Avatar - Legenda Aanga

Mortred

Zarumienił się lekko, gdy Shinju położyła głowę na jego ramieniu. Uśmiechnął się jednak lekko.
- Nie dziwne, ja w sumie też trochę... - powiedział i liznął loda. Nie miał jednak zamiaru zasnąć czy coś podobnego, zanim go nie zje; takie dobre jedzenie miałoby się zmarnować? Nigdy. Oparł jednak głowę całkowicie, luzem na drzewo. Powoli, ale powoli brała go senność. Myślał, co by tu powiedzieć, żeby przerwać ciszę, jaka zapadła. Normalnie to może by zaproponował trening - z Shinju jeszcze nie próbował walki. Ale i ona jest zmęczona, i jemu się zbiera na sen, więc lepiej pogadać, niż jakoś próbować walczyć.
- Jak wrażenia po dniu? - wymyślił jakieś pytanie i spojrzał kątem oka na dziewczynę.

Mortred

- Dla mnie? Niesamowicie... - wspomniał na to, co działo się na wyspie. Spoglądał w gwieździste niebo. - To miejsce, do którego pragnąłem przybyć już lata temu. A dzisiaj tam byłem... I ile widziałem... - dodał. To przeżycie było po prostu przecudowne. Te smoki, płomienie, i sami Wojownicy Słońca! To, o czym kiedyś opowiadał mu Igneel, ziściło się dzisiejszego dnia. Nie dziwne, że był tymi przeżyciami zachwycony.

Mortred

Zaśmiał się nieco.
- Skoro tak, to możemy wrócić. - powiedział. - Jak chcesz, zaniesienie nie jest problemem - dodał z lekkim śmiechem. Pogłaskał wilka po łbie, który zwinął się w kłębek zaraz przy nim. Osobiście on mógłby sobie jeszcze posiedzieć pod drzewem, bo nie był aż tak bardzo senny. Ale skoro dziewczyna była, można się przejść z powrotem do miasta.

Mortred

- No to chodźmy - powiedział i podniósł się z miejsca. Również rozciągnął się, wyciągając do góry obie ręce. - Swoją drogą, długo jej już nie ma... Ciekawe, co ona tam w ogóle robi - dodał. - No ale nic, trzeba iść do "Rozbrykanego Kucyka" - śmiał się nieco, wypowiadając tą nazwę bo w istocie bawiła go. Przeszedł krok w przód i odwrócił się bokiem do Shinju. Jej dłoń złapał swoją. No, zrobiłeś to, popatrz się popatrz... Na jego twarzy malował się lekki uśmiech, ale również można było dojrzeć nieznaczny rumieniec, a to z tego całego trzymania za rękę.

Shinju

Kiedy Sam od nich podeszła, Shinju lekko się zmieszała, ale jednak nie puściła ręki Mortred'a. Żeby ukryć zakłopotanie potarła wierzchem dłoni policzek i powiedziała:
- A, cześć... I jak? Dowiedziałaś się czegoś w Omashu? - zapytała się. - Po tutaj nikt nic nie wie, przynajmniej nic konkretnego... Może wrócimy pod "Kucyka' i się naradzimy co dalej?

Sam
Westchnęła ciężko, zastanawiając się co powiedzieć. Była naprawdę zdenerwowana.
- Ehh... Te poszukiwania to bezsens. Toshiro się znalazł, owszem, ale chce koniecznie wyjechać do Ba Sing Se. - westchnęła jeszcze raz i spojrzała w ziemię. Spojrzała się na splecione ręce Mortreda i Shinju.
- A wy dobrze się bawiliście? - spytała. Biorąc pod uwagę trzymanie się za rączki, pomyślała Sam, to pewnie dobrze.

Mortred

- Czyli się jednak znalazł - uśmiechnął się, ale zaraz uśmiech zniknął. - Ech, co mu się tam tak śpieszy? No ale Shinju ma rację. - dodał. - No tak, jeśli o drugą sprawę chodzi to było dobrze - powiedział jeszcze, a uśmiech na jego twarz wrócił. Zjadł resztkę rożka, w którym był lód. No trudno... Kiedy indziej się zejdziemy, skoro tak koniecznie chce tam pojechać.

Shinju

Wzięła Sam pod ramię i pociągnęła oboje w kierunku kierunku portu. Roześmiała się słysząc komentarz, że nie warto ścigać Shiro.
- No to skoro nie jedziemy do stolicy to co będziemy robić? Może rozważysz propozycję zaciągnięcia się na Pieśń? Przyda mi się jakaś dziewczyna na statku! - powiedziała ze śmiechem. - Mortred a co ty na to? Też chcesz zostać piratem?