Avatar - Legenda Aanga


#31 2010-12-21 22:14:52

Shay

Avatar

37075627
Call me!
Zarejestrowany: 2010-03-14
Posty: 2648
Punktów :   

Re: Więzienie we Wrzącej Skale

Sam
Skrzywiła się lekko, aczkolwiek czołgała się przez szyb dalej. Było jej strasznie gorąco, a nic się nie poprawiało. Od czasu do czasu wciągała w płuca haust powietrza. Ale tylko tyle... Nic więcej.
- Musimy się szybko stąd wydostać... Bo pomdlejemy niedługo. - powiedziała dziewczyna. Temperatura była uporczywa, a Sam o tyle gorzej ją znosiła z powodu swojego zamiłowania do zimna. Ale póki co, musieli się wydostać.

Offline

 

#32 2010-12-21 22:28:34

Triss

Mag Ognia

Zarejestrowany: 2009-06-05
Posty: 6387
Punktów :   
Imię: Ewa.

Re: Więzienie we Wrzącej Skale

Mortred

Odmiana odmianą, ale w końcu stało się to nieznośne.
- Ta... Oby się niedługo skończył... - odpowiedział dziewczynie, czołgając się niedaleko za nią. Nie dość, że ciasno, to jeszcze taka wysoka temperatura... Okropność. No i duszno... Coś mu się przypomniało.
- Już nie wrócimy do środka? - spytał nagle. - Bo nie chcę zostawiać tu Teslin'a... - dodał zaraz. Absolutnie nie widziała mu się wizja, że miałby zostawić tu swojego towarzysza. Jakby trzeba było, to i sam się wróci, ale na pewno go nie zostawi. Był z nim bardzo związany.

Offline

 

#33 2010-12-22 13:49:56

Shay

Avatar

37075627
Call me!
Zarejestrowany: 2010-03-14
Posty: 2648
Punktów :   

Re: Więzienie we Wrzącej Skale

Sam
Westchnęła ciężko. Faktycznie, ze względu na Mortreda, nie mogli zostawić Teslina w więzieniu.
- Opi... Opisz... Gdzie... gdzie jest... - wydusiła z siebie. Wciągnęła nieco powietrza w płuca. Nie lubiła przechodzić szybem wentylacyjnym. Zawsze sprawiało jej to jakiś kłopot. Ale samemu zawsze było łatwiej.

Offline

 

#34 2010-12-22 14:09:40

Triss

Mag Ognia

Zarejestrowany: 2009-06-05
Posty: 6387
Punktów :   
Imię: Ewa.

Re: Więzienie we Wrzącej Skale

Mortred

Jak widać, Sam było coraz ciężej.
- Nie mam pewności, ale się domyślam, widząc, gdzie go zabrali po tym, jak się widzieliśmy* - odpowiedział, również mając już lekkie trudności. W szybie było po prostu beznadziejnie, rzeczywiście... Mortred'a nagle przeszył ból rany, którą miał na plecach, toteż syknął, zaciskając zęby i powieki oraz tym samym zatrzymał się na moment. Trwało to krótką chwilę, więc zaraz ruszył ponownie.

*Moje założenie.

Offline

 

#35 2010-12-22 14:34:23

Shay

Avatar

37075627
Call me!
Zarejestrowany: 2010-03-14
Posty: 2648
Punktów :   

Re: Więzienie we Wrzącej Skale

Sam
- Gdzie... - po tym słowie nastąpiła duża przerwa. Miała po prostu trudności z mówieniem. Dodatkowo strasznie wyglądała z całą umorusaną i spoconą twarzą.
- Jest? - dokończyła zdanie. Chciała, żeby to całe zamieszanie się skończyło.
Toshiro mógłby skończyć ten cyrk. Nie chcę go już dłużej oszukiwać. - pomyślała.

Offline

 

#36 2010-12-22 14:46:19

Triss

Mag Ognia

Zarejestrowany: 2009-06-05
Posty: 6387
Punktów :   
Imię: Ewa.

Re: Więzienie we Wrzącej Skale

Mortred

- Właśnie ta część, gdzie jest i cela, z której wyszliśmy - odparł. Przetarł prawą dłonią swoje czoło, z którego spłynęła kropla potu, przy tym na nieszczęście drażniąc lekko jedną z ran.
- Ale na razie... Po prostu wyjdźmy i potem się coś wykombinuje, bo jest okropnie... - dodał. Miał nadzieję, że w miarę niedługo będą mogli wyjść z szybu. Chwilę już się czołgali, oby nie okazał się nazbyt długi...

