Gość
Toshiro
Gdy przekroczyli mury mógł zadać to pytanie.
- Co padnie pierwsze? Pałac? - Zapytał. - A co będzie z księżniczką tak w ogóle? Zabierzesz ją do niewoli czy... Zabijesz? - Gdy już skończył, westchnął i popatrzył w przód, by się o nic nie wywrócić.
- Księżniczka już zbyt długo chodzi po świecie czas zakończyć jej rządy. Co do ciebie mój uczniu będziesz mnie osłaniał. - Powiedział Styx idąc ulicami miasta na których zaczął panować chaos. Ludzie walczyli ze sobą o jedzenie wodę i inne rzeczy w pewnym momencie zatrzymał się i odwrócił sie do Toshiro.
- Tu się rozdzielimy. Weźmiemy 5 ludzi i ruszymy do pałacu reszta będzie tu czekała do czasu aż reszta naszych ludzi się tu przedrze wtedy miasto będzie nasze.
Styx ruszył dalej idąc wyczuł że coś jest nie tak był jednak gotów na to co nie oczekiwane. Nagle zobaczył jakieś postaci jedna z nich wydała się znajoma jednak byli za daleko żeby stwierdzić kto to był.
Offline
Zua Wiedźma
Shinju
Wygrzebała się w końcu i wyszła na ulicę akurat wtedy, kiedy Sam wróciła z jakiegoś zaułka. Nie wyglądała na zadowoloną.
- Skoro poleciał to co z nami? Zwijamy się z powrotem? Bo w cztery osoby to za wiele nie zdziałamy. Chociaż... - w zamyśleniu rozejrzała się dookoła i jej wzrok padł na zabudowania Górnego Pierścienia. - No, tak! Przecież on nadal tam mieszka!
Offline
Mortred
Usłyszał głos Sam. Spojrzał w jej stronę.
- Shiro? - odezwał się. - No co z nim...? - mruknął pod nosem. Skrzyżował ręce. Dziwiło go zachowanie przyjaciela. Nadal był w niejakim niebezpieczeństwie... Ale teraz już raczej nic się nie zrobi.
- Ja nie mam zamiaru się wracać... - odparł Shinju. Nie chciał zostawiać ataku, chciał bronić miasta. Wiedział o swoich poparzonych rękach, ale nie przeszkadzało mu to. Spojrzał na dziewczynę. - Kto mieszka? - spytał z zaciekawieniem.
Offline
Sam
Cóż, naprawdę nie chciała wyjawiać tego, co jej powiedział Toshiro. Albo raczej, obiecała mu, że nic nie powie Mortredowi.
- Mam związane ręce... Bo nie mogę powiedzieć. - dodała po chwili Sam.
- Masz jakiegoś byłego chłopaka, czy tam kumpla ze statku, co by mógł nas wyratować? - spytała, uśmiechając się złośliwie. Cóż, uwielbiała sobie żartować z ludzi.
Offline
Zua Wiedźma
Shinju
Przyjrzała się Mortred'owi z wyrazem lekkiego politowania na twarzy.
- I co? Ginąć za miasto, które nie nie obchodzisz, co? - odwróciła się do Sam. - Nie, nie mam tu żadnego chłopaka ani kumpla ze statku. Prawdę mówiąc to osobiście nigdy tej osoby nawet nie widziałam. Nie wiem czy się orientujecie, ale zewnętrzne mury Ba Sing Se dotychczas zostały przebite tylko trzy razy w całej historia miasta. A osoba, która dwukrotnie tego dokonała... - zawiesiła na chwilę głos - ...nadal mieszka w tym mieście! - zakończyła tryumfalnie.
Offline
Sam
- Wiem, o kogo Ci chodzi... Byłam kiedyś przed jego domem. Chodźcie... - powiedziała, po czym ruszyła w kierunku Górnego Pierścienia. Teoretycznie mówiąc, przydałoby się jakieś przyspieszenie. Ruszyła więc prężnym krokiem, nawet nie oglądając się na towarzyszy.
Offline
Mortred
- Nikt nie powiedział, że ginąć... - powiedział, patrząc w ziemię. Jeszcze czego, umrzeć... Nie miał zamiaru. Mimo wszystko, w jego głowie zaczęły plątać się myśli. Nie chciał tego zostawić, ale prawdą było, że był w trochę gorszym stanie, miał poparzone ręce, ale też z pewnością wojska wroga są wielkie... Nie wiedział, co o tym myśleć. Na kolejne słowa Shinju zaczął się domyślać, o kogo jej chodzi. Igneel kiedyś mu o tej osobie opowiadał. Skinął głową i ruszył za Sam.
