Off: Wchodzimy na łąkę a ja zaczynam, także double-post - odświeżam.
Minato/Mortred
Gdy oboje już wyszli z wioski, znaleźli się na ogromnej łące. Mortred kątem oka spoglądał na Minato. Jego skóra była szara... To go dziwiło. Nie pytał się jednak bo zdawał sobie sprawę z tego, że może nie chcieć o tym rozmawiać. Po jakimś czasie spaceru napotkał na drodze Shiro, kierującego się w stronę wioski.
- Hej. - Przywitał się Minato, a zaraz Mortred - Cześć, Shiro. Musimy teraz pójść do Ba Sing Se, powiadomić Sigmę o zaistniałej sytuacji i może zaczniemy znów jej szukać. - Powiedział, i zaraz dodał, patrząc na Minato - To mój znajomy, Minato. - Gdy skończył, Minato ukłonił się i uśmiechnął.
Offline
Gość
Na pobliskiej łące zobaczyłem Mortreda i jakiegoś chłopaka. Odwróciłem się do nich i na powitanie Mortreda powiedziałem. -Cześć, a więc idziemy?-Zapytałem i przedstawiłem się.- Ja jestem Toshiro.-Również się ukłoniłem. Wyprostowałem się i schowałem ręce w kieszenie.
Mortred/Minato
Mortred i Minato jeden po drugim skinęli głowami.
- To idziemy. - Powiedział Mortred i zaczął iść w stronę ścieżki, która prowadzi do Ba Sing Se.
- Powinniśmy się pośpieszyć, nie uważacie? - Dodał czerwonowłosy. Minato skinął głową i oboje zaczęli biec koło siebie.
Offline
Wyszła z jakiś krzaków, patrząc na Toshiro, Mortreda i jakiegoś szaroskórego przybysza który się do nich przyłączył. Ramię nadal krwawiło, ale Sam nie przywiązywała do takich rzeczy większej uwagi niż potrzeba. Spuściła jednak głowę i zdjęła hełm. Nie była teraz godna nazywać się ich przyjaciółką. Nigdy w życiu... Widząc biegnących chłopaków, zastawiła im drogę filarem. To pewnie z jej powodu biegli.
Ostatnio edytowany przez Skorka (2010-04-08 19:17:32)
Offline
Mortred/Minato
Oboje gwałtownie zatrzymali się, a Mortred mało co nie dobił do filaru. Rozglądnęli się gwałtownie, odruchowo.
- S... Sam... - Wyszeptał Mortred, patrząc na Sam, stojącą niedaleko. Jej ramię... nie było z nim najlepiej. Minato również patrzył na dziewczynę. Cofnęli się o kilka kroków od filaru. Minato zorientował się, że musi być to ich znajoma. Mortred podbiegł do niej, a Minato zaraz za nim.
- Co się stało? - Spytał czerwonowłosy, łapiąc ją za prawe ramię. Nie było sensu pytać "Nic ci nie jest?" - przecież wyraźnie nie było z nią najlepiej. Mortred zaczął grzebać w swojej torbie i wyciągnął flaszkę z zielonym płynem, którego kilka kropel wylał na jej ranę.
- Powinno być nieco lepiej... - Szepnął.
Offline
-Dzięki- powiedziała i zbliżyła cię do Toshiro. Stanęła przed nim ze spuszczoną głową.
-Chciałabym cię przytulić, ale ubrudziłabym ci ubranie- uśmiechnęła się lekko. Była wreszcie wśród swojej rodziny, przyjaciół. Powinna sobie dać na zawsze spokój ze ściganiem ojca. Nie był tego wart.
Offline
Gość
Założyłem ręce i podszedłem do Sam.
-Cześć...-Powiedziałem tracąc swój mały uśmiech. Wsadziłem lewą rękę do kieszeni, a drugą poprawiałem swój pas od katany. Gdy przestałem go poprawiać moją ręka od razu skierowała się na oczy. Przetarłem je i schowałem rękę do kieszeni.
Mortred/Minato
Minato kucał na trawie, obrócony w stronę Sam. Mortred obrócił się zaraz w jej stronę, gdy oddaliła się od niego. Oboje się uśmiechnęli.
