Dobra, dosyć tego gapienia się. Muszę już iść. Nie będę tu sterczeć jak jakiś idiota - pomyślała. Wyszła już przed bramę. Zobaczyła jakiegoś chłopaka, który z podziwem przyglądał się miastu. Tak, na niej tez na początku robiło to wrażenie. Na Wyspie Kyoshi nie było takich imponujących budowli - no, może pomnik Avatara. Jednak nic poza tym.
- Gdzie by się tu skierować? - myślała przez całą drogę z Omashu. Postanowiła się troche pokręcić po okolicy i znaleźć jakiś środek podróży lub coś w tym stylu.
Ostatnio edytowany przez Ana (2010-09-16 08:11:44)
Offline
Weszli do miasta. Chłopak nic nie odpowiadał, może nie wiedział co odpowiedzieć, a może to milczenie miało być odpowiedzią na wszystkie pytania. Właściwie to było i jedno i drugie, ale jednego był pewien, chciał jak najszybciej przypłynąć do Narodu Ognia.
- Robię to dla twojego dobra, i dla swojego. Chcesz bym ciebie zaprowadził do Narodu Ognia, więc zrobię to, i nie przeszkodzi mi w tym jakaś garstka szarych ludzi.- powiedział zwalniając krok.- Miejmy nadzieje że Tempus wciąż tutaj stacjonuje.
Offline
- Tempus... to mój stary kompan, tak jak ja był najemnikiem, obecnie to renegat który żyje jako bosman na statku. Specjalista od inżynierii i wszystkiego co kojarzone z ogniem i wybuchem. I nie martw się na pewno nie będzie się zbliżał, on nie jest mną.- mówiąc to zaśmiał się.- Jest jedną z nielicznych osób na których mogę polegać, a przynajmniej mieć pewność że nie wbije mi noża w plecy... czyżbyś z jakiegoś powodu bała się rozmowy, szepcząc do mnie?
Offline
- A czy każdy kto tu przechodzi musi słyszeć o czym rozmawiamy? Nawet nie zwróciłeś uwagi, ale ludzie tutaj zaczynają się na nas dziwnie patrzeć a w szczególności na mnie. Faktycznie ludzie patrzyli się na nich a w szczególności na dziewczynę. Schowała głowę głębiej w kaptur i pochyliła ją jeszcze niżej.
- Słuchaj nie widziałam nigdy tego Tempusa na oczy. Więc nie wiem czego mogę się po nim spodziewać a po za tym skąd mam wiedzieć, że nie jest taki jak ty może po prostu próbujesz zamydlić mi oczy jakimiś bajeczkami o nim. A i nie przejmuj się czasami podróżowanie z tobą ma swoje plusy. Uśmiechnęła się choć chłopak mógł nie zauważyć jej twarzy pod kapturem.
Offline
- Nie obchodzą mnie obcy ludzie.-powiedział rozglądając się dookoła, banda głupców...- Wystarczy ci że Tempus jest inny. Nigdy nie przepadał za rozrywkami i miejscami mojego pokroju. Jest bardzo oczytany i uzdolniony, brzydzi się zabijania jednakże bez problemu mógłby zabić człowieka, nawet by nie miał wyrzutów sumienia. Jednakże jego miłością jest... hm, huk.... zawsze przesadzał, pamiętam kiedy przez przypadek wysadził dom znanego szlachcica podczas naszego zlecenia... to była niezła zabawa- zaśmiał się ironicznie.
- W każdym razie na statku będziesz bezpieczna.
Offline
- Niech przestaną się gapić. Niech przestaną się gapić. Powtarzała pod nosem. Nie obchodziło ją czy chłopak słyszy co mówi. Ludzie cały czas patrzyli się w ich stronę. Czasami dało się słyszeć zaczepne komentarze ze strony chłopaków w jej wieku skierowane pod jej adresem. Gdy tylko je słyszała coraz bardziej chowała się w swój płaszcz miała ochotę się w nim utopić.
Offline
- Spokojnie, jesteśmy niedaleko portu... nie przejmuj się innymi, oni nie znają ciebie, ty nie znasz ich.- powiedział spokojnie.- Po prostu dawno nie byłaś wśród takiego tłumu, przyzwyczaisz się do tej bandy głupców.- rzeczywiście niektóre słowa nie były przyjemne. Gdy zobaczył stan dziewczyny, zatrzymał się na chwilę. Odwrócił się w stronę komentatorów... wymierzył jednemu z nich cios prosto w twarz. Złamany nos, to pewne. Ale po co sprawdzać? Najemnik odwrócił się by ponownie ruszyć z dziewczyną.
