Avatar - Legenda Aanga

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Gry

#91 2012-07-02 22:37:25

Shay

Avatar

37075627
Call me!
Zarejestrowany: 2010-03-14
Posty: 2648
Punktów :   

Re: Rezydencja rodziny Tsuei

Sam

Odwzajemniła ten czuły gest ze strony chłopaka i uśmiechnęła się lekko. Dawno nie miała okazji do aż takich pieszczot, żaden przygodnie poznany mężczyzna na pewno nie mógł takich zapewnić. A Shiro tak.
- Pójdę, pójdę - powiedziała dziewczyna, po czym zeszła z kolan chłopaka.
Mrugnęła do niego zalotnie, po czym poprawiła koszulę. Wnet jednak zauważyła, że są na niej krwawe ślady. Westchnęła ciężko, po czym zdjęła z siebie koszulkę i odrzuciła ją na kanapę.
- Poczekaj, tylko się przebiorę. Fatalnie wyglądam w takiej ubabranej koszuli... - powiedziała i założyła na siebie białą koszulkę z rysunkiem pięści spływającej krwią. Stwierdziła, że mimo stosunkowo makabrycznego przekazu koszulka ma swój urok.
Uładziła jeszcze tylko za pomocą dłoni sterczące na wszystkie strony włosy, po czym spytała się Toshiro:
- To jak? Idziemy?

Offline

 

#92 2012-07-03 16:39:50

Sadness

Gość

Re: Rezydencja rodziny Tsuei

Toshiro

Pokiwał głową w odpowiedzi, wstał i zasunął krzesło, które sobie wziął, na miejsce. Zamknął jeszcze otwartą szafkę po czym włożył ręce do kieszeni swoich spodni, a potem podchodząc do gotowej do wyjścia dziewczyny. Uśmiechnął się do niej nikle, przymykając nieznacznie oczy. On również poprawił swoją koszulę, która była podarta i ozdobiona zaschniętymi plamami krwi, które ciągnęły się aż do pleców. Nie miał czasu zmienić tej koszuli, choć wyglądała okropnie i przyciągała uwagę ludzi. - Masz jakąś koszulę? - Zapytał, spoglądając jeszcze raz na Sam. - Niech stracę... Może być Connora... - Dodał zaraz i westchnął cicho.

 

#93 2012-07-08 14:57:43

Shay

Avatar

37075627
Call me!
Zarejestrowany: 2010-03-14
Posty: 2648
Punktów :   

Re: Rezydencja rodziny Tsuei

Sam

Gdy usłyszała, że Shiro chce jakąś koszulę, zamyśliła się lekko. W domu raczej nie było koszuli, która by na niego pasowała - jej koszule były za szczupłe, zaś Connora zbyt długie.
- Muszę cię rozczarować, ale niestety nie mam takiej, która by na ciebie pasowała... Jak Conn przyjdzie to ci jakąś załatwi. Ja nie mam kluczy, a pokój jest zamknięty - powiedziała do chłopaka.
Przypuszczała, że jej ojciec ma jakieś stare ubrania w szafie, ale dostać się do jego gabinetu lub pokoju było karkołomnym zadaniem. Żadne z tych pomieszczeń nie bywało często otwarte.
- To chyba powinniśmy iść, nie? Azu pewnie się niecierpliwi... - dodała po chwili.

Offline

 

#94 2012-07-08 21:06:05

Sadness

Gość

Re: Rezydencja rodziny Tsuei

Toshiro

Westchnął tylko na to, co powiedziała dziewczyna. W sumie, on mógł chodzić w takiej koszuli do, za przeproszeniem, usranej śmierci, bo jemu jej stan nie przeszkadzał. Co innego ludziom. Widok faceta w ubrudzonej krwią koszuli chyba nie jest widokiem codziennym, prawda? Ale nieważne.
- No, skoro nie ma, to nie ma. - Wzruszył ramionami po czym uśmiechnął się do Sam. Zaraz pokiwał potwierdzająco, na jej pytanie, wziął ją pod rękę i zaczął iść.

z/t

 

