Mortred
Zaśmiał się.
- No, może nie całkowity ze mnie taki podróżnik. - powiedział, zakładając rękę za głowę. Spuścił rękę, a na jego twarzy ponownie zagościł łobuzerski uśmiech.
- Z przyjemnością. - dodał. Będzie ciekawie. Lubił walczyć i teraz będzie okazja. Prawą rękę zacisnął w pięść. Podniósł ją na wysokość klatki piersiowej, a drugą dłonią objął ją. Spuścił ręce.
- No to dawaj.
Offline
Wykonał kolejne kilka kroków.
- Musisz jednak coś wiedzieć.- powiedział chowając swój miecz z powrotem- jeśli chodzi o magów...- wciąż maszerował.- to ja....-zatrzymał się wreszcie, chwytając za wakizashi.
- Ich nie oszczędzam!- wykonał gwałtowny obrót dobywając ostrza które rzucił w stronę chłopaka. Dzięki zręcznemu ruchowi nadgarstka i kształtowi, miecz leciał w chłopaka niczym włócznia.Sam Kesuke wykonał szybkie odskoki w tył znajdując się spory dystans od Mortreda.
Offline
Mortred
Walka już się zaczęła. Nie oszczędza magów... No cóż, on się nie da. Gdy ostrze leciało w jego stronę, szybko odchylił się w tył, a żeby nie spaść na plecy, podparł się rękami. Nogami wspomógł się również. Ostrze zdaje się przeleciało w tył. On wstał prędko z miejsca.
- No nie... - powiedział, właściwie bardziej do siebie, przypominając sobie fakt, że jest noc. On czerpie moc ze słońca. No nic, poradzi sobie. Całkiem jego moc nie zniknęła, jest tylko osłabiona. Zrobił szybko "tunel" z dłoni przy ustach, a z jego buzi zaczął wydobywać się ogień. Wytworzył długi strumień ognia. Jednak był on cieńszy niż zwykle... Po jakimś czasie przerwał i zaczął biec, niedaleko obok ognia, który jeszcze nie zgasł, w stronę Kamikaze.
Offline
- Mag ognia...-powiedział do siebie odchylając się od płomieni, wykonał jeszcze szybkie skoki z dala od ognia. Spojrzał na swoje ramie przerażony, jego haori plunęło.
-AAA!- krzyknął rozrywając swój pas, i pozwalając by jedwabna płachta spokojnie opadła na ziemie. Kesuke ukazał swój dobytek. Na jego dziwnym pancerzu, będącym połączonymi elementami srebrzystej skórzanej zbroi znajdowały się stalowe elementy zbroi, których paskowy kształt(jak u samurajów) nie przeszkadzał w ruchach najemnikowi, co dziwne na zbroi były widocznie kieszonki i małe torebki , zapewne na dodatkowy ekwipunek, oraz pasy z umocowanymi nożami Kopnięciem wzniósł swoją katanę i wykonał ponowny wysoki odskok w tył. Będąc ponad ziemią dobył z jednej z kieszonek 3 oriony( shuriken z 4 prostymi ostrzami) i rzucił w stronę Mortreda( to znaczy w przód). Szybko wyjął miecz z pochwy i dobył dyskretnie z kieszonki kolejną "broń".
Offline
Mortred
Zrobił dwa uniki, unikając dwa oriony, jednak trzeci, mimo że próbował go ominąć otarł się o jego prawą rękę. Pomiędzy ramieniem a łokciem, na środku wytworzyła się przez to nieduża rana cięta. Pociekło z niej trochę krwi. Trudno, chłopak bólem się nie przejmował. Zacisnął prawą dłoń w pięść. Pokryła się ona ogniem. Warstwa jednak była nieco mniejsza niż za dnia, a ogień nie sięgał łokcia, tylko połowy między nim a kostką. Zaczął biec z krzykiem w stronę Kamikaze, z zamiarem uderzenia go w ramię.
Offline
Widząc szarżującego chłopaka pogładził swoją bliznę. Trzeba przyznać, był odważny by stosować tę formę ataku. Sam tego chciał... Wbił miecz w ziemię przybierając frontalną pozycję. Wiedział jedno, trzeba uważać na ogień. Spojrzał ukradkiem na swoją lewa dłoń uśmiechając się w duchu.
- To nie była jedyna sztuczka,chłystku.- szepnął do siebie szarżując na Mortreda by tuż przed nim zrobić skok z wykopem w klatkę piersiową.
Offline
Mortred
No, akcja się rozkręca. Nie przestawał biec w stronę Kamikaze. Tamten również zaczął biec, jak widać... Mortred biegł, aż w końcu zamachnął się i próbował uderzyć go. Nie był pewien czy wyceluje w jego lewe ramię czy też bok. Wilk tymczasem to zerkał na walkę, to zamykał oczy i drzemał sobie.
Offline
Już myślał by wykonać atak ale ujrzał płonąca pieść lecącą w jego stronę. Gwałtownie wystawił rękę w obronie. Poczuł na twarzy gorejącą pieść, odchylił głowę w bok,wciąż czując ciepło oraz ból dłoni przy kontakcie z ogniem. No nic to nie trwałe oparzenie.... chyba. Jeśli chce prawdziwej walki wręcz dostanie ją. Z rykiem gwałtownie uniósł nogę by przygnieść boleśnie stopę chłopaka i wymierzyć mu prawy hak w podbródek.
