Juan
Uśmiała się, obserwując całą sytuację. Jadła makaron, kątem oka patrząc, jaki jeszcze ból zada mu Aickin. Rozejrzała się po sali. Wzrok większości ludzi był skierowany na dziewczynę, która właśnie usiadła przy stole.
- Nieźle. - powiedziała. Chłopak przyszedł do stołu, mówiąc, że chce się z nią umówić. Juan spojrzała na blondynkę i czekała na jej reakcję.
Offline
Ai
Dziewczę zaśmiało się pod nosem.
- No nieźle, chłopczyku... - spojrzała na niego spod swojej nieskazitelnie złotej grzywki.
- Nie było mądre. Zresztą jak większość Twoich poczynań i... - zmierzyła go wzrokiem. - zresztą ty sam. Chciałeś się umówić, hę? - tutaj przerwała cynicznym śmiechem - Chcesz się umówić z blond okrutniczką? Dobra... Ale jest warunek. Juan idzie z nami. A po za tym... - blondyna wstała i dostawiła do stolika krzesło stojące nieopodal.
- Siadaj.
Offline
Juan
Zdziwiła się, że właśnie tak zareagowała Aickin. Spodziewała się bardziej agresywnej reakcji. Takiej jak skręcenie karku, na przykład. Ai jednak przyjęła propozycję. Poczuła się dziwnie, gdy dotarło do niej, że ona będzie razem z nimi.
- Czy ja wiem, Aickin? Chyba lepiej by było, gdybyście poszli sami. - powiedziała, po czym uznała, że skoro Ai powiedziała, że idzie z nimi, to niech tak będzie...
Offline
Ai
Aickin chwyciła dziewczynę za bluzkę przy torsie i przyciągnęła do siebie.
- Musisz iść z nami. Jak ten chłopak wymknie mi się spod kontroli to mi pomożesz się nim zająć... - wyszeptała jej do ucha uśmiechając się. Po chwili puściła Ju i spojrzała na chłopaka.
- Mówiłam jej tylko, że przyzwoitka się przyda na takiej rance. Bo czego mogę sie spodziewać po nieznajomym, który wylał na mnie herbatę... - powiedziała i wymusiła uśmiech.
Offline
Juan
- Skoro tak mówisz, to chętnie pójdę. - odpowiedziała. Na jej twarzy pojawił się sztuczny uśmiech,który skierowany był do chłopaka. "Przyzwoitka" zabrzmiało dziwnie. Szczególnie wtedy, kiedy niebezpieczna blondynka chce, żeby jej przyzwoitką była o rok młodsza dziewczyna. Aickin jest ostatnią osobą, która potrzebowałaby pomocy Juan w takiej sprawie.
- Ustaliłaś już miejsce, Ai? Mogę tak do ciebie mówić?
Offline
Ai
- Oczywiście, że możesz tak mówić... - powiedziała i posłała Ju zadziorny uśmiech. - A co do miejsca to pozostawiam to panu... Bo to jakby nie patrzeć randka organizowana przez niego. Ekhm, jakby nie patrzeć... - dodała po czym dosć mocno kopnęła nieprzytomnego, leżącego pod stołem.
Offline
Piru
Piru dał sobie spokój. Wyszedł z karczmy troszkę wkurzony.
-NIEEEEEEEEEEEEEEEE!- Krzyknął i zaczął się cały palić. Zdenerwowany wykonał szybki ruch ręką podpalając karczmę.
Offline
Ai
Aickin uśmiechnęła się po wyjściu chłopaka. Chwilę po tym poczuła ciepło i... Zobaczyła ogień. Ludzie panikowali i krzyczeli:
- Aaa, pożar! Niech ktoś coś zrobi! Ratuj się kto może! - i uciekali.
Blondyna siedziała jak gdyby nigdy nic. Wiedziała, że ogień jej nic nie zrobi. Westchnęła.
Offline
Juan
- Ktoś tu ma słabe nerwy... - uśmiechnęła się na widok wychodzącego chłopaka. - O co mu cho...
