Gość
William
Bill właśnie skończył swoją robotę i obładowany forsą poszedł na targ, z zamiarem zjedzenia czegoś normalnego. Podszedł więc do straganu, kupił wędzonego kurczaka. Potem jakieś picie, po czym udał się na oddaloną znacznie od niego polanę, żeby być jak najdalej ludzi. Nie przepadał za rasą ludzką, więc przebywał w ich otoczeniu tylko, gdy musiał...
Usiadł wygodnie na trawię pod drzewem, opierając się o nie. Oderwał nogę kurczakowi i ugryzł ją. Uwielbiał kurczaka. Zwłaszcza wędzonego. Ale surowym niepogardziłby również.
Ri
Wędrowała sobie już jakiś czas. Ostatecznie wylądowała na jakiejś polanie. Na której nie było wiewiórek.
Wspięła się na drzewo i zaczęła obserwować, ludzi. Lubiła ludzi. Lubiła mieć towarzystwo, mieć z kim rozmawiać i takie tam bzdety.
Na polanę przyszedł Bill. Zdziwiła się, bo myślała, że poszedł i się czymś zajął. Schowała się za liśćmi. Usiadł dokładnie pod tym drzewem na którym ona siedziała. Niewiele myśląc zeszła niżej i zwiesiła się z gałęzi tak, by mieć jego twarz tuż przed swoją.
- Co tam zajadasz? - Zapytała.
It's immortality, my darlings.
Offline
Gość
William
Lekko odsunął swoją głowę, widząc czyjąś twarzy przed sobą. Zamrugał kilka razy powiekami, ale nic innego nie zrobił, nadal jego twarz nie pokazywała konkretnego wyrazu.
- Nic takiego... - Odparł pokazując ruchem głowy leżącą obok torbę z kurczakiem. Wziął gryza i patrząc na dziewczynę dodał z pełnymi ustami: - Czego tutaj szukasz?
Ri
Blondynka zeskoczyła z drzewa i wyprostowała się.
- Zajęcia. - powiedziała - Okropnie się nudzę. - Stwierdziła i usiadła koło Billa.
- Jestem strasznie głodna. - Stwierdziła i nie czekając na odpowiedź wzięła sobie kawałek kurczaka. - Jakiś taki niedopieczony. - Stwierdziła przyglądając mu się uważnie.
Zwędzając nieznajomemu jeszcze jeden kawałek kurczaka, oddaliła się w sobie tylko znanym kierunku. Nudziło się jej, a nie chciało jej się dłużej siedzieć w tym samym miejscu.
[z/t]
A teraz stawiać mi ołtarz za mą łaskawość!
It's immortality, my darlings.
Offline