Gość
- Ale ja tak bardzo, chce się dowiedzieć... - spojrzałam mu błagalnie w oczy.
Użytkownik
- Pomyślałem o Sasuzu ale jego i Katasuki szukają więc dostaje Yudi
Offline
Gość
- Uff... - uspokoiłam się trochę. Nie chodziło mi, że 'Uff - nie puszczą mnie tylko Yudi', tylko o to, że to tylko założenie, że Jet'a porwano.
Użytkownik
- Chodźmy może na herbatę - zaproponowałem
Offline
Gość
- Nie chce iść na herbatę... - powiedziałam spokojnie i z uśmiechem - Ale możemy skoczyć do Ba Sing Se.
Użytkownik
- No dobra - powiedziałem
Offline
Gość
Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej i jeszcze weselej i zaraz po tym poszliśmy w stronę krańca lasu. Po 30 min. drogi byliśmy w Ba Sing Se.
Po długim marszu Kenji wraz ze swymi oddziałami dotarł do miejsca gdzie miał ukrywać się Shinja gdy nagle natrafili na grupkę ludzi.
- Kenji? Czy to ty?- Spytał nieznajomy.
- To było bardzo dawno temu Lee.
- Wydoroślałeś.
- Dlaczego atakujesz ludzi Shinji?
- On gnębi wieśniaków którzy byli lojalnymi poddanymi Agraela. Jego poborcy podatkowi zabierają wszystko, co nie jest przybite gwoździami i...
- Chłopi powinni być mu posłuszni. Był kapitanem gwardii Agraela- Wtrącił Kenji.
- Od czasu kiedy Agrael odszedł jego ludzi znów stali się zwykłymi bandytami.
- Więc wywołałeś rebelię?
- Tylko po to aby ochronić chłopów przed...
- Zbiera mi się na wymioty kiedy słyszę to twoje skamlenie. Prowadź mnie do Shinji a ja spróbuje zapomnieć o tej obrzydliwej rozmowie.
- Jak rozkażesz.- Odpowiedział posłusznie Lee.
Po kilku minutach marszu Kenji trafił na leśny fort w którym ukrywał się Shinja. Nieliczni którzy stanęli do walki zostali zabici a sam Shinja został ranny. Resztkami sił próbował uciekać lecz wtedy dogonił go Kenji.
- Poddaj się albo stracisz głowę.
- Jak chcesz...- Odpowiedział Shinja zatrzymując się.
- Czy wiesz kim jestem? Dlaczego dalej walczyłeś?- Spytał Kenji.
- Przygarnąłeś pod swe skrzydła samych słabeuszy.
- Okaż szacunek!- Wtrącił Lee
- Tobie? Nigdy!- Odpowiedział Shinja
Obaj sięgnęli po broń i kiedy mieli już się rzucić sobie do gardeł Kenji krzyknął.
- Wystarczy! Obaj byliście ludźmi Agraela. Albo teraz należycie do mnie, albo jesteście martwi.
- Skoro służyłem Agraelowi będę służył jego następcy.- Odpowiedział Shinja chowając broń.
- Polecono wam abyście chronili jego miecz. Gdzie on jest?
- W Omashu.
- Dałeś miecz Agraela temu obłąkanemu staruchowi?!
- Nie ja... Agrael.
- Przekleństwo z tym nieszczęsnym demonem.- Powiedział zdenerwowany Kenji.
- Nawet po odejściu Agraela Omashu uważano za nietykalne miasto... Miecz powinien dalej być bezpieczny.- Wtrącił Lee.
- Agrael był głupcem. Magom ziemi nie wolno ufać. Zawsze byli zazdrośni o jego potęgę. Stare zawieszenie broni nie potrwa długo. Musimy ruszać jak najszybciej.
Odpowiedział i rozkazał wszystkim oddziałom aby skierowały się w kierunku Omashu. Sam razem z Shinją i Lee ruszyli krótszą drogą.
Ostatnio edytowany przez Agrael (2009-11-11 21:49:39)
Offline
Gość
- Jet! - krzyknęłam prawie przez łzy - Jet, gdzie jesteś!?
- Nickia! - chłopak wybiegający z namiotu widocznie był zdziwiony moją obecnością, a także obecnością moich towarzyszy - Nickia, co się stało?
- Potrzebujemy pomocy! - cała nasza czwórka weszła do namiotu, a ja pośpiesznie położyłam chłopaka na łóżku. - Teraz trzeba go opatrzyć... - zrobiłam jak powiedziałam. Artur powoli dochodził do siebie.
