Gość
Toshiro
- U, jaki wóz. - Przetarł prawą ręką oczy i ziewnął. Popatrzył w niebo. Zamyślił się i zaraz odwrócił głowę w prawą stronę, patrząc na ziemie.
Westchnął cicho.
- A więc... - Rozglądnął się,szukając psa. - Może pójdziemy się powłóczyć uliczkami miasta? Znowu... No to chodź. - Zaczął iść.
Minęło 5 minut. Usiadł na ławce, na oparcie założył ręce i popatrzył na psa.
- Znudziło mi się to włóczenie. Ehh. - Spuścił głowę i zamknął oczy. - Dobra, idziemy. - Wstał leniwie, otwierając oczy.
Gdy tak szedł, usłyszał rozmowę chyba trzech mężczyzn, stojących w jakiejś ciemnej uliczce.
Oparł się o mur domu. No i co miał robić... Słuchał ich rozmowy, której tematem był atak wojsk Styx'a na stolice.
No Shiro trochę głupi jest, ale wiedział, że to chodzi o tego mężczyznę, z którym rozmawiał. Podrapał się po głowie i westchnął cicho.
Po dłuższym zastanowieniu, odbił się rękami od muru. Zaciekawiło go to. Jednak nie oczekiwał tego, że Styx tak po prostu powie, że może dołączyć do jego armii. Może też go zabić, bo usłyszał, że szykuje się bitwa... No nie byle jaka.
- W mieście... - Wymruczał pod nosem.
Zaczął iść w stronę, gdzie widział ostatni raz tego mężczyznę. Gdy już tam dotarł, rozglądnął się. Celt zaczął go drapać po nodze, a gdy na niego popatrzył, zaczął biec, tam gdzie zniknął Styx. Chłopak podążył za nim. Gdy zwierzak stanął, on również stanął i rozglądnął się.
- Nooo.... - Zmierzył wzrokiem dachy stojących przed nim domów.
Styx pojawił się przed Toshiro równie szybko jak zniknął.
- Widzę że już nie ma tej twojej "znajomej". I dobrze jest zbyt głupia i zbyt ślepa żeby zrozumieć o co tak naprawdę toczy się gra. Ale ty chyba usłyszałeś co planuje więc masz 3 opcje. 1 Pobiegniesz w podskokach do Mortreda i Sam, i powiesz im co planuje, a ja dopilnuje żebyś podzielił ich los. 2 Siedzieć tu i czekać lub 3. Dołączyć do mnie. Ostatnia opcja jest jak dla ciebie najgorszą możliwą drogą.- Powiedział i usiadł n pobliskiej ławce.
- Zastanów się dobrze póki jest jeszcze czas.
Offline
Gość
Toshiro
Zdziwił się nieco. Gość dobry jest. Założył ręce i przymknął oczy. Zmarszczył brwi. Pies, gdy tylko mężczyzna się pojawił, gdzieś pobiegł i zniknął.
- Chyba nie myślisz, że dam się zabić - Zaśmiał się szyderczo.
- Dlaczego trzecia opcja jest najgorsza...? - Zapytał, patrząc na ziemie. - Mi wydaje się dobrym wyjściem. Skoro i tak prędzej czy później zginę to nic nie stracę. Chce sobie to przyśpieszyć... - Dodał, patrząc już na niego.
- Wiesz że jeśli do mnie przystaniesz będziesz miał tych samych wrogów co ja w tym Sam. Wiesz że jeśli do mnie przystaniesz nie będzie już odwrotu kto wie może będziesz musiał walczyć z tymi których znałeś. Masz teraz szanse wyboru. Wyboru który na zawsze zmieni twoje życie. Jesteś gotowy go dokonać i zmierzyć się z jego konsekwencjami?- Powiedział w jego słowach było pełno tych wyczesanych tekstów o wyborach i takich pierdołach dodawały sytuacji nieco pikanterii. Ogólnie Styx starał się mówić prosto ale Toshiro mógł się okazać poręcznym narzędziem w jego ręku od niego tylko zależało jakie to będzie narzędzie. (tu trochę zaszalałem ale chyba nie zaszkodzi takiego bełkotu ważne żeby był i ładnie wyglądał xD)
Offline
Gość
Toshiro
No Styx miał racje. Jednak mało go to obchodziło.
- Nie jestem głupi na jakiego wyglądam, wiem o tym... Z resztą co to za różnica czy oni są moimi sprzymierzeńcami czy nie... Mi wszystko jedno. - Wzruszył ramionami - Jeśli odejdę to mnie zabijesz. Druga opcja... No nawet nie wiem na co ja będę czekał. Trzecia opcja wydaje mi się najlepsza - trochę sobie pożyje, jeśli nikt nie postara się mnie zabić. - Podrapał się prawą ręką w głowę.
- W takim razie zgoda możesz do mnie dołączyć. Mam akurat dla kogoś takiego odpowiednie miejsce jako mój przyboczny zobaczymy jak się sprawisz. Tak czy inaczej za kilka dni wybuchnie wojna domowa która szybko się zakończy od ciebie i twoich umiejętności zależy czy dożyjesz jej końca i czy nie będziesz rozczarowany. Jeśli nam się uda zostaniesz sowicie nagrodzony, wierz mi sowicie nagradzam tych którzy mi służą. Jakieś pytania?To może być ostatnia okazja.- Powiedział samemu już rozmyślając co dalej.