#95 2012-07-10 22:38:16

Shay

Avatar

37075627
Call me!
Zarejestrowany: 2010-03-14
Posty: 2648
Punktów :   

Re: Rezydencja rodziny Tsuei

Connor

Uśmiechnął się, pociągając za klamkę u drzwi swojego domu. Może i na mieście było całkiem całkiem, ale tutaj był jego dom. Azyl, swoista... kryjówka przed światem. Jeszcze kilkanaście lat temu nie sposób było go zatrzymać w domu, a teraz uległo to drastycznej wręcz zmianie.
- Cisza jak makiem zasiał... - mruknął pod nosem. Położył torby z zakupami na podłodze w kuchni, po czym jego wzrok skierował się ku stołowi. Leżała na nim pognieciona i mocno wymięta kartka, ozdobiona szybko nabazgranymi literami.
- Toshiro i Azael dzisiaj u nas zatrzymują. Skombinuj jakieś żarcie... - przeczytał głośno. - Pe es - jeszcze żyję - parsknął cichym śmiechem. Tak, zdecydowanie jego pierworodna miała nietypowe poczucie humoru.
Zatarł dłonie i uśmiechnął się do siebie. Wyjął z siatek zakupy, po czym położył je na blat kuchenny. Zastanowił się, jakby tu przyrządzić porządny obiad. Przymknął oczy, próbując sobie przypomnieć przepisy kucharskie.
W kieszeni spodni poczuł jakiś papierek, więc pomyślał, że może to przepis kucharski. W końcu - czasami jak nie wiedział gdzie je trzymać, to upychał je po kieszeniach i kieszonkach ubrań. Jednak gdy wyjął ów papierek, ukazał mu się inny widok.
To było zdjęcie jego i Reiko, jego pierwszej dziewczyny. Oboje siedzieli na starej kanapie, on pokazywał jej rogi, a ona uśmiechała się tym słodkim, zniewalającym uśmiechem. Odwrócił zdjęcie na drugą stronę. Jeden tylko napis. "Nie zapomnij mnie, Connor".
- O tak, Reiko... Nie zapomnę. Choćbym nie wiem, jak bardzo chciał, to i tak nie zapomnę - pomyślał, po czym schował zdjęcie z powrotem do kieszeni. Jakoś nie chciał, aby ktoś je dostrzegł.

Offline

 

#96 2012-07-11 12:03:26

 Shizuki

Najbardziej roztargniona osoba ever.

Zarejestrowany: 2010-11-02
Posty: 627
Punktów :   

Re: Rezydencja rodziny Tsuei

Ri

Zatrzymała się przed domem Connora. Chciała go trochę popodziwiać.
Podobał jej się. Był taki... właściwie to nie wiedziała nawet jaki. Podobający jej się. Dokładnie taki.
Zostałaby żeby pomóc przy obiedzie, ale było wiele powodów dla których nie zostanie. Większość z nich dotyczyła tego, że jej się nie chce. I że nie za bardzo potrafi.

[z/t]


It's immortality, my darlings.

Offline

 

#97 2012-07-15 16:07:36

Shady Eyes

Zua Wiedźma

11907823
Zarejestrowany: 2009-06-05
Posty: 1989
Punktów :   
Wiek: 11100
WWW

Re: Rezydencja rodziny Tsuei

Shinju

Dom wyglądał na kompletnie pusty. Najwyraźniej Sam poczuła się na tyle dobrze, żeby wybrać się na spacer. Zresztą kartka wyjaśniła wszystkie wątpliwości. Shinju roześmiała się słysząc dopisek na końcu wiadomości od Sam.
Shinju usiadła na krześle, żeby chwilę odpocząć. W sumie wyjście na targ to takie nic a jednak całkiem się zmęczyła. Westchnęła i oparła twarz na dłoni.
- Trzeba się będzie wziąć w garść, bo obiad sam się nie przygotuje... - pomyślała. Zwłaszcza, że cała robota spadła na nich, bo najwyraźniej Kaori zwiała gdzieś po drodze. Uniosła wzrok i spojrzała na Connora. Przyglądał się jakiejś kartce czy może zdjęciu. Zaintrygował ją wyraz jego twarzy, ale nie zamierzała drążyć tego tematu. Biorąc pod uwagę jak szybko schował kartkę to musiała być jego prywatna sprawa.
- No to jak? - odezwała się w końcu. - Bierzemy się do roboty? Wprawdzie średnio gotuję, ale za to mogę obrać ziemniaki na frytki dla Kaori - uśmiechnęła się do niego.