- To nasza przyjaciółka... - Szepnął Mortred do Minato. - Która wczoraj, tak jakby, zaginęła. - Dodał, również szeptem.
Dobrze widzieć ją znowu. Bardzo dobrze...
- Kto ci to zrobił? - Spytał Mortred, chcąc się upewnić. W jego tonie można było usłyszeć minimalną złość.
Offline
-Brat... Powinnam sobie dać spokój, bo to zupełnie obcy mi ludzie i jakiekolwiek pokrewieństwo z nimi to zamknięty rozdział- powiedziała Sam. W jej słowach było sporo prawdy, nawet wszystkie były prawdą.
-No cóż. Mam nauczkę i oni też ją mają, bo połowa krwi na moim mundurze to ich krew- dodała po chwili, jednak bardziej do Toshiro niż do pozostałej dwójki. Nigdy nie zadzieraj z Sam Tsuei, bo równie dobrze ona może wrzucić cię do grobu. Tym razem jednak losy się odwróciły i skończyło się na tym że ona ledwo co stoi nad swoim grobem. Była jednak zbyt zmęczona aby dalej móc myśleć. Nie spała, była pijana, a jej ramię... Cóż, lepiej nie mówić.
Offline
Gość
Wzruszyłem ramionami i wyjąłem prawą rękę z kieszeni. Podrapałem się nią w głowie i odwróciłem się od nich. Poszedłem w las i oparłem się o drzewo. Zsunąłem się po jego korze. Usiadłem przy nim i objąłem nogi w ręce. Rozejrzałem się i westchnąłem.
Mortred/Minato
- Czy ty... - Zaczął Mortred, chcąc spytać o to, czy oni jeszcze żyją. - Czy oni żyją? - Zdobył się na pytanie. To, co mówiła, nie wyjaśniało sytuacji. A przynajmniej według Mortred'a. Czekał na odpowiedź z niewielkim niepokojem. Minato spojrzał na Mortred'a, po czy wstał i otrzepał nieco brudne spodnie.
Offline
-Żyją... Niech żyją jak najdłużej, bo nie chcę mi się ich gonić- powiedziała z rezygnacją i usiadła na trawie. Kwiatki, słońce i inne szczęśliwe rzeczy. Ona wyglądała na wiecznie nieszczęśliwą i teraz taka była. Opuściła swoją rodzinę dla obcych osób. Nie zdziwi się jeśli Toshiro nie będzie chciał z nią rozmawiać. Opuszczała go wiele razy i coś czuła że tym razem to będzie ostatni raz. Nie mogła sobie kupić czyjeś miłości bądź przyjaźni więc tym bardziej jej się nie uda.
Offline
Mortred/Minato
Mortred w duchu odetchnął z ulgą. Nie chciał tego okazywać, bo nie wie, jak by Sam zareagowała. Jednak ona również została zraniona... Musieli się w końcu bronić, jednak to... Pokręcił głową.
Obaj spoglądali na Sam. Była dosyć smutna. Mortred podszedł nieco, Minato tak samo, nie chcąc zostać w tyle.
- Czemu jesteś taka smutna? - Spytał Mortred.
Offline
-Skrzywdziłam ciebie, skrzywdziłam Toshiro. - powiedziała krótko. Syknęła cicho z bólu, który nadal przeszywał jej ciało chociaż w mniejszym stopniu. Nie mogła już myśleć, źle zrobiła że uciekła od nich. Ta rana to była swoistego rodzaju nauczka.
-Szczerze mówiąc to ojciec wyświadczył mi przysługę. Nie użył mojej twarzy jako szmatki do podłogi- dodała po chwili, przenosząc swój wzrok na ziemię.
Offline
Mortred/Minato
Mortred spuścił głowę. No tak, opuściła ich... Ale i wróciła. Różnie decyzje podejmuje się w życiu. Czasem są słuszne, czasem nie - ta nie była.
- Ale wróciłaś. - Powiedział, gdy uniósł już głowę. Uśmiechnął się przy tym lekko i pogłaskał po głowie siedzącego obok Teslina.
Offline