Offline

 

#37 2010-12-22 15:38:41

Shay

Avatar

37075627
Call me!
Zarejestrowany: 2010-03-14
Posty: 2648
Punktów :   

Re: Więzienie we Wrzącej Skale

Sam/Asahi
Pokiwała głową. Czołgali się już spory kawałek, wolała zatem, żeby zguba w postaci psa szybko się znalazła. Usłyszała nagle szczekanie i piski jakiejś dziewczyny.
Boże... - to pierwsze, co jej przyszło na myśl. Cóż, takie już było życie. Wyrwała za pomocą magii metalu kratkę, która zasłaniała wejście do szybu.
Stała tam Asahi i głaskała wyrywającego się psa. Sam przystawiła jej nóż do gardła i uśmiechnęła się lekko.
- Zostawisz kundelka albo wypatroszę jak flądrę... - powiedziała Sam spokojnym głosem. Chyba nauczyła się tego od Shinju - ona zawsze była spokojna. Prawie zawsze.
- Ale... - jęknęła Asahi.
- Żadnych 'ale'. - powiedziała i przybliżyła ostrze jeszcze bardziej do szyi Asahi. Mogła teraz zabić dziewczynę śmiało.

Offline

 

#38 2010-12-22 16:29:27

Triss

Mag Ognia

Zarejestrowany: 2009-06-05
Posty: 6387
Punktów :   
Imię: Ewa.

Re: Więzienie we Wrzącej Skale

Mortred

Szczekanie... Szczekanie! Nie byle jakie, bo znajome! Na twarzy Mortred'a pojawił się uśmiech, gdyż wiedział, że znaleźli wilka... Wyskoczył za Sam i ujrzał, jak można się było domyślić - Asahi. Westchnął ciężko i spojrzał na nią, zbliżając do siebie nieznacznie brwi.
- Tak jest, zostaw go ani nie krzycz, to nic się nie stanie... - powiedział do niej. I taka metoda była dobra, bo najpewniej skuteczna.

Offline

 

#39 2010-12-22 17:11:23

Shay

Avatar

37075627
Call me!
Zarejestrowany: 2010-03-14
Posty: 2648
Punktów :   

Re: Więzienie we Wrzącej Skale

Sam/Asahi
Asahi była zaskoczona i nieco przestraszona. Wypuściła psa ze swoich objęć. Sam wstała i odjęła nóż od jej gardła. Kopnęła ją mocno w głowę, a Asahi zemdlała.
- Dobra nasza... Bierz pieska i się zmywamy. - powiedziała Sam i wskoczyła do szybu wentylacyjnego. Cóż, pobyt w pokoju, gdzie siedziała Asahi i Teslin, zrobił jej dobrze. Miała ponownie siły na przemierzanie tunelu.
- To już niedaleko... - powiedziała cicho.

Offline

 

#40 2010-12-22 17:16:36

Triss

Mag Ognia

Zarejestrowany: 2009-06-05
Posty: 6387
Punktów :   
Imię: Ewa.

Re: Więzienie we Wrzącej Skale

Mortred

- Wilka... - powiedział tylko pod nosem, bo i to na razie było nieważne, a to, żeby szybko się wydostać. Bardzo możliwe, że stali tu strażnicy i nie słysząc głosów mogą sprawdzić, co się dzieje w celi. Wspiął się do szybu, odwrócił - choć przyszło to ciężko - i wyciągnął ręce ku psu.
- Skacz! - szepnął, a ten przymierzył się do skoku i zaraz wyskoczył w górę. Mortred złapał go za łapy i wciągnął do środka. Ponownie się odwrócił i zaczął czołgać za Sam.
- Mhm, no to dobrze... A Ty, Tesiek, lepiej nie wyj ani nie szczekaj - zwrócił się do wilka. Wyglądał, jakby zrozumiał. Cóż, był mądrym zwierzęciem.