Goodbye

Offline

 

#98 2012-07-17 18:24:29

Shay

Avatar

37075627
Call me!
Zarejestrowany: 2010-03-14
Posty: 2648
Punktów :   

Re: Rezydencja rodziny Tsuei

Connor

Uśmiechnął się, spoglądając na Shinju i na jej piękne brązowe włosy, które były przewiązane chustką. Zbliżył się do niej, zdejmując chustę z jej włosów. Uśmiechnął się szerzej.
- Tak wyglądasz znacznie ładniej - powiedział, po czym położył tkaninę na stole, przy którym siedziała jego narzeczona. Tak, uznał, że to co zrobił, było całkiem dobrym posunięciem. Shinju wyglądała miała więcej tego zawadiackiego uroku, gdy tak siedziała przy stole, a niesforny kosmyk opadał na jej twarz.
- Spoko, załatwię to sam. W końcu - ja dzisiaj robię obiad, nie? Ty sobie posiedź, miałaś dzisiaj ciężki dzień, nie? - rzekł.
Wziął sobie garnek na obrane ziemniaki oraz koszyk na obierki. Usiadł na krześle i zaczął zręcznie, szybkimi ruchami obierać ziemniaki. Im więcej jednak czasu to robił, tym bardziej pogrążał się w myślach. Przypomniał sobie to nieszczęsne zdjęcie i znowu odżyły w nim wspomnienia.
Connor siedział w kuchni, popijając jaśminową herbatę i z co raz to większą niecierpliwością patrząc na zegarek. Nie spieszy się jej, pomyślał. Mogłem się przecież tego spodziewać...
Usłyszał trzaśnięcie drzwiami, tupot stop, a poczuł małą istotę wskakującą mu na kolana. Dziewczynka o czarnych, długich włosach opadających na ramiona i zielonych oczach uśmiechała się zawadiacko.
- A gdzie warkocze? - spytał, spoglądając na córkę.
- Warkocze są beznadziejne... Wyglądam w nich jak durna Yuriko! Jak w ogóle możesz mnie tak czesać, tato...
Rudowłosy podrapał się z zakłopotaniem w głowę, po czym przybrał niezwykle głupi wyraz twarzy. Był zadziwiony tym, co usłyszał. Naprawdę - solidnie zadziwiony.
- Myślałem, że lubisz warkocze...
- Nie. Nie lubię.
- No cóż... Może kucyki? - zaproponował Connor, ale szybko został naprowadzony na właściwą drogę przewróceniem oczu i zdegustowanym wyrazem twarzy Sam. Dziewczynka zeszła z jego kolan, po czym chwyciła butelkę mleka, która stała na kuchennym blacie. Otworzyła ją i upiła z niej całkiem spory łyk.
- Tato... A jak ty właściwie poznałeś mamę? - zapytała po chwili ciszy.
Conn westchnął w głębi duszy. Gorszego pytania to sobie nie mogła wymyślić, naprawdę. Widać było po niej to, że naprawdę chcę wysłuchać tej opowieści.
- A więc było to tak... - zaczął opowieść. Podczas opowiadania wielokrotnie przyłapywał się nad tym, że widział u swojej córki to samo spojrzenie, które widział wiele lat temu u Reiko...

Z tych rozmyślań nie wyszło jednak nic dobrego. Mężczyzna poczuł krew spływającą po palcu i to nie była zwykła kropelka. To była wręcz struga krwi.
- Pierdo*one ziemniaki... - mruknął pod nosem.

Offline

 