Offline
Gość
Toshiro
Zdziwił się lekko. To nie było wcale trudne...
- Nie sądziłem że będzie to takie łatwe. No ale nie ważne. - Wzruszył ramionami. - To... Co ja mam teraz robić? Bo chyba mnie nie wypuścisz, prawda? - Podniósł głowę, patrząc na gwiazdy.
- A tak w ogóle to kiedy chcesz zacząć ten atak? - Zapytał, patrząc już na niego.
- Za dwa dni wyruszamy do Ba Sing Se do tego czasu możesz załatwić swoje sprawy o ile masz takowe. Ja już rozpocząłem przygotowania .- Powiedział wskazując rękę w prawo w stronę sporej grupy żołnierzy która właśnie opuszczała miasto.
- Mam w zanadrzu kilka niespodzianek spodziewam się że Ba Sing Se upadnie w przeciągu 4-5 dni jednak jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem padnie tego samego dnia. Przygotowałem coś specjalnego aby wyrąbać sobie drogę do miasta, ale tego dowiesz się na miejscu. Jeśli masz jakieś pytania pytaj bo później mogę nie mieć czasu na odpowiedzi.
Offline
Gość
Toshiro
- Myślisz że Ba Sing Se upadnie tak wcześnie? Oni mają całkiem dużą armie... Przynajmniej tak słyszałem. - Wzruszył ramionami - Po za tym pewnie moi znajomi będą chcieli go bronić. A co z księżniczką? Weźmiesz ją do niewoli czy coś? - Położył prawą rękę na głowę.
Rozglądnął się, w poszukiwaniu psa. Jednak znaleźć go nie mógł. Czarny jest, więc może go nie zauważył.
- Eh... - Westchnął pod nosem i spuścił rękę. Wróci pewnie.
- Mam w mieście kilku moich ludzi wywołają powstanie w chwili kiedy moje siły pojawią się w pobliżu. Zresztą mamy nad nimi co najmniej dziesięciokrotną przewagę liczebną. Co do księżniczki zabiję ją i całą szlachtę i zastąpię ich swoimi ludźmi. To miasto jest jedyną rzeczą która dzieli mnie od pełnego zjednoczenia całego królestwa ziemi. Co do tych twoich znajomych nie wiem co z nimi mam zrobić może ty mi powiesz znasz ich lepiej niż ja.- Powiedział Styx zastanawiał się jakie chłopak ma zdanie na ten temat.
Offline
Gość
Toshiro
- Hm... - Zastanowił się - Ja nie wiem co z nimi zrobić... Wsadzić do więzienia. - Wzruszył ramionami.
- Jeśli będę mógł zająć się swoimi sprawami to się przejdę i poszukam mojego psa, bo się gdzieś zgubił. - Odwrócił się i rozglądnął. Zaczął iść, szukając wzrokiem Celta, którego nigdzie nie mógł znaleźć.
Po chwili usiadł na ławce.
- Ta.... - Mruknął do siebie. Ziewnął i wyciągnął ręce do góry.
- Dobrze więc zobaczymy się za 2 dni w pobliżu Ba Sing Se. Do tego czasu rób co chcesz.- Powiedział Styx i najzwyczajniej w świecie odszedł. Udał się do kopalni żelaza aby prosić o wsparcie swego mistrza. Musiał być gotowy kiedy nadejdzie pora a każda pomoc może okazać się bezcenna.
Offline
Szybko założyła koszulkę zanim jeszcze dotarli do miasta. W pewnej chwili wzięła głęboki wdech i spojrzała się na chłopaka mówiąc.
- Naprawdę tak myślisz? Czy po prostu chcesz mnie pocieszyć? Bo jak mieszkałam w domu to mój ojciec cały czas mi powtarzał, że nie mam się nad nikim litować. I, że jak będę taka dla wszystkich dobra i miła to mnie w końcu wykorzystają i nigdy nie będę mieć przyjaciół. Tylko, że ja nadal taka jestem i nie potrafię się zmienić. – Westchnęła ciężko i spojrzała się na chłopaka błagalnym wzrokiem.
Ostatnio edytowany przez dorci (2011-01-07 22:56:16)
Offline
Chłopak patrzył na dziewczynę ze spokojem.
- Uwierz mi, wiem o czym mówię. Nie wiem czy warto być osobą szlachetną, naprawdę nie wiem, podążałem własną ścieżką. Ale wiem że gdy zabijanie stanie się dla kogoś rutyną, wtedy łatwo wpaść w szaleństwo i zapomnieć o tym kim się jest... stracić człowieczeństwo... Człowiek nie powinien zmieniać swojego charakteru dla innych, człowiek rodzi się jaki jest i już... reszta kształtuje się w życiu... O chyba widzę jakiś dobry lokal- powiedział spoglądając dalej. Umiejscowił wóz w odpowiednim miejscu schodząc z niego.- Czas coś przekąsić...
Offline
Uśmiechnęła się do chłopaka ledwo co się ruszała. Za każdym razem gdy się lekko przekręcała ból był nie do zniesienia. Spojrzała się na chłopaka i powiedziała.
- Słuchaj mógłbyś mi pomóc zejść? Jestem strasznie obolała a nie chciałabym się bardziej nadwyrężać. Jeżeli Ci to nie sprawia problemu. Uśmiechnęła się lekko.
Offline