- Teraz możesz nam spokojnie opowiedzieć co się właściwie stało.
Zbanowany
-Dobrze- powiedziałem- Jestem Artur z północnego plemienia wody.
Moi rodzice zmarli, gdy miałem 6 lat, przez 10 lat opiekował się mną stryj pracujący przy pingwininie.
Raz poszedłem sobie z nudów do wróżbiarki, przepowiedziała mi, że spotkam dwie dziewczyny, które na zawszę odmienią moje życie i że spotkam je w Ba Sing Se.
Przez chwile nie wierzyłem w przepowiednie ale gdy do mojego plemienia zawędrował odkrywca z królestwa ziemi dowiedziałem się że istniejecie, więc podróżowałem za wami aż z Omashu. Jest mi głupio że musieliśmy się spotkać kiedy oberwałem zatrutą strzałą, najpewniej od jakiegoś członka Dai Lee który przeżył. Nawet wiem od kogo ale to naraźie tylko obawy…
Ostatnio edytowany przez arturros (2010-02-12 15:00:18)
Offline
Gość
- Pytałam o to co się stało po jeziorem, a nie prosiłam o całą historię Twego życia... - zamyśliłam się nad słowami chłopaka - Dwie dziewczyny, które odmienią Twoje życie, tak? I to niby mam być ja z Katasuki? No jeśli tak, to dobrze, lecz nie możesz z nami teraz podróżować. Musisz odpocząć, a my tymczasem ja i Kata musimy zabrać ciała spod jeziora. Nie możemy ich tak zostawić, a co najważniejsze, musimy pochować je z należnym szacunkiem. Mam już wizję, ale... - Tu przerwał mi Jet krzycząc:
- Long Feng jest martwy?!
- Tak. - odpowiedziałam pokornie. Chłopak zamilkł.
- ...będzie potrzebny mag ziemi, a ja znam takiego jednego. - uśmiechnęłam się porozumiewawczo do Katasuki - Myślisz, że by pomógł?
Zbanowany
Muszę wrócić do Ba Sing Se, ktoś musi się zająć zacieraniem tej całej sprawy.
Odnajdę kogoś innego do pomocy i ukryje jakoś tą masakrę.
-Muszę iść- powiedziałem wstając i biorąc do ręki sękaty kij- mam ważną sprwę do załatwienia w Ba Sing Se. Jako jedyny ambasador (Bo resztę zabli) Muszę tam przejąć funkcje naczelnego dyplomaty i uspokojić jakoś te zamieszanie z powodu masakry w pałacu.
-Mam nadzieje że się jeszcze zobaczmy- powiedziałem na pożegnanie i wyszedłem z namiotu.
Mam nadzieje że ktoś podwiezie mnie do Ba Sing Se- myślałem- w takim stanie nie dokuśtykam do szpitala.
Jednakże jakiś podróżujący kupiec powiedział:
-Panie Artur, musi pan jechać do Ba Sing Se i przejąć obowiązki Long Fenga.
Zdziwiłem się gromnie słysząc te wiadomość
Ostatnio edytowany przez arturros (2010-02-12 15:58:40)
Offline
Gość
Jet wybiegając za nim ze złości został zatrzymany przeze mnie.
- Niech idzie, zdrajca. Niech go Kenji zabije, a ja tym czasem muszę zająć się pogrzebem. To jak Katasuki, namówisz Garey'a, żeby nam pomógł, oczywiście jeśli sama chcesz. Nie będę Cię zmuszała...
Zbanowany
W lesie pojawiła się postać Artura.
Podszedłem pod drzewo na którym znajdował się namiot w którym dochodziłem do siebie i zawołałem:
-Nickia! Proszę wysłuchaj mnie!
Ostatnio edytowany przez arturros (2010-02-12 16:53:02)
Offline
Użytkownik
- Garey'a nie będzie trzeba namawiać na pewno się zgodzi... tak myślę. - Uśmiechnęłam się do Jet'a. - Dawno już się nie widziałaś z swoim przyjacielem, no nie? - Zapytałam. - Tylko ani mi się ważcie znowu wrzucać jakiś świństw do jedzenia tak jak ostatnio. - Powiedziałam z przestrogą, przypominając sobie ich ostatnie spotkanie i robaki w kanapkach. Nagle usłyszałam z dołu jakiś głos.
-Nickia! Proszę wysłuchaj mnie!
- Słyszeliście coś? - Zapytałam.
Offline