#99 2012-07-17 22:58:52

Shady Eyes

Zua Wiedźma

11907823
Zarejestrowany: 2009-06-05
Posty: 1989
Punktów :   
Wiek: 11100
WWW

Re: Rezydencja rodziny Tsuei

Shinju

Gdy Connor zdjął jej chustkę z włosów, w pierwszej chwili miała ochotę się zdenerwować. Zmarszczyła brwi i spojrzała na niego surowo. Jednak komplement, że tak jest jej ładniej zaraz ją udobruchał. Skoro podobała mu się z rozpuszczonymi włosami to mogła mu zrobić przyjemność i przez jakiś czas tak pochodzić.
- Ależ Conn... - skrzywiła się, gdy powiedział, że sam zajmie się obieraniem ziemniaków. - Nie jestem niedołężna tylko w ciąży. Mogę obierać je na siedząco, więc będę odpoczywać i pomagać jednocześnie!
Connor jednak nic sobie nie zrobił z jej zapewnień i sam zabrał się do roboty. Z nieco naburmuszoną miną przyglądała się jak zamyślony obierał ziemniaki. Chyba zapędził się zbyt daleko w tych rozmyślaniach, bo w pewnym momencie nóż ześlizgnął się z warzywa i skaleczył go głęboko w palec. Shinju zadziałała instynktownie i prawie natychmiastowo. Zerwała się z krzesła, na którym siedziała i znalazła się przy mężczyźnie. Sprawinie odkorkowała bukłak na wodę, który przeważnie miała przytroczony przy pasku i wydobyła z niego odrobinę wody. Teraz wystarczyło użyć magii wody i po ranie nie było nawet śladu.
- No, Conn... - powiedziała, uśmiechając się do niego lekko. - Resztę ziemniaków chyba ja obiorę. Chyba nie chcemy, żebyś następnym razem obciął sobie całą rękę? - przestawiła garnek i resztę przyborów na swoją stronę stołu i zaczęła obierać.


Goodbye

Offline

 

#100 2012-07-18 16:58:45

Shay

Avatar

37075627
Call me!
Zarejestrowany: 2010-03-14
Posty: 2648
Punktów :   

Re: Rezydencja rodziny Tsuei

Connor

Był pod wrażeniem tego, jaki Shinju ma refleks. Jak tylko się skaleczył, od razu zerwała się do niego i zaczęła leczyć jego palec. Swoją drogą - bardzo mu zaimponowało to, jakie umiejętności ma jego narzeczona w kwestii magii wody. Wiedział, że taka technika jak Uzdrawianie wymaga jednak trochę pracy.
- No, no, całkiem nieźle ci idzie, muszę ci powiedzieć - powiedział. - Ja jestem tylko marnym magiem ziemi... - pod koniec swojej wypowiedzi zachichotał. Zaczęło go lekko łaskotać w palec.
- Łaskocze - powiedział, przyglądając się uważnie swojemu palcu. Nie było na nim nawet najmniejszego śladu po zacięciu. - Dzięki.
Kiedy usłyszał, że teraz ona zajmie się obieraniem ziemniaków, westchnął ciężko. Naprawdę, nie był aż taki nieporadny życiowo, żeby potrzebował wyręczania w tak prostej czynności.
- Oj tam, z ręką czy bez ręki... Są ważniejsze części ciała niżeli ręka. I chciałbym ci jeszcze przypomnieć, że nie tak dawno temu powiedziałaś, że będziesz mnie kochać pomimo wszystko. Kalekę też byś musiała pokochać, smutne, ale prawdziwe - uśmiechnął się swoim gorzkim uśmiechem.
Nie chciał, żeby ktoś go kochał "pomimo wszystko".

Offline

 

#101 2012-07-18 23:06:00

Shady Eyes

Zua Wiedźma

11907823
Zarejestrowany: 2009-06-05
Posty: 1989
Punktów :   
Wiek: 11100
WWW

Re: Rezydencja rodziny Tsuei

Shinju

Uśmiechnęła się do niego. Miło było usłyszeć komplementy, nawet jeśli chodziło o coś tak błahego. Dobrze sobie zdawała sprawę, że jako mag wody jest co najwyżej przeciętna, ale w gruncie rzeczy wcale jej to nie przeszkadzało. Nie można przecież być dobrym we wszystkim.
- Niestety, rozczaruję cię. Leczenie to moja jedyna umiejętność jako maga, która może się przydać do czegoś więcej niż szorowanie pokładu - mrugnęła do niego. - A co do kwestii obierania ziemniaków to potraktuj to jako moją zemstę za wcześniej. Nie jestem aż tak zmęczona czy niedołężna, żeby tych paru ziemniaków nie obrać - wyjaśniła mu. - Ale, jeśli chcesz, to możemy obrać je razem.