Offline
Admez
- I znów odleciał - szepnęła cicho. Rozmyślała na temat tego co powiedział chłopak. Rozmyślała o ataku. Uczono ją planować rozmaite ataki i przewidywać ruch wroga. Mogłaby się zająć ta sprawą, ale nie chciała. Nie miała ochoty się wychylać.
- To co robimy? - spytała towarzysza.
"Znam Wayne'a. Jeśli on jest Batmanem to, ja jestem królem Anglii!"
- Two-Face
Offline
Gdy już znalazła się na ulicy zaczęła się rozglądać. Przez pewien czas nie zwracała uwagę na ich rozmowę. Zdziwiło ją trochę zachowanie Mortreda a mianowicie jego zaskoczenie na słowa Shinju o śmierci za miasto.
- A ty czego się spodziewałeś? Jak jest wojna to zawsze są jakieś ofiary. – Była trochę nerwowa za bardzo nie wiedziała co ma tutaj robić i jak to się wszystko potoczy. Po pewnym czasie ruszyła za nimi.
Offline
Gość
Toshiro
- Dobra. - Skinął głową. Ruszył za Styxem. Rozglądnął się po czym znów dobiegł do niego, bo był nieco w tyle.
- Tak myślę że pałacu pilnuje duża ilość żołnierzy... Nie wiem czy pięciu ludzi się z nimi rozprawi. No ale jestem jeszcze ja i Ty! - Uśmiechnął się szyderczo lekko odsłaniając swoje zęby. - Nie myślałem że to może być takie proste.
Admez
Wpadła na pewien pomysł. Mogła użyć odrobiny perswazji, by nagiąć mieszczan do walki. Wspięła się na dach jednego z wyższych budynków.
- MIESZKAŃCY BA SING SE! SŁUCHAJCIE MNIE! - wrzasnęła jak najgłośniej potrafiła. Miała nadzieję, że zbierze choć przyzwoitą liczbę osób. W głowie obmyślała co też powiedzieć, by zapalić ich do walki. Musiała wykorzystać jak najwięcej z nauki licznych przemów. Musiała jak najlepiej porwać tłumy.
Ostatnio edytowany przez Ibuki (2010-11-21 14:44:17)
"Znam Wayne'a. Jeśli on jest Batmanem to, ja jestem królem Anglii!"
- Two-Face
Offline
Styx usłyszał że ktoś stara się nawoływać ludzi do stawienia oporu. Jednak co mogła zrobić jedna osoba...większość zignorowała dziewczynę zajmując się plądrowaniem sklepów i bogatszych domów. Styx ruszył niezwłocznie w kierunku nawoływań kiedy dotarł już do ich źródła powiedział.
- Nie wysilaj się miasto już prawie upadło, a ty nie masz czym przekonać tych ludzi do swojej sprawy. Dam ci jedną szansę poddaj się a pozwolę ci odejść. Walcz, a osobiście dopilnuje żebyś tego pożałowała.
Styx był pewny trzymając swoich ludzi w pewnej odległości byli oni gotowi zaatakować na jego sygnał. Styx miał nadzieję że dziewczyna okaże rozsądek i podda się.
Ostatnio edytowany przez Agrael (2010-11-21 15:38:13)
Offline
Gość
Toshiro
Taa, ktoś starał się zagrzać do walki ludzi w mieście. No może parę osób się da, no ale to dalej nie wiele. Gdy zobaczył dziewczynę na dachu, która wygłaszała tą swoją "mowę", przyjrzał się jej bliżej. Tak, to ta sama dziewczyna co była z tymi chłopakami. Nie bardzo go obchodziła, więc też odwrócił wzrok od niej, na ziemie.
- Ta! - Krzyknął znów patrząc na tą dziewczynę. Nie powinien się odzywać, no cóż, jego błąd. Cóż, trudno. Założył ręce i rozglądnął się.
Admez
Dziewczyna zaśmiała się. Spojrzała na mówiącego.
- No proszę. Pan od listu - uśmiechnęła się, zeskakując z dachu. Wpadła na pewien pomysł. Może przydałaby się jej mała zmiana frontu. Wiedziała, że i tak nic nie zdziała.
- Mogę się przyłączyć? - spytała uwodzicielsko.
- Przydam się - rzekła czarująco.
- Ta przemowa była wynikiem moich zaburzeń osobowości - wyjaśniła szybko.
Ostatnio edytowany przez Ibuki (2010-11-21 15:50:59)
"Znam Wayne'a. Jeśli on jest Batmanem to, ja jestem królem Anglii!"
- Two-Face
Offline