- Nie umieraliśmy, to prawda.. - Powiedział elf śmiejąc się również. Ziewnął.
- Idziesz ze mną na drugą stronę jeziora ? Zostawiłem tam większość swoich rzeczy, poza tym, całkiem tam przytulnie, że tak powiem. - Powiedział Errdeghar.
...
Offline
...Dziewczyna spojrzała na chłopaka z zaskoczeniem. W końcu nie codziennie proszono ją o gościnę w swoim lokum. Ba, w ogóle ją nie proszono.
- Um... Ja? - zdziwiła się - Fakt, jest trochę chłodno, ale nie sądzę, by to był dobry pomysł. Z moim brakiem kontroli mogę u ciebie stworzyć istne piekło, więc nie sądzę... - przerwała i po chwili dodała - Choć w sumie, czemu nie. Spróbuję panować nad moją połową wampira. - wyszczerzyła kły w niewinnym uśmiechu.
Chłopak...
Offline
.. odparł -
- Nie przejmuj się. Niedaleko jest mój dom.. Jeśli nawet straciłabyś nad sobą panowanie, jakoś sobie poradzę.
Złapał dziewczynę za rękę i z rozpędu przeskoczył całe jezioro. Podniósł plecak, miecze i szedł wraz z nią w głąb lasu.
...
Offline
Użytkownik
...
Nagle usłyszeli szeleszczenie krzaków. Wyciągnęli miecze czekając na wilkołaka czy innego potwora. Zza krzaków rozległ się głos:
- Nadchodzi nowy, nieużywany superbohater
...
ひぐらしのなく頃にファン
Offline
Mag Ognia
Yumi odwracając się za siebie ujrzała jakiegoś krasnoluda,krasnolud prawdopodobnie był czymś zdenerwowany.Rozległ się głos:
-Dalej ten dzik mi nawiał. -gdy ujrzał elfa i dziewczynę powiedział:
-Nie bójcie się nazywam się Hitsuri i nie mam zamiaru was krzywdzić.
-Skąd mamy pewność? - Odparła Yumi.
-Jestem z spokojnego gatunku krasnoludów.-Powiedział przybysz.
-Jak na starego człowieka jesteś silny.-Rzekł Elf.
-Y?A chodzi Ci o topór?Tak może wygląda na ciężką broń ale jest lekki jak piórko.......
Ostatnio edytowany przez TheWitcher (2010-04-19 14:21:33)
Offline
- Heh. - Errdeghar podrapał się z tyłu głowy. Przyjaźnie ten krasnolud to nie wyglądał. Yumi cofnęła się o krok, również nie była pewna jego zamiarów. Oboje jednak strachu nie odczuwali, w razie czego - poradzą sobie. Przynajmniej tak twierdzili.
- Co... Cię tu sprowadza? - Zapytała, z początku nieśmiałym głosem, Yumi. Zaraz jednak nabrała pewności i spokojnie stała. Errdeghar poruszył ramieniem i dotknął jednego ze skrzydeł, wystających ze zbroi. Yumi przejechała palcami po swoich włosach.
Offline
- Podróżuję. - odparł krótko krasnolud.
Errdeghar podrapał się z tyłu głowy. Najwidoczniej nowy przybysz nie miał względem nich złych zamiarów. Wywnioskowali to po tonie jego głosu, jednakże zawsze trzeba być przygotowanym.
Yumi założyła ręce na piersi i przechyliła głowę lekko w lewą stronę.
- Jak cię zwą? - zapytała krasnoluda.
Może wyglądało to jak przesłuchanie, aczkolwiek musiała wiedzieć co nieco o nim. Ciekawość przewyższa rozsądek.
Offline
Przeszła sobie obok drzew, spoglądając na ludzi, którzy tam stali. Usiadła na trawie, wpatrując się w jezioro które zachwycało blaskiem. Wszystko było tylko wpływem księżyca i nic innego. Lil gapiła się na nie, ponieważ była to dość piękna rzecz. Zachwycała się ogniem i innymi takimi rzeczami. W każdym razie ludzie kiedyś nie mieli ognia, chociaż nie było jej wtedy na świecie. Urodziła się wtedy kiedy wszyscy byli już trochę bardziej inteligentni, ale i tak nadal za głupi, żeby podołać swoim zadaniom. Przez te 2 tysiące lat, instynkty się zachowały... Była dość blisko tego nietypowego zbiorowiska, ale i tak postanowiła się nie odzywać.
Offline
Oczy Yumi zalśniły dziwną barwą. Nabrała powietrza w nozdrza i odetchnęła głęboko.
- Czuję... - powiedziała stojąc jak wryta i nawet nie mrugając - Czuję wampira...
Błyskawicznie odwróciła się do tyłu. Pustymi oczami wpatrując się w dal warknęła cicho, aczkolwiek przejmująco. Oczy lśniły jej dziwnie. Jak gdyby przygotowywała się do ataku, a zarazem do ucieczki. Cała była spięta, jednakże ciągle zachowywała spokój.
Offline
Machnęła ręką, aby powitać dziewczynę.
-Dzień dobry... Miło mi spotkać pobratymca- uśmiechnęła się serdecznie. Tamta dziewczyna była wampirem, w każdym razie nie była pewna jej zamiarów, ale dzięki jej niesamowitej szybkości nieskromnie mówiąc miała jakąś tam przewagę. W każdym razie nie wyglądała na jakiegoś mocarza, przez to ciało dwunastolatki. Żeby nie sprawiać podejrzeń, wolała jednak odrzucić sprawę wieku na dalszy plan. Przez to przypominał się jej ten chłopak, był jak to by się wyraziła prawdziwa dwunastolatka, uroczy. Yumi stała dalej jak wryta, ale Lil chciała ją uspokoić.
-Nie gryzę, nie ma się czego bać- podniosła rękę w górę. "Nie gryzę, nie ma się czego bać" - to jakoś kiepsko brzmi w ustach wampira.
Offline
Rozluźniła się nieco jednak ciągle wpatrywała się w dziewczynę, jeśli można ją tak nazwać. To ostatnie zdanie w ustach wampira zabrzmiało śmiesznie. Czerwone oczy Yumi zalśniły w ciemności.
- Rozumiem... - powiedziała z poważną miną - Miło spotkać kogoś swojej rasy. Skąd przybywasz?
Offline
Wyciągnęła bukłak z pewnym fajnym czerwonym płynem, jaki nazywamy krwią. Upiła trochę i zerknęła na dziewczynę badawczo.
-Ze stacji krwiodawstwa- zaśmiała się, jednak po chwili odchrząknęła i pokonała śmiech.
-Dobra, teraz już na serio- uśmiech nie znikał z jej twarzy. - Nie wiem skąd jestem.
Offline
Rozluźniła się nieco, jednak ciągle wpatrywała się w dziewczynę, jeśli można by ją tak nazwać. Przenikliwe, czerwone oczy wampirzycy błysnęły w ciemności. Ślina naleciała jej do ust. Trudno było trzymać wszelkie dzikie instynkty na wodzy, zwłaszcza, że była na "głodzie" przez dobre trzy miesiące z hakiem. Uśmiechnęła się jednak lekko, jednak sztucznie.
- Cóż, większość wampirów nie wie skąd pochodzi. - powiedziała wolno i spokojnie - Ja jednak mam takie szczęście, że wiem. - uśmiechnęła się ponownie, tym razem naturalnie.
Offline