Offline

 

#41 2010-12-22 18:47:46

Shay

Avatar

37075627
Call me!
Zarejestrowany: 2010-03-14
Posty: 2648
Punktów :   

Re: Więzienie we Wrzącej Skale

Sam
- Bo Sam ma nie najlepsze podejście do zwierząt... - dokończyła cicho. Musiała to powiedzieć. Wciąż była tą samą, niezbyt miłą osobą. I się jej bardzo podobało takie życie.
Szkoda, że to tylko maska. - przypomniała sobie słowa swojego mistrza. Najwyraźniej on też tu jeszcze siedział. Nie zamierzała jednak uczynić ani jednego kroku w tył.
Dobrze zrobiłam! Shiro, Styx i Mistrz nawet nie mają prawa czuć do mnie jakiejkolwiek urazy. - pomyślała dziewczyna. Z drugiej strony...
Nie, nie... Muszę przeprosić Toshiro. - powiedziała do siebie w myślach. To było niczym obłęd. Podążało za nią krok w krok poczucie winy.
- Znasz jakiś sposób na przeproszenie osoby, na której Ci bardzo zależy? I ją kochasz... To jest bardzo potrzebne, może nie mi, ale komuś... Który po prostu czuje się kiepsko... - powiedziała. To była marna wymówka, więc nie spodziewała się, że Mortred jej uwierzy.
Musisz przestać oszukiwać! Wszystkich oszukujesz - Mortreda, Shinju, Toshiro! To musi się skończyć. - cały czas walczyła z sobą.
Musisz przeprosić ich i przestać. Złodziejki nie oszukują... Byłe złodziejki, grzeczne dziewczynki, byle kto nie oszukują... Bo mają honor. - pomyślała Sam.

Offline

 

#42 2010-12-22 20:38:19

Triss

Mag Ognia

Zarejestrowany: 2009-06-05
Posty: 6387
Punktów :   
Imię: Ewa.

