Sam
Uśmiechnęła się szyderczo, kiedy usłyszała słowa Shinju. Wcale ją to nie obchodziło, czy Reiko zobaczy czy też nie.
- Powiem, że póki co mam prawo. Córki się nie pozbędziesz, nieprawdaż? - powiedziała. Może i niektórzy pozbywali się swoich dzieci, to miała nadzieję, że jej matka jest inna.
- Jak twój bark? - spytała. Głupio by było, gdyby Shin znów zemdlała. Ale wiedziała, że wtedy po prostu zemdlała z bólu. Każdemu się może zdarzyć.
Offline
Zua Wiedźma
Shinju
- Jednym słowem mamy wielkie rodzinne spotkanie, co? - podeszła parę kroków bliżej. - Bark? Bywało lepiej, ale i bywało gorzej... - spróbowała poruszyć ramieniem, ale nadal bolało. W sumie co się dziwić, jeszcze za wrześnie na jakąkolwiek poprawę.
- To czego się ciekawego dowiedziałaś? - podeszła do Sam i zerknęła jej przez ramię, choć wcale nie miała zamiaru czytać zapisków. - Może mam stanąć na czatach czy coś?
Offline
Sam
- Ta... Wielkie rodzinne spotkanie. Tak to można nazwać. - powiedziała z przekąsem w głosie. Przeczytała jeszcze kilka słów, a na jej twarzy jawił się uśmiech.
- W sumie... Dowiedziałam się, że moje życie jest dokładną kalką jej życia. - dodała po chwili. Cóż, prawie wszystko się zgadzało. Nie chciała jednak skończyć jak Reiko. Urodziła jedno dziecko, a ojciec po dwóch latach wypędził ją z domu. Załamała się psychicznie, jednak musiała sobie jakoś radzić. Nadal żywiła bezsensowną miłość do Seia.
- I propos czatów... Jeśli Reiko się do nas zbliży, to się ją usłyszy. - zapewniła Sam. Była jak zwykle pewna swego.
Offline
Mortred
Kącik ust chłopaka uniósł się nieznacznie. Czyli jednak to nie żadna zbieżność nazwisk; Sam była córką Reiko. Swoją drogą były podobne. Choć bardziej, gdy czarnowłosa nie przeszła 'przemiany' w Eiji'ego. Oparł łokieć o kolano, a brodę podparł dłonią. Prócz tego, że o tym myślał, jeszcze również wracał do sprawy Ba Sing Se. Jakoś ciężko było mu usiedzieć w miejscu, chciał tam iść, bo przecież oni tu siedzą, a stolica jest atakowana! Ale był też świadomy, że przez wybuch w podziemnym tunelu ma poparzone ręce, jeszcze bardziej wrażliwe na jakieś uderzenia, ogólnie jest obolały, szczególnie bolą go plecy, którymi uderzył w ziemną, twardą ścianę - a to wszystko sprawiało, że mniej sprawny w walce, która bez wątpienia musiałaby nastać, gdyby udał się na teren bitwy. Niech too, co robić... Jak na razie po prostu tutaj czekali. Gdy zaczął o tym myśleć, jego lekki uśmiech całkiem zniknął.
Offline
Zua Wiedźma
Shinju
- Jesteś pewna, że usłyszysz? - zapytała się ironicznie. - Ona nie wyglądała na taką, co głośno tupie...
Rozejrzała się po pokoju i nie zobaczyła niczego, co by mogło ją zainteresować. Z obojętną miną przełożyła parę kartek z miejsca na miejsce, nawet nie czytając, co na nich jest napisane.
- Jak chcesz to mogę stanąć na czatach.. - zaproponowała.
Offline
Sam
Nagle w drzwiach zupełnie niepostrzeżenie zjawiła się Reiko. Cóż, to był najgorszy moment jaki sobie mogła wymarzyć.
- Faktycznie. Zbyt głośno to ja się nie poruszam. - powiedziała, zdradzając swoją obecność. - Koleżanko, mogłabyś zaprzestać przeglądania czyichś osobistych rzeczy? - spytała z przekąsem w głosie. Sam wstała z podłogi, upuszczając pamiętnik z wrażenia.
- Tyle, że zezwoliłaś mi. - odparła Sam. Cóż, choćby przez te notatkę na początku pamiętnika.
- Więc witaj w domu. - te słowa wypowiedziała z kamienną twarzą, aczkolwiek w duszy była dość szczęśliwa. Sam istotnie nie spodziewała się takiej reakcji po swojej matce.
Offline
Mortred
Z zamyślenia wyrwał go dopiero głos Reiko, której kompletnie nie zauważył, póki się nie odezwała. Wstał powoli z miejsca. Nie miał większego pomysłu, co mówić, to raczej była rozmowa między Sam a tą kobietą, a nie dodatkowo nim. Poprawił bandaż na ręce i syknął przy tym cicho, bo przypadkiem dotknął się mocniej w oparzenie, które naprawdę nie było niczym miłym. Wilk usiadł obok niego i przyglądał się z zaciekawieniem matce Sam. To była naprawdę ciekawa sytuacja.
Offline
Zua Wiedźma
Shinju
Westchnęła. Więc mamy teraz wzruszające spotkanie po latach, co? Tak czy siak, nic tu po niej i najlepiej będzie jak Sam i Reiko zostaną same. Położyła dłoń na ramieniu Mortred'a i powiedziała:
- Idziemy... Przyda się im trochę prywatności, nie? - wskazała ruchem głowy schody. - Jakby co to będziemy na dole, ok?