- Jak już mówiłem, ignoruj ich.
Offline
- Po co to zrobiłeś? Wcale Cie o to nie prosiłam. Mogłeś ich porostu zostawić w spokoju, ale ty jak zwykle musiałeś się popisać tym, że jesteś silny i odważny i nikogo się nie boisz. Przecież mógł się okazać silniejszy i Ci coś zrobić. Choć poniekąd to było miłe. Dobrze zacznę ich ignorować jeżeli obiecasz mi, że nigdy więcej się tak nie zachowasz. Spojrzała w stronę chłopaka ze złamanym nosem zaczęli się tam zbiegać ludzie.
- Chodź szybciej chyba nie chcesz żeby ta zgraja ludzi za nami ruszyła. Mam nadzieje, że nie uszkodziłeś sobie ręki to by była doprawdy wielka strata. W jej głosie można było usłyszeć sarkazm.
Offline
- Po prostu mnie irytował. Niech nie wtrąca nosa w nie swoje sprawy- powiedział spokojnie przyśpieszając kroku.- Z resztą nie powinnaś krytykować moich metod, ty użyłaś magii ognia w Ba Sing Se. Nie martw się, niedługo się mnie pozbędziesz, a wtedy droga wolna.- z daleka ujrzał już port do którego zmierzali.
Offline
Spojrzała się na chłopaka i uśmiechnęła się lekko. Przez pewien czas się nie odzywała za bardzo nie wiedziała co ma mu powiedzieć w końcu zebrała się na odwagę i rzekła.
- Wcale nie chce się Ciebie pozbyć w zasadzie to twoje towarzystwo mi nie przeszkadza nawet się do niego przyzwyczaiłam. I wcale nie krytykuje twoich metod. Po prostu zwracam Ci uwagę jak się zachowujesz. Tak po za tym czemu Cie irytował? Przecież on mówił o tobie więc nie mam pojęcia czemu to zrobiłeś.
Ostatnio edytowany przez dorci (2010-09-28 20:11:28)
Offline
- Może i nie, ale i tak mnie irytował, powinien nauczyć się że nie powinno obgadywać się innych..... z resztą nie musisz się dopytywać.- powiedział znacznie przyśpieszając kroku.- To miłe, ale zapewne kiedy dopłyniemy nasze ścieżki się rozejdą... chociaż zostaje kwestia zapłaty... więc będę musiał jeszcze pobyć w twoim towarzystwie..
Offline
- Jak ja mam Ci niby zapłacić? Jeżeli chodzi Ci o pieniądze to jak tylko załatwię sprawę z ojcem i dotrę do domu to Ci je dam bo prędzej ich nie zdobędę. Chociaż w domu też długo nie zabawie. Uśmiechnęła się widząc port byli już nie daleko.
- Zawsze musze wszystko wiedzieć przyzwyczaj się do tego bo inaczej długo jeszcze ze mną nie wytrzymasz.
Offline
- Wszystko w swoim czasie, Dorme. Musisz być cierpliwa.... przede wszystkim zgodziłem się na to wszystko bo i tak zmierzałem do Narodu oraz muszę się spotkać z Tempusem.... Gdy wszystko się skończy, odpłacisz mi się.- Nareszcie dotarli do wejścia do portu Omashu.
Offline
- Nie chce się dowiadywać w swoim czasie ja chce wiedzieć teraz. To może mam zacząć zgadywać. Nie jestem w tym dobra, ale mogę spróbować. Znając Ciebie to na pewno będzie nagroda pieniężna. Zaczęła rozglądać się po porcie nie robił na niej wielkiego wrażenia.
- No dobra to teraz gdzie jest ten cały Tempus bo nie mam zamiaru szukać go z tobą po całym porcie nie chce tracić czasu.
Offline
Gość
Toshiro
Doszedł do wielkiego miasta, Omashu. Rozglądnął się i uśmiechnął. Pies zaszczekał i zamerdał ogonem.
- Może tu uda jak się coś zjeść! - uśmiechnął się szerzej. - Idziemy! - Zaczął biec w stronę miasta, tak samo jak pies.