Mortred
- Noo, nareszcie! - powiedział, jednak nie za głośno, gdy wyszedł z szybu. Stali najwidoczniej na samej górze więzienia... Na szczęście, był on spowity mgłą, także nie było ich widać. Przeszedł jednak za jakąś wieżę i pod nią, by zmniejszyć szanse wykrycia.
- Mieć, mam... - odpowiedział Sam, siedząc pod metalową ścianą wieży i patrząc przed siebie. Odwrócił wzrok ku zielonookiej. - Ale to chyba nie są najlepsze na to okoliczności - dodał. Mówił w miarę cicho.
Offline
Sam
- Mów teraz. - uśmiechnęła się lekko. Wyrwała nieco metalu z piętra na którym byli i uformowała go w kształt liny. Obwiązała sobie nią nadgarstek. Wiedziała, że to może mieć konsekwencję w jakichś paskudnych obtarciach na nadgarstku, ale lepsze to niż skoczyć od tak z takiej wysokości.
- Podgrzej nieco atmosferę. Potrzebujemy czegoś skutecznego, a w tej chwili jakaś para wodna by się przydała - powiedziała. Statek Shinju był niedaleko, więc mogli wkraść się na niego i wreszcie odetchnąć.
- Zawiąż sobie nadgarstek, a psu zwiąż nogi tym ustrojstwem. - powiedziała Sam. Nadal czekała na Mortreda. No cóż, nie byli tam gdzie prognozowała. Byli nieco niżej. Cóż, ale wysiłek był. Męczyli się sporo nad wyjściem z szybu.
Offline
Mortred
- Ja nic nie muszę robić, widzisz jak to wszystko wokoło paruje... - powiedział. - Nazwa tego więzienia bardzo pasuje. - dodał. Wziął od dziewczyny "linę" i zrobił, co też przykazała.
- Chodź, Tesiek... - przykucnął przy wilku i obwiązał mu nogi. - Pytania pytaniami, trochę tego jest, bo i jak się domyślam sporo się działo, żebyś z Ba Sing Se trafiła tu... - powiedział. - Zresztą podobnie do mnie, tylko że nie w ten sam sposób. - zaśmiał się. - Właściwie to po co ta "lina"? - zrobił w odpowiednim miejscu cudzysłów palcami.
Offline
Sam
- Ano tak, Mortredzie, rozumiem, że chcesz skoczyć prosto na dół i pogruchotać sobie kości, albo w lepszym przypadku wpaść do wody i mieć zdeformowaną buźkę do końca życia... Widzisz ten statek? To jest statek Twojej dziewczyny, ale buziaków i radosnych powitań nie będzie. Mamy tam być incognito. - powiedziała dziewczyna. Musiała to jakoś wyjaśnić.
- Opowiem Ci, jak dotrzemy w jakieś w miarę normalne miejsce. - dodała po chwili. Cóż, nie lubiła opowiadać. Nie lubiła nigdy łzawych przemówień i historyjek.
Offline
Mortred
- Taa, no prawda. - powiedział i podrapał się z tyłu głowy. Na słowa "Twojej dziewczyny" zmieszał się nieco. Cieszył się z faktu, że Shinju tu jest... Jakiś transport musieli mieć, by stąd uciec. Ciężko by było inaczej.
- Najlepiej będzie - odparł dziewczynie na jej kolejne słowa. Bo chyba "szczyt" więzienia nie był najlepszym miejscem na takie rozmowy. Musieli się stąd wydostać. Teraz czekał na to, co powie Sam.
Offline
Sam
Zaczęła powoli schodzić, bardzo uważając na stopy, a szczególnie miejsca, gdzie je stawiała. Mimo iż nadgarstek trochę ją bolał od zaciśniętej liny, to trzeba było wytrzymać.
- Nie mów, że nazywanie Shinju Twoją dziewczyną nie podoba Ci się... - powiedziała z ironicznym uśmieszkiem na twarzy. Cóż, może i podobnie się zachowywała, gdy ktoś nazywał Toshiro jej chłopakiem. Ale żadnej okazji do wbicia złośliwej szpileczki nie można przegapić.
Offline
Mortred
Zaczął schodzić wraz z Teslin'em zaraz po Sam. Lina zbyt wygodna nie była, to z pewnością... Szczególnie przez kilka ran, które zwiększały ból. Ale Mortred się tym nie przejmował - miał zejść, to schodzi. Z przyjemnością opuszczał to więzienie. Zatrzymał się na moment przez ból rany, ciągnącej się poziomo wzdłuż pleców. Ciężko mu było się przy tym ruszać, to z tego powodu. Zaraz ruszył dalej. Jeżeli chodziło o Shinju... Żywił do niej uczucie większe od zwykłej przyjaźni i chciał je okazać wtedy, w Ba Sing Se. Nie wiedział, co o tym myślała i tak dalej. Teraz zaczął o tym właśnie rozmyślać i dlatego też Sam nie otrzymała odpowiedzi na zaczepkę.
