Lekko chrzęszcząc zbroją, maszerował przestronnymi korytarzami Pałacu Władcy Ognia. Szybkimi spojrzeniami lustrował wszystko dookoła. Nie miał pewności, czy nowy Władca nie przyszykował dla niego czegoś... specjalnego. W końcu jego ojciec nie miał z nim najlepszych stosunków. Ale teraz wojna się skończyła... Po 4 latach żeglowania, jako jeden z najmłodszych kapitanów w dziejach Narodu Ognia znowu był w domu. Dom - nie był pewien, czy może jeszcze tak nazywać ten kraj. Wszystko wyglądało tak obco, nieznajomo. Tak samo, jak obco wyglądał rozkaz, który otrzymał kilka tygodni temu. "Wojna skończona. Wracać do domu."
Ostatni raz był w tym pałacu 5 lat temu, razem z ojcem na naradzie wojennej. Wtedy też widział go po raz ostatni. Nie wiedział, czy będzie w stanie być spokojnym stając naprzeciwko jego zabójcy. Wszyscy mówią o tym, że to właśnie Władca Ognia Zuko zabił jego ojca... Z drugiej strony - teraz to ON był jego przełożonym.
Zbliżył się do strażników strzegących sale tronową. Jego drogę natychmiast zagrodziła para włóczni. Spojrzał posępnym wzrokiem po twarzach strażników.
- Powiedzcie Władcy Ognia - rzekł z przekąsem - że przybył kapitan Raion Zhao, dowódca floty południowo-zachodniej i... prosi... - prawie warknął - o audiencję w celu zdania raportu.
Jeden ze strażników skłonił się, po czym ruszył do komnat Władcy.
Ostatnio edytowany przez Azgarth (2009-09-07 17:33:44)
Offline
Założyciel
Siedziałem na tronie, gdy przyszedł do mnie strażnik i powiedział że kapitan Raion Zhao przyszedł prosić o audiencję.
- Proszę go wpuścić - powiedziałem.
Offline
Kiedy strażnicy otworzyli przed nim drzwi, pewnym krokiem wszedł do sali tronowej. Ostatni raz był tutaj dawno temu, z ojcem, jeszcze za panowania Ozai'a. Niewiele się zmieniło, brakowało jedynie płomieni w jakich zawsze skąpany był podest i tron Władcy Ognia.
Zbliżył się do Zuko i ukłonił sztywno po czym przyklęknął na jedno kolano i oparł o nie rękę, pochylając jednocześnie głowę.
- Panie, zgodnie z Twoim rozkazem południowo - zachodnia flota zacumowała w zatoce Azulonu, w porcie stolicy. Od czasu mojego ostatniego raportu straciliśmy tylko jeden statek wraz z załogą. Pozostałe 4 są nietknięte i właśnie są rozładowywane. Żołnierze zostali zwolnieni do domów.
Uniósł lekko głowę i zerknął na młodszego od siebie chłopaka siedzącego przed nim. Zmrużył lekko oczy.
- Jak mogę ci służyć... Władco Ognia?
Offline
Założyciel
- Na razie patroluj okolice - odpowiedziałem - w późniejszym czasie otrzymasz kolejne instrukcje.
Offline
Wstał, skłonił się i bez słowa opuścił salę. Wyszedł przed pałac i odetchnął głęboko świeżym powietrzem. Wciąż był podenerwowany, więc postanowił się nieco przejść.
Offline
Gość
Po dłuższym spacerku po Ba Sing Se, postanowiłam odwiedzić Garey'a. Zanim to zrobiłam poszłam pochodzić po ogrodach królewskich. Zuko, znaczy się Władca ognia, pozwalał mi tu chodzić. W końcu jest taki dobry... W oddali zobaczyłam sylwetkę mężczyzny. Gdy wyłoniła się z cienia zaczęłam się przyglądać.
Był to chłopak. Około 19 roku życia. Wyglądał poważnie. Zaraz spostrzegłam uderzające podobieństwo do zmarłego admirała Zhao. Nie znałam go zbyt dobrze, ale dobrze pamiętałam jak wyglądał. "To był zły człowiek" - pomyślałam. Wystraszyłam się, ale tak naprawdę sama nie wiedziałam czego. Gdy był ok. 4 metry ode mnie wydusiłam z siebie:
- D-d-dzień d-dobry... - powiedziałam drżącym głosem kłaniając się lekko. Uśmiechnęłam się wyjątkowo serdecznie.
Pogrążony w niewesołych myślach, szedł spacerowym krokiem po ogrodzie pałacowym. Gdy akurat kontemplował swoje dość osobliwe spotkanie w Władcą Ognia, jak z pod ziemi na jego drodze wyrosła młoda dziewczyna. Musiał jej nie zauważyć, zaalarmowało go dopiero jej powitanie.