Re: Więzienie we Wrzącej Skale

Mortred

- Ktoś, tak? - powiedział, wyraźnie udając że wierzy i zaśmiał się pod nosem. Odchrząknął, bo była to dość poważna sprawa. Wspomniał na to, co kiedyś zaszło między nim a jego mistrzem...
Retrospekcja
- Ja odwrócę uwagę żołnierzy, a Ty wkradniesz się tymczasem do ich magazynu, gdzie trzymają swój ekwipunek... - rzekł Igneel szeptem do młodziutkiego Mortred'a. Może i czerwonowłosy jeszcze był mały, ale jego mistrz wiedział, że świetnie sobie poradzi. To nie była pierwsza akcja, którą razem przeprowadzili. Chłopak skinął głową. - Staraj się być jak najciszej. - dodał jeszcze, na co młodziutki mag ognia ponownie pokiwał główką. Igneel wychylił się nieznacznie za skrzynie, za którymi się kryli i poprawił czarną maskę. Odkryte miał jedynie oczy. Wrócił do poprzedniej pozycji, czyli skrył się całkowicie i odwrócił głowę w stronę swojego ucznia.
- Wszystko powinno pójść dobrze, nie ma ich za dużo... - szepnął Igneel do Mortred'a. - Jesteś gotowy?
Czerwonowłosemu serce biło szybciej. I z entuzjazmu, i z tego, że nie chciał, by cokolwiek nie wyszło. Nie chciał zawieść swojego mistrza, nie chciał popsuć całej jakże ważnej akcji.
- Tak, mistrzu! - odparł mu tak samo cicho. Igneel skinął głową, przymierzył się do tego, by wyskoczyć i gwałtownie wyszedł zza skrzyń.
- Intruz! - zawołał jeden z żołnierzy, którzy od razu zorientowali się o obecności mistrza chłopaka i rzucili na niego. Ten, nim jeszcze dobiegli, dał znak czerwonowłosemu, by wślizgnął się do zbrojowni. By ci się nie zorientowali, przeciągnął ruch dłonią, wyciągając miecz z pochwy, zaczepionej na pasie. Zaczął walczyć z nimi, unikać i blokować ciosów, by jak najdłużej ich przytrzymać. Tymczasem Mortred wspiął się na skrzynię i przebiegł szybko przy ścianie, po czym szybko wszedł do środka pomieszczenia. Było w nim bardzo ciemno, toteż rozjaśnił sobie magazyn magią ognia. Wiedział, że musi szybko działać, więc to robił. Najpierw podpalił drewniane kusze i łuki. Odwrócił się ku innym broniom i chciał podbiec ku nim, gdy nagle poślizgnął się o leżącą, mokrą ścierkę. Spojrzał z przerażeniem na niedalekie bronie, do których zbliżał się we wręcz błyskawicznym tempie. Na szczęście wpadł na ich rękojeści - były to bronie drzewcowe - zaś ostrza pozostawiły mu tylko kilka zadrapań. Zranić go to nie zraniło... Ale stało się coś również bardzo złego.
Gdy wpadł na bronie, wszystkie oczywiście przewróciły się i przez to rozległ się wielki huk - uderzyły o siebie jak i o ziemię. Mortred leżał pod kilkoma i pomasował swoją głowę, bo uderzył się nią o ścianę. Zaraz doszedł do siebie i zorientował się, w jakiej jest sytuacji. Serce mu dudniło, bo wiedział, co zrobił.
Igneel walczył z dwoma strażnikami, którzy postanowili, mówiąc do siebie, by jeden pobiegł do zbrojowni, a jeden zatrzymywał intruza. Mistrz Mortred'a próbował zatrzymać uciekającego, ale na marne. Jeden z nich zagrodził mu drogę i musiał dalej walczyć...
Czerwonowłosy szybko wysunął się spomiędzy broni i stanął na ziemi, kiedy to właśnie strażnik wbiegł do środka.
- Co Ty tu robisz, mały?! - krzyknął i próbował go złapać. Mortred jednak schylił się i wykonał ślizg między jego nogami.
- Uciekaj! - krzyknął do Mortred'a Igneel, wciąż walczący. Chłopak nie śmiał odmówić mistrzowi przez to, że spartaczył, jak sam to w myślach ujął, robotę. Rzucił się zatem do ucieczki. Mistrz dołączył do niego gdy już udało mu się sprawić, by strażnicy byli nieprzytomni.
...
Czerwonowłosy mag ognia siedział w swoim pokoju, zakrywając swoją twarz dłońmi. Było mu strasznie wstyd. Strasznie wstyd, że popsuł tak ważną akcję... Okropnie wstydził się spojrzeć na Igneel'a od tamtego momentu. To nawet nie był przecież pierwszy raz...
Akcja odbywała się w porze wieczornej - teraz już najpewniej było coś koło północy. Mortred kucnął przy swojej szafie i pakował do małego plecaczka jakieś małe szklane pojemniki z dziwnego koloru napojami. Było ich trzy. Poza tym wepchał do niego jedzenie i bukłak wody do picia. Zapiął torbę i podszedł do okna. Spuścił nieznacznie głowę i zamknął oczy. Po chwili uniósł ją wraz ze wzrokiem, wspiął się na okno, przez które wyskoczył. Właściwie zszedł po bluszczu, porastającego tą ścianę budynku. Gdy już był na ziemi, zaczął biec gdzieś wgłąb lasu...
