Avatar - Legenda Aanga

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Komputery

#61 2010-12-23 08:31:04

 Agrael

Mag Ziemi

2358841
Zarejestrowany: 2009-06-19
Posty: 466
Punktów :   

Re: Wyspa Słońca

Nagle do jaskini wpadł kamień do którego był przywiązany zwinięty kawałek papieru. Kamień wylądował ok 3m od Toshiro była to dość osobliwa forma dostarczania poczty, ale nie można winić mieszkańców za ich ostrożność i strach wobec. Pomimo że papier był dość pomięty jego treść był czytelna była to wiadomość od Styxa.

,, Mój uczniu słyszałem że dotarłeś do celu szczęśliwie pomijając tą "przygodę" na morzu. Ufam że twa misja przebieg dobrze jednak piszę to w całkiem innej sprawie. Muszę cie zasmucić twoja dziewczyna nas zdradziła moi szpiedzy to potwiedzili. Nie jest to dla mnie żadne zaskoczenie nie sądziłem jednak że zrobi to tak szybko. Tak czy inaczej wiem gdzie się udała i co zamierza, i to jest najgorsza część wiadomości. Popłynęła do Wrzącej Skały aby uwolnić Mortreda normalnie zaraz za nią wysłałbym swoich żołnierzy, ale teraz mają podwójny problem. To wiezienie Narodu Ognia  Mortred i twoja Sam wpakowali się w niezłe kłopoty. Ucieczka z tego więzienia sprawi że Naród Ognia na pewno się nimi zainteresuje w negatywnym tego słowa znaczeniu w końcu ucieczka to plama na ich honorze, a oni będą się starali ją zmazać przez ponowne schwytanie zbiega. Jednak to nie moja sprawa jest jeszcze przykra sprawa twojej obietnicy. Poręczyłeś za Sam, a ona cię zdradziła i wykorzystała twoją słabość. Normalnie kazałbym cię zabić lecz za dużo czasu poświęciłem na twoje szkolenie. Kiedy już skończysz swoją misje wróć do mnie, a wtedy obmyślimy co dalej. Moim jednak zdaniem popełniłeś błąd wiążąc się z tą dziewczyną która wybrała naiwnego chłopaka któremu się zdaje że sam naprawi świat zamiast ciebie, a w podzięce za twoje oddanie i litość zrobiła z ciebie idiotę. Weź sobie do Serca to co napisałem. Gniew uczyni cie silniejszym, a te informacje usuną twoje wątpliwości będzie to bowiem konieczne jeśli chcesz osiągnąć pełnie swej mocy"

                                                                                                       Podpisano Styx regent Ba Sing Se

Ostatnio edytowany przez Agrael (2010-12-23 21:34:06)


"Wszyscy ludzie marzą, ale nie w ten sam sposób. Ci, którzy marzą nocą w zakurzonych zakamarkach umysłu, budzą się za dnia by odkryć marność tych snów. Lecz marzyciele dnia są niebezpieczni, gdyż mogą śnić z otwartymi oczami, by ten sen ziścić." T.E. Lawrence

Offline

 