Offline
Mortred
Przygniótł mu jego nogę, przez co nie mógł się ruszać przez moment. Zaraz uderzył go w podbródek, przez co odchyliło go i odrzuciło kawałek w tył. Upadł na prawy bok.
- No, no... Nieźle - powiedział do siebie i wstał z miejsca. Przetarł usta prawą ręką. Przybrał postawę bojową czekając na atak Kamikaze.
Offline
- To dopiero początek. Podziwiaj i ucz się.- powiedział z ironicznym uśmiechem. Chciał więcej, więc dostanie. Ruszył gwałtownie w stronę chłopaka na ugiętych kolanach by zadać cios w postaci prawego sierpowego, jednakże zatrzymał atak w samym środku, by wykonać szybko proste uderzenie lewą ręką, wycofując prawą do gardy.
Offline
Mortred
Mocno zacisnął pięści. Taki cwaniak? On też nie jest słaby. No to ostro lecimy z walką! Gdy Kamikaze chciał go uderzyć, on zrobił unik. Szybkimi ruchami schylił się i wykonał takie ruchy, że próbował go podciąć. Noga, którą miał go przewrócić, a właściwie stopa i kawałek nogi pokryły się ogniem.
Offline
Trzeba przyznać, chłopak był sprytny. Kesuke nie spodziewał się tego rodzaju ataku. Poczuł ból, gdy ogień dotknął skóry. Mógł znieść same uderzenie nogą, ochraniacz w końcu służy do obrony przed takimi uderzeniami, lecz nie przed starciem z ogniem. Lecąc tak w upadku na ziemię, podparł się rękami by gwałtownie wybić się z nich w górę, oddalając się od chłopaka. W samym środku lotu chwycił za swoje nogi, przez co było słychać dziwny brzdęk. Lądując na ziemi, stojąc przed chłopakiem, oddalonym od niego( z dala od zasięgu uderzeń) z wrzaskiem wykonał wykop. Wraz z nim w stronę maga wyleciał dziwny kształt którym był but najemnika lecący na twarz chłopaka.
Offline
Mortred
Gdy podciął Kamikaze, nie patrząc, co robi chłopak odskoczył szybko i przybrał znowu postawę bojową. Miał już atakować, ale chłopak był szybszy. Coś leciało w jego stronę... E... But? Dosyć dziwny atak. Szybko odchylił się w tył, a but przeleciał tuż nad jego twarzą. Mortred nie upadł, zaraz przybrał znów wcześniejszą postawę. Zacisnął ręce w pięści i uderzył obie o siebie. Obie pokryły się zaraz ogniem. Spuścił obie. Zaczął biec w stronę Kamikaze. Gdy był już wystarczająco blisko, odbił się od ziemi i zaczął lecieć w stronę chłopaka. Próbował wykonać dwa ciosy - pierwszy, prawą pięścią w jego prawe ramię. Drugi, lewą, w lewy bok.
Offline
* No chodź tu chłoptasiu* pomyślał widząc szarżującego chłopaka. Czas pokazać prawdziwe poświęcenie w walce. Zaszarżował, zaś widząc zamiar skoku chłopaka uczyni to samo. Na pierwszy atak gwałtownie ciosem ręki odbił od siebie dłoń, jednakże poczuł siłę płomienia. Jednakże jego prawa ręka wciąż szarżowała. Odsłonił lewy bok na atak chłopaka, ból był niemiłosierny, i oczywiście przez przeklęty ogień, który bez problemu stykał się z skórą najemnika( z skórą? Z ciałem). Jednakże widocznie ból go zmotywował. Gwałtownie napiął wszystkie mięśnie i ukazał cenę swojego poświęcenia. Otworzył obie dłonie by uderzyć chłopaka w boczne części głowy, a właściwie prosto w uszy(tak zwane potocznie "stereo") by oszołomić chłopaka oraz pociągnąć go do siebie(nawet jeżeli cios się nie uda, chwyta chłopaka za ramiona) z zamiarem uderzenia go głową.(jednakże nie w nos, nie chcąc specjalnie nadto go kontuzjować).
Offline
Mortred
Kamikaze uderzył go w uszy. Głową również. Jednak on w tym samym czasie zadał cios - również głową. Przez to odrzuciło go kawałek w tył. Upadł, ale szybko się podniósł. Ze środka jego czoła zaczęła cieknąć krew, bo i tam wytworzyła się rana. Przez jakiś czas miał dziwne uczucie w głowie... Złapał się przez chwilę za czoło, ale zaraz spuścił rękę. W końcu po uderzeniu. Zacisnął zęby i prawe oko. Dotknął ręką swojego czoła. Spojrzał na dłoń. Krew. No tak, w końcu mocne uderzenie. Pociekła wzdłuż całej twarzy. Miał doprawdy godnego siebie przeciwnika. Był bardzo silny i sprytny. Otworzył prawe oko. Zacisnął obie pięści. Nabrał jak najwięcej powietrza do płuc i wypuszczając je, zamiast niego wyleciał ogień. Był na tyle daleko, że Kamikaze powinien zdążyć uniknąć albo po prostu nie zostać w centrum uderzenia.
Offline