Obozowisko założył w miejscu, gdzie była jakaś przynajmniej niewielka przestrzeń między drzewami, w miejscu, gdzie nie rosły. Rozpalił ognisko za pomocą magii ognia. Położył się na kamieniu tam stojącym, na którym mieścił się wtedy, kiedy podwinął nogi. Przykrył się jedynie swoim ubraniem. Przed snem zjadł jeszcze coś, a mało. Zamknął oczy i starał się usnąć na twardym i zimnym kamieniu. Po dłuższym czasie się udało.
Gdy nastał ranek, zbudził się, co miał w zwyczaju, rozciągnął mięśnie i wstał, nieco obolały po tym śnie na kamieniu. Ognisko było już wygasłe, ale nie potrzebował go już za bardzo. Siedząc na skale, wyjął jakieś jeszcze jedzenie z plecaczka i zaczął je powoli jeść.
No cóż... Uciekł z domu. Uciekł ze strasznego wstydu. Uznał, że tak będzie najlepiej. Już nie będzie sprawiać kłopotu...
Nagle usłyszał znajomy głos, znajome wołanie. To był niewątpliwie Igneel.
- Moortred! - wołał jego mistrz donośnie. - Gdzieś Ty jest?! - to już chyba mówił bardziej do siebie, a w jego głosie brzmiała nutka rezygnacji. Prawdopodobnie już długo szukał.
Dlaczego mnie szuka? - pomyślał czerwonowłosy. - Przecież popsułem całą akcję...
Tak czy tak, mistrza nie słychać było aż tak dobrze, by można było mniemać, że jest blisko. Igneel najwyraźniej odszedł, a Mortred jeszcze nie był gotowy na to, by spojrzeć mu w oczy. Dopiero po kilku godzinach zdecydował się na powrót. Zebrał się z tym wszystkim, co miał i ruszył w drogę powrotną do domu.
Gdy doszedł, stanął przed - jak dla niego, wielkimi - drzwiami. Było mu strasznie głupio, jeszcze z tego, co zaszło wczoraj podczas akcji i teraz też tego, że uciekł... Zrozumiał, jak niemądrze postąpił. Po dłuższej chwili stania, choć ciężko mu to przyszło, w końcu przemógł się i pchnął niepewnym ruchem drzwi. Ujrzał przez szparę, że jego mistrz chyba siedzi przy stole... Serce zabiło mu szybciej. Rozległo się szuranie krzesła. Igneel odsunął się od stołu, wstał i podszedł do drzwi. Otworzył je. Spojrzał najpierw naprzeciw siebie i nikogo nie ujrzał, ale zaraz odwrócił swój wzrok w dół. Stał przed nim jego uczeń, z zaciśniętymi pięściami i wargami. Wzrok miał wbity w dół.
- Mortred! - zawołał Igneel. Odetchnął, łapiąc się za czoło. Wprowadził ucznia do środka, leciutko popychając jego plecy. Zamknął drzwi, po czym kucnął przy nim.
- Mortred... - szepnął. - Dlaczego to zrobiłeś?
Chłopczyk zacisnął i powieki, ale zaraz je otworzył. Nie wiedział, co ma powiedzieć... Nie wiedział, jak ma spojrzeć swojemu mistrzowi w twarz. Rzucił się mu jednak w objęcia, a i Igneel go objął.
- Bo... Bo... Ja... - zaczął się jąkać malutki mag ognia. Mimo, że miał zaciśnięte powieki, zaczęły z nich, mimo woli, cieknąć łezki. Pociągnął nosem. - Ja wszystko... Popsułem... Przeze mnie... Przeze mnie cała akcja się... nie... nie udała... i... pomyślałem że... że nie będę już... nie będę już sprawiać kłopotów... - ciągnął jąkając się wciąż. - Przepraszam Cię, mistrzu... Ja... Przepraszam... Zrobiłem straszny błąd i... głupio zrobiłem...
Na twarzy Igneel'a pojawił się lekki uśmieszek.
- Spokojnie, no już... - powiedział do Mortred'a, który już zmienił pozycję i stał przed nim. W jego głosie było takie uspokajające ciepło... Czerwonowłosy również to w nim uwielbiał. Dzięki temu rzeczywiście mu się polepszyło.
- Nie... Nie gniewasz się? - zapytał się go. Igneel położył swoje ręce na jego ramionach.
- Nie zawsze się udaję, cieszę się jednak, że przeprosiłeś... - odpowiedział mu, patrząc na niego spokojnie. - Dlaczego uciekłeś?
Mortred przetarł oczy, którymi zamrugał i spojrzał na mistrza. Zaraz jednak wlepił wzrok w ziemię.
- Bo pomyślałem, że już nie będę sprawiał kłopotów... - powiedział pod nosem. Igneel roześmiał się tak jakoś... ciepło.
- Mortredzie! Nie sprawiasz kłopotów, a pomagasz. Pamiętasz te wszystkie udane akcje? - odparł mu mistrz. - Rozchmurz się! - poklepał go po ramieniu. - No cóż, nie zawsze się udaje, ale bądź na następny raz ostrożniejszy podczas tego, co robimy. - dodał. Więcej tak czy tak nie mówił, bo był szczęśliwy z powodu powrotu swojego ucznia...
Mortred ponownie objął go, tym razem w pasie, bo wstał z miejsca.

