywszy ją obok siebie. Ułożył się na trawie, przybierając poprzednią postawę. Przymknął oczy, jednakże nie brał go sen, póki co odpoczywał.
Offline
Mortred
Udało mu się w końcu zasnąć. Noc bardzo szybko mu minęła. Wydawało mu się, że dopiero co zamknął oczy, a tu otwiera i już ranek. Podniósł się leniwie z ziemi. Usiadł podpierając się lewą ręką. Prawą przetarł oczy. Dłonią dotknął czoła. Rana już nie krwawiła, ale zostało na dłoni troszkę krwi. Spojrzał w górę, na niebo. Słońce jeszcze dobrze nie wstało. Nie patrzył na razie na Kamikaze - nie wiedział, czy jeszcze śpi, czy nie. Teslin zaś leżał. Mortred zerwał z krzewu kilka poziomek i zjadł je. Zawsze jakaś przekąska na rano.
Offline
Nie wiadomo od jakiego czasu miał otwarte oczy... może tak zasnął? W każdym razie to idealna pora na pobudkę. Otarł krew na swoim czole, wycierając ją o trawę. Szybkim ruchem bioder wybił się, wstając na nogi. Spojrzał na chłopaka.
- Widać nie ja jeden jestem rannym ptaszkiem.- powiedział swoim typowym beznamiętnym tonem. Podszedł do krzewu z poziomkami sam zrywając sobie kilka.
Offline
Mortred
Widać i Kamikaze wstał. Zaśmiał się lekko, zamykając oczy. Otworzył je i wstał z miejsca. Podniósł ręce wysoko do góry, rozciągając się. Spojrzał na swoją prawą rękę, na ranę tam, zaraz na lewą. Też już nie krwawiły. No nic. To on już by szedł stąd, do domu swojego.
- No nic... Miło było, ale ja już będę leciał. - powiedział, patrząc na chłopaka z lekkim uśmiechem. - Dzięki za fascynującą walkę, może się jeszcze kiedyś spotkamy - dodał, po czym skłonił się, robiąc znak, jaki to był znany w Narodzie Ognia.
Offline
Najemnik odwzajemnił gest.
-Liczę na to- powiedział* Lecz następnym razem mam nadzieję że to będzie na ciebie zlecenie* pomyślał. Odszedł od chłopaka kilka kroków, by uklękąć w siadzie do medytacji, unosząc w górę dłonie by ponownie odmówić swoje mantry. Całkowicie ignorował chłopaka.
Offline
Mortred
Chłopak jak widać już się czymś zajął. Mortred uśmiechnął się lekko. Odwrócił się i podszedł do wilka. Pogłaskał go szybkimi ruchami po łebku.
- Chodź, Tesiek... Idziemy - powiedział. Wilk otworzył oczy i wstał. Razem z Mortred'em ruszyli w swoją stronę, czyli w stronę domu. Najpierw pójdzie tam. Później do Ba Sing Se, w końcu obiecał to Sigmie.
Offline
W końcu najemnik skończył swoje modły. Spojrzał na swoje spalone haori i pustą gurdę.
- Ech, będę musiał pójść na małe zakupy.- powiedział do siebie wstając. Otrzepał się ruszając w stronę Ba Sing Se.
Offline