Gość
Wykonałam polecenie.
- Uderzenie w... - zapytałam zdziwiona spoglądając na niego - W drzewo?! to chyba głupie, nie sądzisz?
Zbanowany
Popatrzyłem na nią surowo i powiedziałem najchłodniej jak się da:
-Nie jestem aż takim sadystą by dać ci bić ludzi albo zwierzęta.
Popatrzyłęm na nią i powiedziałem już łagodniej:
-Teraz musisz poczuć swój miecz, poczuć udeżenie, siłe tego udeżenia. Rozumiesz?
Złapałem za swój miecz i omało co nie skosiłem drzewa. Kawałki kory olbrzyma rosypały się po całym obozie (a wiesz mi jest duży)
Offline
Gość
Zmarszczyłam brwi po czym wbiłam miecz w ziemi z wielką siłą.
- Kpisz sobie ze mnie?! - wrzasnęłam zdenerwowana - Myślisz, że ćwiczenie na ludziach lub zwierzętach to sadyzm? Zastanów się co mówisz. Chciałam Ci tylko powiedzieć, że Twój tryb nauczania jest głupi. Drzewo i człowiek to dwie zupełnie inne rzeczy. Po co mam atakować roślinę, która sobie stoi? Przecież nie będę walczyć z drzewem, nie?
Zbanowany
-Jesteś bardzo niecierpliwa- powiedziałem- ale jeżeli chcesz.
Wyjąłem miecz i zamachnąłem się na Nickie.
Offline
Gość
- Aaa! - wrzasnęłam z nieciekawą miną po czym zrobiłam wyskok z obrotem by uciec przed ciosem - Źle mnie zrozumiałeś! - znów nikłam ostrza - Przestań! nie o to mi chodziło! - krzyczałam nadal, lecz widząc, jak chłopak dobrze włada mieczem, dałam sobie spokój z uciekaniem. Złapałam za bat i strzeliłam przed chłopakiem.
Zbanowany
Niestey Nickia nie miała szczęścia.
Miecz przeciął bat przy rączce od teraz był już bezurzyteczny.
Przerzuciłem miecz do lewej ręki i powiedziałem:
-Jeżeli zablokujesz moje ciosy uznam twoje sugestie jeżeli nie, no cóż...
Tu zawiesiłęm głos bo dziewczyna pewnie wiedziała co czeka ją po jednym ciosie mojego miecza.
-Przyszłaś uczyć się u mistrza i krytykujesz jego nauki- wrzasnąłem- nie ładnie!
Offline
Gość
Moja jedyna pamiątka po ukochanej osobie(Garey'u to o Tobie ) została zniszczona, a ja stałam jak wryta ze spuszczoną głową.
Krótką chwilę po tym podniosłam ją i spojrzałam na Artura krzyżując ręce na piersiach i podnosząc brew.
- Blefujesz! - krzyknęłam lekceważąco - Nie skrzywdziłbyś mnie...
Zbanowany
-Czyli się poddajesz- powiedziałem i włożhyłem swój miecz do pochwy- jesteś taka przewidywalna.
Zaśmiałem się i podeszłem do drzewa:
-Kontynujmy nauke.
Offline
Gość
- A mój bat?! - wrzasnęłam - Był dla mnie bardzo ważny! To jedyna pamiątka po bliskiej mi osobie!
Patrzyłam na niego mrużąc oczy.
- Ale ty pewnie tego nie rozumiesz.. - dodałam zimno odwracając głowę.
Zbanowany
-Może ci go skleje klejejm sosnowym (moim wnalazkiem) ale pamiętaj że ze mną nie ma żartów- powiedziałem i odwróciłem się.
Złapałem miecz i skasowałem jedym udeżeniem potężny dąb.
-Suki! Przynieś mi soku z malin- warknąłem i dziewczyna podała mi dzbanek z sokiem malinowym.
Złapałem i wypiłem trochę.
-Dzięki- powiedziałem trochę bardziej odprężony.
Ostatnio edytowany przez arturros (2010-03-04 17:35:28)
Offline
Gość
Odwróciłam nieufnie wzrok po czym podeszłam do chłopaka.
- Nie chcę żebyś już mnie uczył. - powiedziałam chłodno. - Nie chcę walczyć mieczem.
Rozwiązałam pustą pochwę i zrzuciłam z bioder po czym dodałam:
- Czemu Suki Ci służy? Strasznie nią pomiatasz...
Nie nadajesz się na przywódcę. - wzruszyłam ramionami. - Jesteś wredny. Trzeba mieć jakiś umiar...
Zbanowany
Spojrzałem na Suki i powiedziałem:
-weź sobie te 50 sztuk złota Suki i kup coś w Ba Sing Se- powiedziałem do Suki.
Odwróciłem się do Nicki i powiedziałem:
-Odejdź!
I wyszedłem z obozu.
Offline
Gość
Odwróciłam się gwałtownie za chłopakiem i odparłam:
- A to niby czemu? Znów jesteś na mnie zły?
Zmarszczyłam brwi i zarzuciłam ręce na biodra.
Zbanowany
Nie słuchałem słów dziewczyny, a z resztą byłem już poza obozem.
Szłem przez las rozmyślając o tym i owym i docinając po cichu Nickii:
-Że ja kochałem coś takiego! Jest: zarozumiała, wnerwiająca i niby taka superowa.
Tak docinając i kopiąc szyszki i gałęzie doszedłem na małą polankę będąca wysepką w biegu szybkiego strumienia.
Weszłem na wysepkę i położyłem się na trawie. Zamknąłem oczy i zrelaksowałem się.
Offline
Gość
Odwróciłam się w stronę wojowniczki Suki, szukając pomocy wzrokiem, lecz ona tylko wzruszyła ramionami.
Postanowiłam pójść za chłopakiem.
Szłam leśną drogą, aż doszłam do polany na, której wylegiwał się(Leń jeden!) Artur.
Podeszłam do niego i stając nad nim odparłam podnosząc brew:
- Co to niby miało być?! Dziękuję bardzo za takie ignorowanie. Czy ja jestem powietrzem?