Goodbye

Offline

 

#102 2012-07-20 13:01:11

Shay

Avatar

37075627
Call me!
Zarejestrowany: 2010-03-14
Posty: 2648
Punktów :   

Re: Rezydencja rodziny Tsuei

Connor

Też nie był przodownikiem, jeśli chodziło o magię ziemi. Umiał kiedyś ją w stopniu mistrzowskim, ale zaniedbał ją mocno przez... Zwyczajny brak czasu. Raz, że trzeba było się zajmować dzieckiem, a nie bujać w obłokach, drugi raz, że pracował, trzeci raz, że czasami mu się po prostu nie chciało.
- Nie doceniasz się, Shinju - powiedział, uśmiechając się nieznacznie.
Wstał z krzesła i przeszedł do szafek kuchennych. Trochę się przy nich krzątał, szukając potrzebnej rzeczy. Ale w końcu ją znalazł. Była to... paczka cygaretek. Wyjął jedną cygaretkę, włożył ją do ust, po czym wziął zapałki i podpalił. Zaciągnął się dymem, po chwili wypuszczając go z ust.
Usadowił się wygodnie na blacie kuchennym, tak, aby mieć widok na Shinju. Dalej obierała ziemniaki, a on w chwili obecnej zajmował się tym, co lubił - czyli paleniem cygaretek i obijaniem się.
- Jakoś tak mi się odechciało obierać ziemniaków... - powiedział, po czym dodał: - Jeeny, czy my po prostu nie możemy iść zjeść coś na mieście zamiast robić ten obiad? A to zostanie na jutro albo pojutrze, albo popojutrze, albo po... - przerwał, orientując się, że trochę się zapędził z ilością tych "po". - Wiesz, o co mi chodzi.

Offline

 

#103 2012-07-24 00:23:44

Shady Eyes

Zua Wiedźma

11907823
Zarejestrowany: 2009-06-05
Posty: 1989
Punktów :   
Wiek: 11100
WWW

Re: Rezydencja rodziny Tsuei

Shinju

- Doceniam się - powiedziała patrząc mu prosto w oczy. - Po prostu na morzu nie można sobie pozwolić na przecenienie własnych możliwości... - dodała.  Wiele osób pewnie by było przeciwne tej, wydawało by się, nadmiernej skromności, ale Shinju wiedziała lepiej. Nadmierna pewność siebie już niejednego sprowadziła na manowce.
Kiedy Connor zaczął szperać po szafkach, skupiła się na ziemniakach. Na dziś mieli już chyba dość obrażeń przy przygotowywaniu obiadu, więc wolała się przyłożyć niż powtarzać błędy Connora. Szło jej nawet całkiem nieźle.
- Hmm? - uniosła wzrok znad kartofla i spojrzała na mężczyznę. - Kiedy ja już tyle obrałam... Zmarnują się ja je teraz zostawimy... - wskazała na zawartość garnka. - Jak ci się nie chce obierać to ja dokończę a ty zajmij się bardziej ambitną robotą.


Goodbye

Offline

 

