Aickin
- Więc chodźmy.. - rzuciła obojętnie z lekkim uśmiechem zaczynając iść. Gdy przechodziła obok Mikado spojrzała na nią badawczym i podejrzanym wzrokiem.
- Jak mniemam płyniesz z nami, ta? - parsknęła na nią i znów zaczęła iść.
Offline
Mikado
Mik odpowiedziała - Skoro Su ci ufa najwyraźniej jesteś godna zaufania. - Kłamała. Ani trochę nie ufała Aickin. Ale nie miała innego wyjścia musiała płynąć z nimi...
It's immortality, my darlings.
Offline
Aickin
Dziewczyna wskoczyła na statek i rozłożyła na trap.
- Zabiorę was, ale musicie mi przysiąc wierność i lojalność? Jasne? Nie chcę buntów na statku. To mój żaglowiec i macie się mnie słuchać. Spokojnie, to będą proste polecenia dotyczące żaglowca lub zakupów. Nie zrobię z was niewolnic, hehe... - zaśmiała się opierając o burtę.
(Off: Dalej piszemy w wątku Prywatny Jacht Aickin)
Ostatnio edytowany przez Daughter (2010-11-22 17:21:37)
Offline
Juan
Jeszcze kilka godzin temu była na targu, kupując ubrania. Teraz płynęła statkiem do Sa Mi Lin. "Ciekawa nazwa." - pomyślała. Wysiadła ze statku. Chwyciła się czegoś, jakiegoś słupu, żeby nie zwymiotować. Źle znosiła kołysanie falami. Odetchnęła głęboko. Poszła przed siebie, próbując wypatrzeć jakiejś atrakcji. Skręciła w boczną uliczkę. Szła długim korytarzem, miedzy dwoma budynkami. Skręciła w prawo. No tak, boczna uliczka. Jaun dostrzegła pod murem sześciu mężczyzn, z nożami, a tuż obok nich człowieka kulącego się, najwyraźniej ze strachu.
Offline
Aickin
Blondyna szła ulicą stukając obcasami o bruk. Włosy jej targał wiatr, jakby po wyznaczonym torze. Na plecach ciążył jej kaptur, a wzdłuż ciała ciągnął płaszcz zarzucony na ramiona. Aickin jak najszybciej chciała się dostać do jakiejś karczmy. Ma dość spania na statku. A po za tym musiała uzupełnić prowiant. Spytała więc jakiegoś mężczyzny o drogę, a ten wytłumaczył drogę. "Najszybciej będzie przez tę uliczkę..." - mówił. Dziewczyna podziękowała i skręciła we wskazaną drogę. Jednak zastała tam nietypowy widok. Grupę mężczyzn pod murem ograbiających jakiegoś człowieka. Aickin zrobiła dwa kroki kładąc dłoń na udzie, by mogła szybko chwycić za sztylet przy bucie.
Offline
Juan
Dziewczyna obserwowała ich do momentu, w którym zdała sobie sprawę z tego, co robi. Stoi i się gapi, a tam ktoś się bije.
- Idiotka ze mnie. - powiedziała do siebie. Odetchnęła. Pobiegła do mężczyzn w nadzieji, że będą umieli zrobić coś więcej, niż tylko prezentować swoje noże. Uderzyła w jednego z nich skałą wielkości piłki. Ten przewrócił się, ale szybko wstał i wysłał w jej stonę ogień. Ona wytworzyła przed sobą ścianę z ziemi, którą po chwili opuściła w dół.
- Myślisz, że boimy się dzięsięciolatki, która umie rzucać kamykami?! - krzyknął jeden z nich, z tatuażem na szyji.
- Lee, ona wygląda bardziej na czternaście lat... - odezwał się łysy.
Juan uśmiechnęła się, słysząc to. Korzystając z chwili, stworzyła z ziemi blok. Uniosła i posłała prosto w stronę brzucha Tatuowanego.
Ostatnio edytowany przez Vendie (2010-12-29 22:42:50)
Offline
Aickin
Blondyna spojrzała na zaistniałą sytuację. Postanowiła nie bawić się ze sztyletem, w dodatku, że od razu przejrzała tych facetów na wylot.
"Ooo, to ten typ... - myślała - Mocny w gębie, hę? Dobra, rozerwę się..."
Na jej ustach pojawił się wyraz szyderczego zadowolenia.
- Ej, ty mięśniaku! - mag odwrócił się - Tak do Ciebie mówię! Dziesięciolatki się nie boisz, a blond szesnastolatki? - krzyknęła pewnym tonem, skoczyła robiąc zamach nogą od góry i zaraz na dół. W stronę mężczyzny gwałtownie poleciała długa fala ognia. Aickin spadła na ziemię kucając i spojrzała w bok. Napadnięty wykorzystał chwilkę nieuwagi oprawców i zaczął skradać się wzdłuż muru, w stronę blondyny. Gdy tylko ta zauważyła, że jest obok niej, okropnie przestraszony, podniosła się i wyciągnęła ku niemu palec.
- Stój! - rozkazała szorstkim tonem.
Wykonał polecenia kuląc się ze strachu.
Aickin przeniosła wzrok na dziewczynę po drugiej stronie uliczki. Była całkiem niezła w walce...
Ale naprawdę wyglądała gdzieś tak na 15 lat.
Offline
Juan
Zauważyła, że po drugiej stronie ulicy ktoś stoi. Była to blondynka. Najwyraźniej przyłączyła się do walki. Juan posłała jej przelotny uśmiech. Podbiegła do jednego mężczyzny uderzyła go z pięści. Kopnęła go w burzuch, a on upadł. Następnego za pomocą skały przeciągnęła pod latarnię, z takim rozpędem, że uderzył w nią głową.