- Dobry. - odparł krótko nieco zdezorientowany jej uśmiechem. Widząc ukłon, przyłożył pięść do napierśnika w żołnierskim pozdrowieniu. Zdecydowanie nie przypominał sobie tej twarzy.
- Tak myślę... - dodał niepewnie. Cała sytuacja była dla niego ciut dziwna. - Znamy się? - spytał unosząc brew.
Offline
Gość
Zdziwiłam się. Większość nie dziwiła by się na zwykłe, uprzejme "Dzień dobry". Nawet gdy się kogoś nie zna...
- Nie. - odpowiedziałam wyjątkowo szybko - Znaczy... To już nie można powiedzieć komuś 'Dzień dobry jak się kogoś nie zna? - spytałam tak samo szybko i uśmiechnęłam się zadziornie. To nie było na miejscu. Kolejna gafa... Zdarzają mi się one coraz częściej. Chłopak, a może raczej młody mężczyzna, wyglądał poważnie. "Nie mam w ogóle szacunku do osób nieznajomych" - pomyślałam. Sądząc po jego zbroi można było powiedzieć, że jest wojskowym, czy jak się to tam nazywa, a ja się do niego odezwałam jak do kolegi z podwórka. Nie będę teraz tego 'naprawiać' słowami. Czekałam na jego odpowiedź.
Odpowiedź dziewczyny sprawiła, że uniósł brew jeszcze wyżej. Nie tego się spodziewał. Może nie widziała kim jest. Ostatecznie, jej zadziorna odpowiedź nawet przyjemnie go zaskoczyła... Przypatrzył się jej sceptycznie, lustrując od góry do dołu. Gdzieś w kącie jego ust zabłąkał się niewielki uśmieszek.
- Można. - odparł powoli. - O ile przy okazji nie tarasuje się komuś przejścia. Poza tym... wnioskując po Twoim zachowaniu, nie wyglądasz mi na kogoś z dworskiego otoczenia, co więc tu robisz? - zapytał neutralnie.
Obszedł ją z boku, jakby zamierzając iść dalej, ale przystanął czekając najwyraźniej na odpowiedź.
Offline
Gość
- Hmm... - odpowiedziałam nie tracąc zadziornego uśmiechu - Jestem przyjaciółką Władcy Ognia, Zuko. Mam na imię Nickia. Jestem z Królestwa Ziemi, ale przyjechałam do przyjaciela. A z kim mam przyjemność...? - zapytałam zawieszając głos. Nie zwróciłam uwagi na pytanie.
Tym razem się skrzywił. Przypatrzył się jej raz jeszcze, jakby dopiero teraz zobaczył ją zobaczyło.
- Sami przyjaciele, co? - mruknął cicho, bardziej do siebie, niż do niej. Po chwili ciszy, jakby otrząsnął się z zamyślenia. Obrócił się przodem do niej, kłaniając się lekko.
- Jestem Raion Zhao, kapitan floty Narodu Ognia. - przedstawił się chłodno, acz uprzejmie. - A cała przyjemność jest po mojej stronie. - dodał nawiązując do jej pytania.
- To wielka przyjemność móc spotkać przyjaciółkę Władcy Ognia. - przywołał na twarz uśmiech, który nie sięgnął jednak oczu.
Offline
Gość
"Przyjaciółkę?" - spytałam siebie w duchu bardzo zdziwiona. Rzuciłam tylko tak, żeby podkreślić, że nie wdarłam się do jego ogrodów, ale trochę mnie zdziwiło, że stanowisko Zuko jest dla niego tak ważne.
- Nie, Nie.... - odpowiedziałam śmiejąc się serdecznie w brązowe oczy chłopaka - Cała przyjemność po MOJEJ stronie... - uśmiechnęłam się. - Więc... - zbliżyłam się i zadarłam wzrok do góry, gdyż był ode mnie dużo wyższy - Raion... Jeśli nie masz nic ważnego do zrobienia, to możne przejdziesz się ze mną po ogrodach. Mam jeszcze trochę czasu, ale nie chcę się narzucać. - zapytałam trochę zakłopotana.
Westchnął cicho i mruknął cicho do siebie: - No to pięknie, Raion.
Spojrzał na chwilę w niebo, zastanawiając się co ma odpowiedzieć. Przez chwilę ważył różne "za" i "przeciw" po czym w końcu spojrzał znowu na nią.
- Może być. - odparł krótko. Wskazał ręką drogę. - Chodźmy zatem, statek i tak nie odpłynie beze mnie. Mam nadzieję. - uśmiechnął się kwaśno.
Offline
Gość
Poszliśmy. Droga była piękna, jak na ogrody królewskie przystało.
- Um.... - zaczęłam niepewnie - Mówiłeś coś o statku, nie? - spytałam - Opuszczasz stolicę?