Koniec retrospekcji
- Kiedyś, wiele lat już temu, gdy przeprowadzałem z mistrzem akcję wykradnięcia i zniszczenia ekwipunku żołnierzy Narodu Ognia spartaczyłem ją do końca. - powiedział. - Skracając to wszystko, bo nie ma czasu na więcej, musiałem go przeprosić... - dodał. - Jak? No cóż, to, co mi przyszło w tamtej chwili do głowy... Objąłem go, przeprosiłem... - dokończył, przypominając się to, co wtedy zaszło.

Offline

 

#43 2010-12-22 21:37:56

Shay

Avatar

37075627
Call me!
Zarejestrowany: 2010-03-14
Posty: 2648
Punktów :   

Re: Więzienie we Wrzącej Skale

Sam
Dziewczyna westchnęła ciężko. Wiedziała, że Mortred jej nie uwierzył. No cóż, mówi się trudno.
Sam... Wyrzuty sumienia i inne takie bzdety. Z Tobą jest co raz gorzej. - pomyślała. Ale nie chciała usłuchać tego głosu, który mówił jej, żeby udawać, że 'nic się nie stało'.
Retrospekcja
Tysiące razy przepraszała, tysiące razy robiła to samo. Tym razem jednak nie było tak wesoło.
- Lien! No cholera! Lien! - mruczała pod nosem dziewczyna. Lien to był jej kolega z osiedla. Okradli razem właśnie kogoś. Niestety, Sam przegrała wszystko na jakiejś beznadziejnej loterii. Szanse wygrania w tej grze były małe. Lien klął, ale nie krzyczał. Po prostu sobie był.
- Mówię ostatni raz... Mieliśmy się podzielić? Mieliśmy. A jeszcze Neijire miała dostać kasę. Pieniądze nie spadają z nieba. - jego słowa szczególnie wpadły jej w pamięć. Pieniądze nie spadają z nieba. No cóż, była wtedy niezbyt wrażliwa na innych. Obchodzili ją raczej mało. Zachowywała się tak samo jak rodzice - wszystkich miała gdzieś.
Zawsze dostawała jakiś prezent, dla tak zwanego udobruchania duszy. Cóż, właśnie przez taki chroniczny brak uwagi i jakiegokolwiek ciepła z ich strony, zakochała się... W Nim. Nie, nie, to nie Lien był tym kimś.
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz czy nachlałaś się czegoś? - spytał i uderzył ją w twarz. Dziewczyna była mocno zirytowana, ale jakoś dawała radę, żeby mu nie przyłożyć.
- Nie mogę się rozmarzyć? Przepraszam, się da zrobić deszcz forsy. Muszę pójść do faceta do domu i zapłacić mu w naturze. - powiedziała Sam. Nie lubiła 'zapłat w naturze' i takiego poniżania się, ale to był szybki sposób na zdobycie pieniędzy. A ich w tej chwili potrzebowała. Po prostu...

Koniec retrospekcji.
- Tak, tak... Jest mi cholernie głupio i jeszcze dodatkowo mi głupio z tego powodu, że zamierzałam o tym wszystkim zapomnieć. No, ale dobra. Znajdzie się Toshiro to się go przeprosi. - powiedziała dziewczyna.

Offline

 

#44 2010-12-22 22:13:56

Triss

Mag Ognia

Zarejestrowany: 2009-06-05
Posty: 6387
Punktów :   
Imię: Ewa.

Re: Więzienie we Wrzącej Skale

Mortred

Uśmiechnął się lekko, ale nie odpowiedział dziewczynie. Czołgał się za nią dalej i przetarł spocone już czoło, bo zaczął ponownie w pełni odczuwać ten gorąc i duchotę... Zerknął nieco za siebie. Teslin widocznie też się męczył, ale co się dziwić? On ma jeszcze futro, to dodatkowo nieprzyjemnie, jak się można domyślić. Chciał się coś zapytać Sam, ale uznał, że może poczekać na jakieś lepsze okoliczności na zadawanie pytań... Bo szyb wentylacyjny jest niezbyt miłym miesjcem na rozmowę.

Offline

 

#45 2010-12-22 22:17:00

Shay

Avatar

37075627
Call me!
Zarejestrowany: 2010-03-14
Posty: 2648
Punktów :   

Re: Więzienie we Wrzącej Skale

Sam
Uśmiechnęła się lekko. Powoli już wychodzili z tego okropnego miejsca. Odetchnęła z ulgą, wychodząc z szybu. Stali teraz na samym "szczycie" więzienia, ale owy "szczyt" był osłonięty mgłą. Czuła się teraz o dużo lepiej niż w szybie.
- Masz jeszcze jakieś pytania albo coś? - spytała Sam.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.ktnewsfansubs.pun.pl www.bleach-tales.pun.pl www.zieloneberety.pun.pl www.laboraptorium.pun.pl www.twierdzazakonow.pun.pl