Offline
Aickin
Blondyna odwzajemniła uśmiech. Wiedziała, że ma w niej sojuszniczkę. Szybko odwróciła się w stronę przeciwników. Jeden z nich strzelił w nią ogniem. Ta szybko wytworzyła barierę z ognia, która zatrzymała strzały. Kilka znów uderzyło, po jakimś czasie niszcząc broń Aickin. Dwóch przeciwników naraz wystrzeliło w nastolatkę potężne kule ognia. Odskoczyła w bok, jednak ogień dosięgnął jej włosów i lekko je przypalił.
- Osz ty! - wrzasnęła wściekła i wypuściła strumień ognia z rąk siłą niczym z węża strażackiego.
- Zapłacicie... I nie tylko przegraną... - szepnęła do siebie, dobyła sztyletu i chwyciła rękojeść w zęby. Biegiem rzuciła się na grupę mężczyzn. Gdy już była pośród nich zaczęła poruszać się niby wąż pomiędzy ciałami każde raniąc w okolicach ud. Następnie wyskoczyła z tłumu i zrobiła obrót nogą po ziemi podhaczywszy przeciwników ogniem. Gdy jeden z nich się przewrócił podbiegła do niego, utworzyła na ręce kulę ognia i przyłożyła ją do jego szyi. Zaczął krzyczeć, a po chwili przestał się ruszać. Zemdlał z bólu.
Dziewczyna plunęła na ziemię i wstała.
Offline
Juan
Rozejrzała się dookoła. Chyba jeszcze nigdy nie widziała takiego pobojowiska. Co się dziwić, to była jej pierwsza poważna walka. Wcześniejsze były tylko "po przyjacielsku". Podeszła bliżej blondynki.
- Dobrze walczysz. - powiedziała. - Jestem Juan.
Offline
Aickin
Do uszu blondyny dotarły słowa maga ziemi. Odwróciła się i puściła jej lekki uśmiech. Jednak nic nie odpowiedziała. Wzrok jej powędrował na skulonego przy płocie chłopaka. Zrobiła kilka kroków i już była przy nim. Ten skulił się jeszcze bardziej, ze strachu. Był to czarnowłosy chłopak. Mógł mieć 15 lat, może więcej. Był chudy i mizerny, ale dobrze ubrany. Przy pasie miał sakiewkę ze złotymi monetami. To już zdradzało wszystko...
Po chwili Aickin złapała go za włosy i przytargała do dziewczyny.
- Dzięki, Ty również. Mag ziemi w tych okolicach? Tak bardzo dobry mag ziemi. To nowość, hehe... - powiedziała i zaraz poczuła jak chłopak się szarpie. Zacisnęła pięść nie dając mu uciec, nadal trzymając go za włosy. Klęczał.
- Miło mi. Aickin. - tu podała prawą rękę, wolną.
Trzymany jęknął.
- Milcz... Tobą zajmę się zaraz...
Offline
Juan
Również podała rękę dziewczynie. Cicho się zaśmiała, widząc chłopaka trzymanego przez Aickin. Położyła ręce na kolanach, lekko pochylając się do przodu.
- Było uciekać, kiedy jeszcze mogłeś. - powiedziała z szyderczym uśmiechem na twarzy. Wyprostowała się, otrzepując spodnie z piasku.
Ostatnio edytowany przez Vendie (2010-12-30 20:06:55)
Offline
Aickin
Blondyna zaśmiała się na słowa towarzyski.
- Puść mnie, proszę! - krzyknął czarnowłosy.
Aickin plunęła na ziemię po czym schyliła się i odwiązała od pasa sakiewkę.
- Nie, proszę! Zostaw to! - szarpał się i wyrywał, lecz dziewczyna była obojętna.
Jej uśmiech powiększył się, gdy ta spojrzała na Juan.
- Dzięki za pomoc... - podała jej pieniądze - Nie potrzebuję tego. A tobie zapewne się przyda. Proszę, weź... I daj się zaprosić na obiad. Właśnie idę do pewnej karczmy. Chcę, byś mi towarzyszyła. Jeśli się nie zgodzisz, zrozumiem...
Przy tych słowach kopnęła czarnowłosego w brzuch, a ten momentalnie skulił się z bólu. Z tym samym czasie Aickin wyciągnęła z cieszeni płaszcza luźno zarzuconego na ramiona linę. Nie trwało to długo, aż skrępowała chłopakowi nadgarstki. Gdy skończyła, znów złapała go za włosy i wstała.
- To jak, idziesz?
Offline
Użytkownik
Od dobrej godziny spacerowałam po miasteczku i oglądałam różnej wielkości statki. Od malutkich "łódek" po wielkie jachty. W pewnym momencie zobaczyłam, że w oddali dzieję się coś "ciekawego". Dotarcie do Tego miejsca zajęło mi około 5 minut. A już było po wszystkim. Zobaczyłam kilkunastu nieźle poturbowanych mężczyzn leżących na ziemi. Obok stały dwie dziewczyny miały około 16 lat. Podeszłam do nich i zapytałam się.
- Czy to wy tak poturbowałyście tamtych "panów"?
Offline
Juan
- Nie, mi też nie są potrzebne. Możemy wziąść po połowie. I... Tak, chętnie pójdę. - odpowiedziała. Usłyszała za sobą głos. Odwróciła się i zobaczyła dziewczynę.
- Tak, to my. Gdybyś przyszła pięć minut wcześniej, mogłabyć towarzyszyć nam w "turbowaniu" ich.
Offline