#104 2012-07-25 13:29:05

Shay

Avatar

37075627
Call me!
Zarejestrowany: 2010-03-14
Posty: 2648
Punktów :   

Re: Rezydencja rodziny Tsuei

Connor

Skinął głową na słowa Shinju. On też nie mógł sobie pozwalać na przecenianie własnych możliwości, bo jego mogło kosztować to więcej niż taką Shinju. Nawet życie mógł utracić, gdyby zdecydował się na jeden, mniej lub bardziej, pochopny krok.
- Rozumiem. Rozumiem doskonale - odparł, przybierając nieco zamyślony wyraz twarzy.
Istniał jeszcze jeden powód, dla którego nie mógł przeceniać własnych możliwości. Nie był typowym gangsterem czy kryminalistą. Nie pochodził z biednej rodziny, nie wdawał się w bójki z przypadkowymi ludźmi, nie płonął żądzą zemsty.
Był wręcz przeciwieństwem obrazu typowego kryminalisty - w wolnych chwilach zaczytywał się w poezji, przechadzał się po łąkach i przyglądał się kwitnącym kwiatom, czytał książki traktujące o strategii wojennej i o dawnych wiekach. Mimo swojej nietypowości i życia we własnym świecie, potrafił zjednać sobie szacunek. Na swój pokręcony sposób, rzecz jasna.
- Ambitną... No dobrze, zajmę się - powiedział i z cygaretką w ustach poszedł do swojego pokoju, znajdującego się na piętrze.
Przystanął i rozejrzał się dookoła przez krótką chwilę. Na jednej z jego półek, która wyraźnie górowała nad innymi stały trzy puchary. Uśmiechnął się pod nosem. Na gwoździu obok półki zawieszone były na tasiemkach medale. Na ścianę zaś oprawiona w szklaną ramę koszulka z numerem 7 i nazwiskiem Tsuei.
Tutaj Connor zasępił się wyraźnie. Ta koszulka była własnością jego ojca, a później także i jego. Studiowali na tej samej uczelni - z tą różnicą, że jego ojciec ekonomię, a on politologię - grali w tej samej drużynie piłkarskiej, mieli tyle ze sobą wspólnego.
- Boże, tato... - powiedział. - Czy mnie czeka ten sam los, co ciebie? - wyszeptał.
Nagle za nim pojawiła się jakaś postać. Był to siwy mężczyzna, uśmiechający się niewyraźnie. Conn odwrócił się. Przestraszył się nie na żarty, po czym wycelował w niego palcem.
- Ty... Ty... - wyszeptał drżącym głosem. - Ty nie istniejesz. Ty nie żyjesz... Od dwóch lat... To wszystko nie jest prawda. To tylko omam, halucynacja... To nie jest prawda... - szeptał dalej.
- To czemu mnie widzisz, synu? - spytał siwy, po czym podał mu jakąś książkę, która miała napisane na okładce "Lee Fong. Poezje wybrane". - Polecam, bardzo pouczająca lektura.
Siwy otworzył drzwi, po czym wyszedł z pomieszczenia. Zaczął schodzić po schodach, Connor słyszał w uszach hałas, który powodowały jego ciężkie, wojskowe buty. Już sam nie wiedział, co jest ułudą, a co nie.
Connor również wyszedł z pokoju, trzęsąc się lekko, odcień jego skóry był porównywalny do odcienia białej kartki papieru. Kiedy już zszedł na dolne piętro, jedną trzęsącą się dłoń schował w kieszeni, a drugą trzymał książkę, która okazała się być nie poezjami wybranymi Lee Fonga, chociaż w taką obwolutę była opakowana. Była to bowiem książka, której nienawidził z całego serca, bo przekazywała mu prawdę o sobie samym. Nosiła ona tytuł "Jak żyć ze schizofrenią" i była napisana przez jakiegoś psychiatrę, którego nazwiska nie kojarzył.
Położył ją na stole, po czym usiadł na krześle, opierając brodę o trzęsącą się wciąż dłoń. Tak, czuł się, jakby ktoś wyjął go z komedii i wstawił w scenerię horroru. Strach wręcz go paraliżował.

Offline

 

#105 2012-07-29 12:45:05

Shady Eyes

Zua Wiedźma

11907823
Zarejestrowany: 2009-06-05
Posty: 1989
Punktów :   
Wiek: 11100
WWW

Re: Rezydencja rodziny Tsuei

Shinju

Westchnęła. Connor się zamyślił i wyszedł z kuchni. Najwyraźniej mieli trochę inne pojęcie "ambitnej roboty". Westchnęła jeszcze raz.
- Najwyżej sama się zajmę gotowaniem... - pomyślała. - A ja coś będzie tak to już nie mój problem, przecież mówiłam, że moje zdolności kulinarne pozostawiają trochę do życzenia - znowu pochyliła się nad kartoflem i podjęła przerwaną wcześniej robotę.
Właśnie wrzucała ostatnią bulwę do garnka, gdy wrócił Connor. Spojrzała na niego i ze zdziwienia aż upuściła nóż na stół. Wyglądał jakby zobaczył ducha albo i gorzej. Nie miała pojęcia co się stało, bo przecież nie było go tylko przez parę chwil. Wstała i podeszła do niego.
- Conn... Co się stało? - zapytała się łagodnym głosem. - Trzęsiesz się jak galareta... - dodała. W tej chwili chciała, żeby Sam tutaj było. Dziewczyna na pewno wiedziała by co robić.

Ostatnio edytowany przez Shady Eyes (2012-07-29 12:45:35)


Goodbye

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.kjszymocice.pun.pl www.juupi.pun.pl www.konohaxcenter.pun.pl www.l2espada.pun.pl www.pazdziernik2008.pun.pl