Norie
Ze smakiem zajadała swoje naleśniki. Czuła jednak, że ktoś ją obserwuje. Rozejrzała się dyskretnie. Zauważyła ją. Tą dziewczynę, która jej groziła. Chwyciła swojego naleśnika w dłoń i wyszła na zewnątrz karczmy.
It's immortality, my darlings.
Offline
Sheanita
Gdy tylko zobaczyła, że dziewczyna wychodzi rzuciła na stolik kilka złotych monet. O wiele więcej, niż należało się za posiłek. Pospiesznie wyszła za nieznajomą i gdy tylko znalazła się na dworze złapała ją za nadgarstek.
- Nie zapłaciłaś za tego naleśnika... Ah, tak. Przecież ty nie masz pieniędzy...
Offline
Norie
Znowu. Znowu ona. Czy ona naprawdę nie ma nic lepszego do roboty, tylko śledzić biedną Noriko, która przecież nikomu nie wadzi? A za naleśniki zapłaciła wcześniej, ot co! Nie była może specjalnie zamożna, ale nie można było powiedzieć, że jest biedna.
Wyrwała swój nadgarstek z dłoni dziewczyny. Ta zabawa zdecydowanie jej się przestawała podobać.
- Odejdź stąd. I nie wracaj. - Powiedziała. Zaczęła iść w swoją stronę nie przejmując się już niczym.
It's immortality, my darlings.
Offline
Shea
Gdy ta się wyrwała podbiegła do niej i znów złapała ją za nadgarstek. Tym razem mocniej, by się nie wyrwała.
- Przez Ciebie, malutka, muszę nosić bandaż. Jesteś mi coś winna - syknęła cicho.
Zaczęła iść ciągnąć ją za sobą.
Offline
Norie
- Niby jak mam ci to wynagrodzić, hę? Nie mam pieniędzy, więc oddać ci ich nie mogę. A nawet nie chcę. - Powiedziała.
- Już ci mówiłam - sama zarób pieniądze. - Dodała.
It's immortality, my darlings.
Offline
Shea
Zaciągnęła dziewczynę do jakiegoś zaułka. Przyłożyła palec do ust w geście ciszy.
- Cicho, nie drzyj się. Nie zrobię Ci krzywdy... Chciałam przeprosić.
Mimowolnie załapała się za ramię.
Offline
Norie
Wyrywała się jej cały czas, ale nie dawała rady. Dziewczyna była o wiele za silna jak na to jej drobne, elfie ciałko. Nagle przestała się wyrywać i stanęła jak wryta.
- Prze... przeprosić? - Powtórzyła niczym echo i wpatrzyła w nią swoje zdumione, wielkie oczy. Czego jak czego, ale przeprosiny były zdecydowanie ostatnią rzeczą, jakiej by się po niej w tej chwili spodziewała.
It's immortality, my darlings.
Offline
Shea
Sheanita spojrzała gdzieś w bok. Miała niemrawą minę.
- Ta, przeprosić... Głupio się zachowałam. Nie miałam prawa na Ciebie napadać. A po za tym...
Tutaj zrobiła dłuższa przerwę po czym spojrzała w oczy dziewczyny.
- Zaimponowałaś mi.
Tutaj na ustach czerwonowłosej pojawił się łagodny uśmiech.
Offline
Norie
Dziewczę uśmiechnęło się lekko pod nosem.
- Niby czym mogłaby ci zaimponować taka dziewczyna jak ja? - Powiedziała.
- Bo jak już sama słusznie stwierdziłaś - na pewno nie rozmiarem piersi. - Dodała, rumieniąc się odrobinkę.
Ostatnio edytowany przez Shizuki (2012-03-08 18:45:44)
It's immortality, my darlings.
Offline
Shea
Shea zachichotała znów łapiąc się za ramię.
- No, biuścik to ty masz dość marny, słonko... - odparła nie tracąc uśmiechu.
- Coś widzę, że masz słabą samoocenę. Ale wierz mi... Takiego maga jak ja trudno jest trafić. Cóż, Tobie się udało.
Offline
Norie
- Twój jest za to całkiem pokaźny... - Powiedziała, ale nie byłaby bardziej zaskoczona, gdyby z jej ust właśnie wyfrunął skowronek. Od kiedy ona rozmyśla o takich rzeczach? No cóż, lepiej nie zastanawiać się nad takimi rzeczami.
- Więc czego byś ode mnie chciała? - Zapytała.
It's immortality, my darlings.
Offline
Shea
Czerwonowłosa spojrzała w swój potężny dekolt po czym uśmiechnęła się wesoło do dziewczyny.
- Cóż... Jestem winna Ci coś większego niż tylko przeprosiny. Jeśli chciałabyś mi zaufać to mogłybyśmy wyskoczyć na... obiad? żadnych sztuczek, obiecuję. Chciałabym bliżej poznać tak dobrą łuczniczkę.
Offline
Norie
Dziewczyna uśmiechnęła się.
- Nie jestem zbyt dobrą łuczniczką. Po prostu ty nie potrafisz robić uników. - Stwierdziła po chwili. - Ale skoro tak... Chyba mogłabym ci poświęcić trochę czasu. Pod warunkiem, że nie będę głównym daniem. Ani deserkiem. - Stwierdziła zachowując pełną powagę.
It's immortality, my darlings.
Offline
Shea
Dziewczyna zmierzyła ją wzrokiem uśmiechając się.
- Na obiad się nie nadajesz. Jesteś za chuda. Ale może na deser... - rzekła po czym zaśmiała się. - Żartuję sobie. Chodź, znam fajną knajpkę niedaleko.
Offline