Offline
Sam
- No, pan Mortred się obraził... Nie martw się, kiedyś przejdzie Ci ta czepliwość, jeśli chodzi o szczegóły. - chciała machnąć ręką, ale mogło to się niezbyt miło zakończyć. Może i trochę rozumiała Mortreda. A może i nie... Kiedyś kokietowała chłopaków, ale to opierało się na kłamstwie. Cóż, sama miała zbyt dużo problemów, żeby teraz rozwiązywać inne.
Cholerna egoistka ze mnie. - pomyślała.
Offline
Mortred
- Co? A, ten... - głos Sam wyrwał go nagle z zamyślenia. Odwrócił wzrok w stronę dziewczyny, a przez tą gwałtowność ruchów nagle poślizgnął się, zamiast ustać jedną stopą na kawałku odstającej skały. Odruchowo złapał się za jakiś inny, wyżej położony.
- Cholera, myśl, chłopie, myśl... - powiedział do siebie, westchnął i zaczął schodzić dalej.
- Ech... Oszczędź sobie z łaski swojej te całe swoje docinki... - dodał. - Muszę coś mówić? Chyba widzisz, jak jest...
Offline
Sam
- Bo co? W całym życiu liczy się przede wszystkim dobra zabawa. A ja niewątpliwie dobrze się bawię. - uśmiechnęła się lekko. Cóż, można ją było wziąć za chorą psychicznie. W końcu uważała, że to dobra zabawa JEDYNIE się liczy.
Podróżowanie z cholernie nadwrażliwym Mortredem... Mam już tego powyżej uszu. - pomyślała dziewczyna. Tęskniła za swoim chłoptasiem. Żałowała, że w ogóle wplątała się w to wszystko. Bo gdyby po prostu walczyła z Toshiro na śmierć i życie nic by się nie stało. Nikogo by nie oszukała.
Panna Sam miałaby wciąż etykietkę "wkurzająca, ale dobra". A teraz nic - wszyscy mają mnie za arogancką świnię. Którą niewątpliwie jestem. - powiedziała do siebie w myślach.
Offline
Mortred
- Wiesz, po prostu czasem mnie wkurzasz. - powiedział, co myślał, nie patrząc na Sam, a skupiając się na tym, żeby dobrze schodzić. Tak to było - bardzo lubił czarnowłosą, ale czasami wybitnie potrafiła zadziałać mu na nerwy. Różnie to bywało... Zaraz przyszedł mu pewien pomysł do głowy.
- A jak tam u Twojego chłoptasia, Shiro? - spytał Sam.
Offline
Sam
Wielki, sztuczny uśmiech pojawił się na jej twarzy. Cóż, pewność siebie na pewno troszkę przygasła, ale zamierzała udawać, że jest inaczej.
- Twój białowłosy kumpel wkurza mnie tak samo ostro jak ty. - powiedziała Sam. Wcale nie zamierzała się denerwować. To z tym zdenerwowaniem miało służyć na celu postraszenia Mortreda.
Offline
Mortred
Wzruszył lekko ramionami. Jego kącik ust był lekko uniesiony.
- Ja wkurzam Ciebie, Ty wkurzasz mnie. - powiedział. - Mam to właściwie gdzieś - dodał, nie przerywając schodzenia. Zerknął na wilka, jak tam mu idzie. Też było w porządku, więc szczególnie nie musiał go pilnować.
Offline
Sam
- Dobra... Ty się nauczysz żyć z faktem, że Shinju to Twoja dziewczyna, a ja nauczę się żyć z faktem, że Toshiro to mój... Chłopak. Podoba się? - powiedziała na prędko. Cóż... Mówienie o związkach i tej obrzydliwej miłości nie szło jej najlepiej.
- Mógłbyś mnie nawet pytać o ulubione książki albo o to, jakie kwiatki lubię najbardziej. Trzymaj się z dala od tematów, na które nie mam ochoty się wypowiadać. Ot co. - skończyła Sam. Nie lubiła takich rozmów.
Offline
Mortred
- Tobie to nie przeszkadza, wydaje mi się, czy na dany temat chcę rozmawiać, czy nie - powiedział do dziewczyny, mając wciąż na twarzy złośliwy uśmieszek. - Nie tylko panna Sam ma do złośliwości prawo. - dodał.
- Cholera jasna... - mruknął odruchowo, kiedy otarł się o skałę w miejscu rany. By dokonać czegoś takiego nie trzeba było zbytnio się wysilać przy takiej ilości ran mniejszych i większych w tylu miejscach.
Offline