Nie dokończyła zdania, ponieważ usłyszała krzyk. Krzyk ludzi uciekających z karczmy. Odwróciła się i zobaczyła ogień. Szybko spojrzała na Ai. Ta siedziała, patrząc na uciekających ludzi.
- Co jest? Czemu tak siedzisz? No chodź, szybko! - zwróciła się do niej, wstając z miejsca.
Offline
Ai
- Ja nie uciekam... Ogień mi nic nie zrobi - powiedziała dziewczyna i włożyła rękę do palącego się, drewnianego kubka. Płomień sie rozstąpił w ogóle nie parząc Aickin.
- Jestem magiem ognia. A, zapomniałam. Ty tu długo nie wytrzymasz... Dobra. - dodała i zarzuciła sobie nieprzytomnego chłopaka na ramię. - Chodź, zrobię nam drogie...
Wykonała jakiś znak w powietrzu, a płomienie rozproszyły się robiąc drogę.
Offline
Juan
Ruszyła za Aickin w stronę wyjścia.
- Miło, że pamiętałaś o mnie. Wiesz, taki przeciętny mag ziemi jak ja szybko by się spalił. - powiedziała do niej.
- A wiesz, to nawet dobrze, bo nie musimy płacić.
Wyszli z karczmy. Aickin, Juan i niewolnik.
Offline
Aickin
Wyszła z karczmy. Gdy tylko opuściła pomieszczenie rzuciła chłopaka na ziemię, a ten się powoli zaczynał budzić. Dziewczyna spojrzała na niego z pogardą. Plunęła na ziemię i uśmiechnęła się.
- Gdzie idziemy Juan? Bo chciałam zaprosić Cię na mój żaglowiec. Musze zająć się tym o tu.
- C-c-co się dzieje?... - jęknął czarnowłosy.
- O tym mówię.
Offline
Juan
- No proszę, obudziłeś się? - powiedzieła do niego "miłym" głosem. - Normalnie to powiedziałabym, że masz szczęście, ale w tej sytuacji...
Spojrzała na Aickin i uśmiechnęła się szyderczo.
- O tak, chętnie. Pewnie na żaglowcu czeka go prawdziwa sala tortur.
Ostatnio edytowany przez Vendie (2011-02-01 19:13:43)
Offline
Ai
Blondyna kopnęła leżącego po czym przerzuciła go sobie przez ramię.
- Cholera, ciężki... - i znów trzasnęła nim o ziemię.
Szatyn jęknął.
- Inaczej zrobimy... - powiedziała i rozwiązała chłopakowi nadgarstki, a z zyskanej liny zrobiła smycz. Nie trudno było się domyślić, że naraz zawiązała ją na szyi szatyna. Ten próbował ją zdjąć, lecz Aickin z całej siły uderzyła go w twarz.
- Klękaj! - ten wykonał rozkaz. - Teraz na czworaka! I tak masz iść!
- Nie, puść mnie! - krzyknął, a blondyna strzeliła w niego ogniem. Ten lekko się skulił, z bólu.
- Za każde takie wykroczenie, będziesz dostawał ogniem, jasne? - chłopak zamilkł. - Pytam, czy zrozumiałeś!
- Zrozumiałem...
- No dobrze. Chodź Juan.
Offline
Juan
Uśmiechnęła się.
- Oczywiście. Idę tuż za tobą! - powiedziała, po czym ruszyły. Od karczmy do miejsca bójki, czyli zaułka, a potem do portu. W sumie było to małe miasteczko. Były już na miejscu. Były tam różne łodzie: od łódek rybaskich do statków turystycznych.
- To jak, który jest twój? - spytała dziewczyny. Ta wskazała jej jeden z nich. Był to duży żaglowiec. Ai zwinnie na niego wskoczyła, oddawając niewolnika Juan. Pomogła jej wejść, po czym wciągnęły chłopaka, trzymając go za włosy.
Offline