Offline
Sam
Reiko oparła się o framugę z pokerowym wyrazem twarzy. Wyglądała, jakby chciała zakończyć rozmowę. Nie lubiła wspomnień, a jej córka kojarzyła się jej tylko z mężem i nieszczęśliwą miłością. Może i przez chwilę była bardzo zadowolona, ale potem sobie wszystko przypomniała... Miała wrażenie, jakoby Sei zostawił ją właśnie przez to dziecko.
- Sądzę, że to nawet nie jest potrzebne. - obróciła się na pięcie i zeszła na dół. Sam rozłożyła ręce w geście bezradności.
- Dziesięć lat... Dziesięć lat, a ona się w ogóle nie cieszy... Ale powinnam się tego spodziewać. - powiedziała i westchnęła ciężko. Nagle wpadł jej do głowy niesamowicie dobry pomysł. Przynajmniej według niej.
- Tak swoją drogą... Co powiecie, aby przedostać się pod ziemią aż do samego Ba Sing Se? Nikt nas nie zauważy, a w ten sposób sprawdzimy, czy wszystko jest w porządku. - zaproponowała dziewczyna.
Ostatnio edytowany przez Skorka (2010-11-11 23:00:54)
Offline
Zua Wiedźma
Shinju
Pokiwała głową słysząc jaki pomysł ma Sam.
- Jeśli chodzi o mnie to nie jest to takie głupie... Słyszałam, że pod Ba Sing Se są ciągną się podziemne korytarze... - powiedziała. - Dodatkowo, biorąc pod uwagę nasz stan to chyba jedyny sposób, żeby się przedostać do miasta. Wpadniemy, znajdziecie tego waszego Shiro i znikamy zanim ktokolwiek nas zauważy!
Offline
Sam
Uśmiechnęła się lekko i pokręciła głową, wciąż mając na twarzy swój uśmieszek. Starała się ukrywać zakłopotanie.
- Nasz Shiro? Chłopak póki co sobie radzi, chodziło mi raczej o sprawdzenie stanu miasta... I rzut oka na to, czy Sigma wydała odpowiedni rozkaz. - powiedziała Sam. Cóż, Sigma jak to Sigma. Na początku nie pałały do siebie sympatią, ale później było nawet znośnie. Taka siostrzana relacja. Sigma mówiła do Sam jak do tej ściany, a Tsuei zupełnie ją lekceważyła. Tak jak fakt, że to była jej władczyni. Rozmawiała sobie z nią jak z "koleżanką". Chociaż nigdy nimi nie były.
Offline
Mortred
Skinął głową na to, co powiedziała Shinju. Rzeczywiście lepiej, żeby zostawili ich samych... Ale Reiko jednak nie została przy córce, a poszła. Jego to zdziwiło. Powinna się raczej cieszyć, czy coś... Sam zaproponowała przejście pod ziemią do miasta. Ciągnęło go do tego, żeby coś zadziałać, ale jednocześnie był świadomy, że w takim stanie ciężko cokolwiek zrobić. I to go irytowało. Westchnął.
- Dobra, myślę, że to niezły pomysł. - powiedział. Podziemne korytarze, no tak - pamiętał, że było coś takiego. - Skąd wiesz, co z nim, Sam? - dodał, patrząc na dziewczynę, która powiedziała to i tamto o Shiro.
Offline
Sam
- Chciałam tylko zwrócić uwagę na słowa Shinju... Znając życie, to sobie dobrze radzi... Nie martwię się o niego, nie jest małym dzieckiem. - powiedziała i rozejrzała się po pokoju. Cóż, Sam była doskonała, jeśli chodzi o zaprzeczanie samej sobie. Chciała jednak pokazać Shinju, że Toshiro jej wcale nie obchodzi. Ale Shinju nie była aż tak naiwna, nie można było tego jej wmówić.
- To idziemy czy będziemy się patrzeć w sufit? - dodała ironicznie, spoglądając na schody. Wyszła z pokoju, czekając aż Mortred i Shinju pójdą za nią.
Offline
Zua Wiedźma
Shinju
Twarz Shinju przybrała nieprzenikniony wyraz. Najwyraźniej Sam miała jakieś kompleksy na punkcie Shiro. Przynajmniej tak to wyglądało, bo zaczynała się 'spinać' za każdym razem kiedy wspominano to imię. Ech, dziecinada... Kiedy Sam wyszła, ruszyła za nią. Może i nie była w najlepszym stanie jeśli chodzi o walkę, ale wślizgnięcie się do miasta to co innego.
- Idziemy! - zawołała.
Offline
Mortred
Westchnął i splótł ręce. Coś mi się wydaje, że jednak się martwiłaś... Nie chciało mu się jednak już mówić. Mieli iść i na tym się skupił.
- W drogę w takim razie! - niemal krzyknął i ruszył za obiema dziewczynami. Rozglądnął się jeszcze z ciekawości po pokoju, ale idąc, bo nie było sensu się zatrzymywać. Wilk przyczepił się do stojącego tam mebla i nie mógł przestać wąchać. Mortred, zauważając to, zatrzymał się jednak i zagwizdał na palcach.
- Tesiek, chodź! Nie ma czasu - powiedział do niego i zachęcił gestem ręki. Ten oderwał się od mebla i dogonił chłopaka. Ten ponownie ruszył za towarzyszkami i już razem ze zwierzęciem dogonił je.
Offline