#62 2010-12-23 13:19:45

Sadness

Gość

Re: Wyspa Słońca

Toshiro

  Spojrzał w stronę kamienia który wleciał do jaskini. Wstał z miejsca i zmierzył chwiejnym krokiem ku niemu. Potknął się parę razy, ale nie upadł na szczęscie. Kucnął przy liscie i odwiązał go. Przeczytał a w jego oczach pokazały się łzy. Usłyszał cichy swist i cień na scianie. Biegiem, lekko kulejąc, wrócił na swoje miejsce. Po jakiś trzech godzinach jego rany zaczęły boleć więc wstał z miejsca. Nie przyszło mu to łatwo, ale jakoś dał radę. Dotknął bandaża na swoim oku. Nie miał ochoty go zdejmować ,bo przy najmniejszym dotknięciu bolało jak cholera. Złapał się za brzuch po czym ruszył w stronę wyjścia z jaskini. Chciał się stąd wyrwać, nie miał zamiaru dłużej siedzieć w tej norze, zwłaszcza dla tego że chciał się dostać do Ba Sing Se a niedokona tego jak będzie siedział na słomie i użalał się nad swoimi błędami i obrażeniami. Potknął się o jakiś zwój, ponieważ szedł zbaczając nieco z kursu - na lewą stronę gdzie mieścił się drugi korytarz prowadzący w głąb góry. Krzyknął głośno z bólu, ponieważ, rzecz jasna, upadł na strasznie bolącą rękę. Usiadł na ziemi i złapał się za nią, kiwając się do tyłu i do przodu, zamykając przy tym oczy. Zaklął pod nosem i spojrzał na rozwinięty zwój o który wywrócił się. Słabo było widać gdyż pochodnia wisiała dalej od niego. Dało się zauważyć jednak jedną postawę - czwartą, chyba, gdyż trochę zwoju przykrył następny. Pozbierał wszystkie które leżały, a było ich 9, po czym podszedł do pochodni siadając pod nią by móc odczytać wszystko co było tam napisane. Pismo było nieodczytywalne, bo wiadomo, zwoje te były pisane dawno temu... Bardzo dawno jak zakładał chłopak. Możliwe że napisane były przez smoki. Napisy to nie był problem - z ilustracji można się nauczyć. Przejrzał wszystkie po dwa razy gdy znalazł już ten który najbardziej go zaciekawił - postanowił go opanować.
   Technika ta polegała na zianiu ogniem który powstawał w płucach maga. Niezbyt trudne. Szarowłosy zrobił tak jak widział na zwoju - nabrał dużą ilość powietrza jaka mieściła się mu w płucach, zacisnął ręce w pięści i tworząc w nich niewielki otwór, przystawił nałożone na siebie do ust po czym dmuchnął powietrzem w otwory. Jednak nie dało to efektu który pokazany był w zwoju. Człowiek wydmuchiwał nie powietrze a ogień. Chłopak powtórzył to wszystko parę razy za każdym razem stając w większym rozkroku. Gdy przybrał rozkrok jak do postawy bojowej - udało mu się to. Ogień początkowo był mały ale stopniowo się zwiększał.
  Chłopak uśmiechnął się kącikiem ust i zacisnął prawą dłoń w pięść. Poczuł czyjś oddech za sobą. Spojrzał za siebie.
Ujrzał smoka który najwyraźniej nie był zadowolony tym że chłopak znalazł owe zwoje.
   - Przepraszam! - Krzyknął po czym kopnął otwarty zwój by ten się zamknął. Smok odpowiedział na jego przeprosiny głośnym rykiem po czym usiadł na ziemi, jeżeli można to tak nazwać.
  - Powtórzyć? - Podniósł jedną brew gdy ten wskazał na zwój z którego chłopak się uczył. Smok znów głośno ryknął co oznaczało oczywiście "Tak". Odszedł na pewną odległość po czym zrobił to co poprzednio - stanął w postawie bojowej złączył pięści tworząc między nimi mały otwór i zionął w smoka ogniem. Ten przechwycił go i połknął jakby było to jedzenie. Z jego nosa zaczął wydobywać się czarny dym który zaraz zniknął. Tej techniki nie ma opisanej w żadnych zwojach ponieważ przeznaczona była ona tylko dla smoków. One tylko miały odpowiednie do tego przystosowane płuca, wiadomo. Postanowił nauczyć tej techniki szarowłosego. Jednak było to bardzo trudne, gdyż mogło uszkodzić mu płuca i inne narządy. Za każdym razem gdy chłopak połykał ogień, kaszlał po czym z jego ust leciała niewielka ilość krwi. 
Bolało to niesamowicie więc też syczał z bólu. Szkolenie tej techniki zajęło bardzo długo, ale jakoś podołał temu.
Przystosował się do takiego 'jedzenia' i gorąca ognia, jednak dalej niszczył sobie wnętrzności, za każdym
razem było ryzyko że spali sobie jakiś narząd na dobre i umrze. Tak więc tej techniki nakazane miał używać tylko gdy walczy z lepszym od siebie przeciwnikiem, do tego magiem ognia.
Smok nauczył go jeszcze paru technik, jedną z nich jest przejmowanie ognia. Jest ona prawie na takiej samej zasadzie jak jego połykanie tyle że ogień zostaje pobrany jako powietrze, do płuc i wydychany z jeszcze większą siłą. Ta technika również jest niebezpieczna dla jego zdrowia jednak nie aż tak bardzo.
   Technika którą używa Mortred została odnaleziona przez pewnego mężczyzne. Niektóre smoki tylko takiej techniki nie mogły powstrzymać dla tego też ludzie używali jej do ich zabijania. Niewiele ludzi, może nawet tylko Mortred pozostaje przy tej technice gdyż po wymarciu smoków została ona zapomniana i nieużywana. Mistrz Ognia postanowił nauczyć jej chłopaka ze względu na to że jest ona najkorzystniejsza. Ogień po wystrzale może zostać łatwo zniszczony. Dla tego ta technika jest bardzo przydatna ponieważ ognia na rękach, nogach bardzo trudno jest się pozbyć ponieważ zawszę można zapalić ogień znowu bez żadnych strat w walce.
Edit
   Gdy już opanował, wszystkie techniki, które smok uznał za przydatne, postanowił już dać mu spokój.
- Dziękuje... - Powiedział chłopak i przytulił się do niebieskich łusek smoka. Nie miał ubrań, więc musiał jakieś znaleźć, kupić czy coś. Na pewno jakieś znajdzie w Narodzie Ognia. Dobrze że miał trochę pieniędzy które dostał od mistrza Piandao, to może sobie jakieś kupić. Sprawdził jeszcze czy na pewno ma pieniądze za pasem spodni. Na szczęście miał, w końcu mogły wypaść. Smok wleciał w głąb jaskini, a gdy wrócił, podarował chłopakowi szal z białych łusek smoka. Szarowłosy owinął sobie szal w ogół szyi i zaczął iść w stronę wyjścia, utykając lekko.
- Jeszcze raz dziękuje... Jaszczurko. - Uśmiechnął się szyderczo na odchodne. Zszedł po schodach na dół, a zaraz potem w kierunku, gdzie zacumowany był statek.
Niestety go nie było. Zauważył jakąś małą łódkę, więc nie zastanawiając się, wsiadł do niej i popłynął w kierunku  wysp Narodu Ognia.

Ostatnio edytowany przez Devil (2010-12-25 23:37:29)

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.benomnitrix.pun.pl www.wirtualny-swiat.pun.pl www.dzogczen.pun.pl www.nwf.pun.pl www.xxwwexx.pun.pl